Gra o miliony

Nowelizacja prawa autorskiego budzi mieszane uczucia zarówno nadawców, jak i twórców oraz organizacji zajmujących się zbiorowym zarządzaniem prawami autorskimi. Operatorzy telewizji kablowej obawiają się, że największe problemy może sprawić konieczność zawarcia kilkunastu tysięcy umów z tytułu zniesienia tzw. licencji ustawowej. Obecnie z mocy samego prawa pozwala ona na jednoczesną transmisję programów innych nadawców.

Niesprawiedliwy system ustalania opłat za korzystanie z praw autorskich i bałagan po stronie organizacji zbiorowego zarządzania tymi prawami - tak operatorzy telewizji kablowych postrzegają dzisiejszy stan rynku, na którym przyszło im funkcjonować. Postulują zmiany. Jednak nowelizacja prawa autorskiego, nad którą kończą się właśnie prace w Sejmie, ich zdaniem nie poprawi niestety sytuacji, a może tylko pogłębić chaos i niepewność przy konstruowaniu budżetów firm. Kwestią, która zaprząta obecnie ich uwagę najbardziej, jest sprawa tzw. licencji ustawowej. Obecnie przepisy pozwalają operatorom na rozpowszechnianie utworów innych stacji równocześnie z nimi bez zawierania odrębnych umów. Nowelizacja ma to zmienić. Gra toczy się o miliony. Według szacunków branży po zmianach w prawie autorskim na rzecz środowisk twórców mogłoby trafiać ok. 120 mln zł rocznie.

Sprawa licencji ustawowej to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę spór idzie o kwestię wynagradzania twórcom prawa korzystania z ich utworów. Licencja ustawowa to nie najważniejsza sprawa w obecnej nowelizacji prawa autorskiego. Tak naprawdę najważniejsze jest to, że nowelizacja zeruje cały system zarządzania prawami autorskimi. Kończy się bowiem byt istniejących tabel wynagrodzeń - twierdzi dyrektor Ryszard Kierejczyk ze Stowarzyszenia Filmowców Polskich.