Grecja przyjmuje II pakiet reform

Grecki parlament przyjął nad ranem II pakiet reform oszczędnościowych. Był on warunkiem do negocjacji ws. uruchomienia wielomiliardowego pakietu pomocowego dla tego kraju. Za przyjęciem reform opowiedziało się 230 deputowanych.

W pakiecie znalazła się unijna dyrektywa BRRD, która dotyczy restrukturyzacji i likwidacji banków, oraz reformy cywilnych procedur sądowych, które mają na celu przyspieszenie i obniżenie kosztów procesów.

Za przyjęciem pakietu ustaw głosowało 229 deputowanych, przeciwnych było 63 a 5 wstrzymało się od głosu. Jest to wynik podobny do tego, jaki uzyskano podczas głosowania nad I pakietem oszczędnościowym.

Przeciwko reformom opowiedziała się ponownie część deputowanych rządzącej Grecją Syrizy. Zaskoczeniem była zmiana stanowiska byłego ministra finansów Janisa Warufakisa, który tym razem oddał głos na "tak". Greckiego premiera poparła opozycja.

Reklama

Debata w parlamencie była długa i niezwykle burzliwa. Padały ostre słowa i wzajemne oskarżenia. Program reform najbardziej krytykowała przewodnicząca parlamentu, Zoi Konstantopulu.

Nazwała go antykonstytucyjnym i antydemokratycznym.

Premier Aleksis Tsipras apelował o poparcie planu oszczędnościowego ze względu na nadzwyczajne okoliczności.

Podczas debaty w greckim parlamencie na ulice Aten wyszli związkowcy. Manifestacja przebiegała spokojnie. Jej uczestnicy rozeszli się jeszcze przed rozpoczęciem głosowania. Przed budynkiem parlamentu zgromadziła się także grupa anarchistów. Nie doszło jednak do starć z policją.

Agencja Reutera zwraca uwagę, że aż 36 ze 149 parlamentarzystów rządzącej Syrizy premiera Aleksisa Ciprasa opowiedziało się przeciwko pakietowi ustaw, albo wstrzymało się od głosu. Zanim doszło do głosowania w parlamencie odbyła się wielogodzinna burzliwa dyskusja, która zakończyła się około 4 czasu lokalnego.

Przyjęty w czwartek pakiet ustaw wprowadza do greckiego prawa unijną dyrektywę z 2013 roku o restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (BRRD), która mówi, że od 2016 roku za kłopoty upadających banków jako pierwsi zapłacą ich udziałowcy i posiadacze obligacji. Mogą ucierpieć też posiadacze depozytów powyżej 100 tys. euro, ale ze strat mają być wyłączeni właściciele mniejszych, chronionych w UE depozytów.

W drugim pakiecie znalazły się również reformy cywilnych procedur sądowych mające na celu przyspieszenie i obniżenie kosztów procesów.

Pierwszy pakiet wywołał w zeszłym tygodniu rozłam w lewicowej, populistycznej partii Ciprasa i został przyjęty dzięki głosom proeuropejskiej opozycji. Przegłosowane wtedy ustawy dotyczyły przede wszystkim podwyżek podatku VAT i składek na ubezpieczenie społeczne.

W środę komisarz UE ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici poinformował, że rozpoczęły się negocjacje w sprawie szczegółów nowego programu pomocy dla Grecji. Dodał, że rozmowy, prowadzone przez instytucje reprezentujące wierzycieli (KE, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny), powinny potrwać do drugiej połowy sierpnia.

Efektem negocjacji będzie memorandum, opisujące reformy, które ma przeprowadzić Grecja w zamian za trzyletnie wsparcie finansowe. Potrzeby tego kraju oceniono na ok. 86 mld euro.

Grecja otrzymała w poniedziałek ok. 7 mld euro pożyczki pomostowej i spłaciła zaległe należności wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego i bieżące raty wobec Europejskiego Banku Centralnego. Nowy program pomocowy dla Grecji ma opiewać na 82-86 mld euro. W zamian Ateny zobowiązały się przeprowadzić poważne reformy i zmniejszyć wydatki publiczne.

_ _ _ _

Bułgarski dziennik "Sega" krytycznie ocenił postawę zagrożonej bankructwem Grecji, której władze przystały wprawdzie na warunki zagranicznej pomocy, ale wielokrotnie mówiły o upokarzaniu Greków i o szantażu.

- Nie ma żadnych informacji o tym, żeby naprawdę mocniej zaciśnięty pas zabił gospodarkę estońską, irlandzką, czy łotewską. Fakty pokazują, że było wręcz przeciwnie. (...) Lepiej nie mówić więc o greckiej dumie, o godności, rewolucji i innych bla bla - nie ma nic rewolucyjnego w tym, że broni się przywilejów za cenę bankructwa - napisał "Sega".

"Nie jest też czymś godnym, kiedy żądasz, żeby dano ci tony pieniędzy, których nie oddasz, a za to żądasz jeszcze więcej pieniędzy" - dodaje bułgarski dziennik.

"Sega nie szczędzi też krytyki greckiemu premierowi. "Jak określić stan człowieka, który wali pięścią w stół, żąda miliardów od swoich wierzycieli, potem nazywa ich szantażystami, a jeszcze później znów z nimi negocjuje i obiecuje dzielnie zrobić to, co mówią, żeby dostać pieniądze? Choroba trójbiegunowa?" - pyta ironicznie bułgarski dziennik.

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: Grecja | Grecja kryzys | strefa euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »