Grecja jest niewypłacalna, co dalej?

Główny doradca ekonomiczny firmy PricewaterhouseCoopers Witold Orłowski o przyjętym w czwartek podczas specjalnego szczytu w Brukseli przywódców krajów strefy euro pakiecie pomocowym dla Grecji:

Główny doradca ekonomiczny firmy PricewaterhouseCoopers Witold Orłowski o przyjętym w czwartek podczas specjalnego szczytu w Brukseli przywódców krajów strefy euro pakiecie pomocowym dla Grecji:

"Mamy ogólniki, ale z dwiema ważnymi informacjami. Pierwsza to taka, że na pewno pieniędzy znowu strefa euro zgromadziła dosyć, żeby Grecję ratować od niewypłacalności takiej technicznej. Natomiast jednocześnie z deklaracją, że jednak najwyraźniej wszystko będzie zmierzało w stronę ogłoszenia niewypłacalności Grecji.

Jeśli się mówi, że sektor prywatny ma się włączyć do akcji wspomagania Grecji, to oznacza to tak naprawdę, że część greckich długów zostanie w ten czy inny sposób umorzona. Prawdopodobnie agencje ratingowe nie przyjmą tego, uznają, że każde tego typu działanie oznacza niewypłacalność.

Reklama

Niewykluczone, że jednak uczestnicy rynku uznają, że stało się coś, co tak naprawdę stać się musiało i że z tego nie będzie jakiejś wielkiej paniki. Nasza giełda jutro zachowa się pewnie tak, jak będą spływały komentarze ze Stanów Zjednoczonych i jak się zachowają giełdy na Dalekim Wschodzie. Myślę, że to nie będzie entuzjastycznie przyjęte przez giełdy, ale nie sądzę, żeby stała się jakaś katastrofa, obstawiałbym lekko ujemny efekt".

- - - - -

Analityk X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień:

"Na razie nie znamy szczegółów udziału inwestorów prywatnych (...). Jeśli chodzi o pozostałe elementy, są to kroki w dobrym kierunku. Już od kilku dni liderzy europejscy zdali sobie sprawę, po pierwsze, że sprawa jest poważna, po drugie - że trzeba rozwiązać istotę problemu, a nie odsuwać problem, pożyczając pieniądze, bo to nie jest problem płynności, ale wypłacalności.

Zaproponowane rozwiązania są dobre, czyli wydłużenie okresu spłaty środków finansowych, realne obniżenie kosztów tych środków, to jest coś, co może poprawić ścieżkę fiskalną tych krajów (które otrzymały wsparcie od UE i MFW - PAP).

Pozytywna jest też sprawa uelastycznienia możliwości działania funduszu ratunkowego(Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej - PAP), bo będzie mógł on m.in. dokapitalizować banki, co ważne, gdyby okazało się, że kapitały niektórych z nich są zbyt małe po zamianie greckiego długu - jakkolwiek by to wyglądało".

- - - - -

Prof. Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych:

"Najważniejsze jest przyznanie przez Europę, że Grecja jest niewypłacalna, gdyż do tej pory mieliśmy do czynienia z zaklinaniem rzeczywistości, udawaniem, że sytuacja jest inna. Drugi bardzo ważny sygnał jest taki, że inwestorzy prywatni będą mieli swój udział w redukcji długu, czyli zgodzą się na poniesienie strat.

W tej sytuacji niezwykle ważna jest odpowiedź na pytanie, czy tzw. udział inwestorów prywatnych oznacza, że Grecja będzie mogła wykupić swój dług od nich z dyskontem, czyli ze stratą dla tych inwestorów. Czy też będzie wykupywał to np. Europejski Fundusz Stabilizacyjny, też z dyskontem, czyli ze stratą.

Jeżeli obligacje będą wykupywane z dyskontem, czyli poniżej wartości nominalnej, to trzeba się będzie zastanowić, co ewentualnie zrobić z bankami, które z tego powodu mogą znaleźć się w tarapatach.

Ciekawe też, co eurogrupa ma zamiar zrobić, żeby przekonać rynki finansowe, że decyzja o bankructwie Grecji, wszystko jedno czy go nazwiemy częściowym, czy selektywnym, nie zostanie też zastosowana dla Portugalii i Irlandii, a nawet dla innych krajów".

- - - - -

Dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową:

"Skoro szczyt został zwołany w trybie nagłym, to wiadomo, że główni gracze dogadali się w najważniejszych sprawach. Już sama zapowiedź tego szczytu spowodowała pewne uspokojenie na rynkach, chodzi o giełdę, a także kursy euro i złotego.

Do tej pory dominowała niepewność, czy znajdzie się jakieś rozwiązanie, czy nie. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że rozwiązanie musiało się znaleźć, gdyż projekt euro jest projektem politycznym. W związku z tym wiadomo było, że politycy staną na głowie, żeby jakoś z tej trudnej sytuacji wybrnąć, ale łatwo na pewno nie będzie.

Wspólna waluta europejska jest projektem o dużym znaczeniu politycznym, prestiżowym dla krajów Unii. Do tego stopnia prestiżowym, że przywódcy zdecydowali ponieść pewne ofiary, żeby uratować Grecję i całą strefę euro przed kolejnymi zawirowaniami.

Ta sytuacja pokazuje, że kłopoty wzięły się stąd, że powszechnie nie przestrzegano reguł gry. Rządy, szczególnie dużych krajów, takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, zgodziły się na większe deficyty finansów publicznych - poniżej 3 proc. PKB. Co prawda obudzili się, gdy mleko się już rozlało, ale innego wyjścia nie ma.

Jak już doszło do takich zaszłości, to rozwiązanie kryzysu może nastąpić tylko dużymi kosztami, które poniosą zarówno podatnicy, jak i banki. Przy czym banki będą w stanie przerzucić te ciężary na swoich klientów, więc tak naprawdę zapłacą za to podatnicy w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i innych krajach. My też za to zapłacimy, gdyż przy globalnej gospodarce odczuwamy bardzo boleśnie te wszystkie niepokoje, np. na kursie złotego. Padamy ofiarą sytuacji globalnej.

Wszystko wskazuje na to, że teraz nastąpi okres uspokojenia, choć trudno określić, ile on potrwa. Przez jakiś czas być może nie będzie chwiejnych sytuacji, baniek spekulacyjnych, i niebotycznych poziomów kursów franka szwajcarskiego do złotego".

- - - - - -

Marek Zuber, analityk ekonomiczny, o wpływie nowego pakietu pomocowego dla Grecji na sektor bankowy:

"Czy ten plan oznacza dramatyczne straty banków? Raczej chodzi o zmniejszenie zysków. Na pewno nie zachwieje to ich płynnością. Przyjęty plan tak naprawdę oznacza kontrolowaną upadłość Grecji. Największe niebezpieczeństwo jest takie, że wdrożenie tego programu nie spowoduje w perspektywie najbliższych 5 czy 7 lat ustabilizowania sytuacji w greckich finansach publicznych. Wtedy będziemy rzeczywiście mogli mówić o stratach, wydaniu pieniędzy na próżno.

Pakiet pomocowy może wpłynąć na banki, ale nie ma za bardzo alternatywy. Bo jeśli, jak niektórzy mówią, alternatywą miałoby być ogłoszenie upadłości Grecji, to taka sytuacja jeszcze gorzej wpłynęłaby na wyniki banków, a nawet zachwiała stabilnością instytucji finansowych i wtedy trzeba byłoby wydać jeszcze więcej na ich ratowanie. Pamiętajmy, że upadek jakiegokolwiek banku oznacza bardzo poważne problemy całego systemu bankowego. Lepiej jest oddać część zysków niż narażać się na takie niebezpieczeństwo.

Obniżki oprocentowania od zaciągniętych kredytów to tak naprawdę dopłaty do pożyczki, którą Grecja otrzymuje. To rzeczywiście jest realny koszt, który ponoszą społeczeństwa europejskie dla ratowania Grecji i innych państw - dlatego że dotychczas mieliśmy do czynienia z sytuacją pożyczania tych pieniędzy, a teraz jest już dawanie. Obniżenie oprocentowania jest zachwianiem równowagi między ryzykiem a zyskiem. Ci, którzy pomagają, mogliby zarobić więcej na tych pożyczkach, a zarobią mniej. Z drugiej strony - jeżeli każemy Grecji czy innym krajom w złej sytuacji płacić więcej, to istnieje ryzyko, że w ogóle nic nie oddadzą. Realnym kosztem pomocy jest też ewentualny skup obligacji zadłużonego kraju - oznacza to wydanie bezpowrotnie pieniędzy podatników europejskich".

- - - - -

- Przyjęcie drugiego pakietu pomocowego dla Grecji wyraźnie poprawiło nastroje na rynkach - ocenia analityk firmy doradczej Xelion Piotr Kuczyński. Na szczycie w Brukseli przywódcy państw tej strefy zgodzili się na drugi pakiet pomocowy dla Grecji w wysokości prawie 109 miliardów euro. Ciężar wsparcia weźmie na siebie także sektor prywatny na zasadzie dobrowolności, a jego wkład wyniesie 37 miliardów euro.

Piotr Kuczyński zwraca uwagę, że sytuacją na rynkach rządzą emocje, dlatego uzgodnienia spowodowały wzrosty, choć zaprezentowane ustalenia nie są nowe. Ekspert uważa, że ze względu na sezon urlopowy dobre nastroje na rynkach mogą się utrzymać przez kilka tygodni, ale raczej nie dłużej niż do końca sierpnia. Piotr Kuczyński dodaje, że wpływ na sytuację na rynkach zależy też od porozumienia amerykańskich polityków w sprawie zwiększenia limitu dopuszczalnego zadłużenia USA.

Analityk podkreśla jednak, że sprawa jest głównie polityczną rozgrywką amerykańskich polityków przez zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.

PAP/IAR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »