Grupa sześciu przeciw eurobudżetowi

Nie ma porozumienia w sprawie unijnego budżetu na lata 2007-13. Kolejne spotkanie negocjacyjne przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i występującego w imieniu rządów austriackiego przedstawicielstwa w Unii Europejskiej nie przyniosło zgody. Twardą postawę zachowuje tzw. grupa sześciu: Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Austria, Szwecja, Holandia.

Nie ma porozumienia w sprawie unijnego budżetu na lata 2007-13. Kolejne spotkanie negocjacyjne  przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i  występującego w imieniu rządów austriackiego przedstawicielstwa w  Unii Europejskiej nie przyniosło zgody. Twardą postawę zachowuje tzw. grupa sześciu: Niemcy, Francja, Wielka  Brytania, Austria, Szwecja, Holandia.

Spór sprowadza się do wielkości unijnej kasy. Parlament opowiada się za zwiększeniem wydatków, Rada Europy, w skład której wchodzą przedstawiciele rządów państw członkowskich, jest przeciw. Deputowani i tak już ograniczyli swoje postulaty. Według obecnej wersji chcą oni m.in. podnieść do 700 mln euro rocznie wydatki na specjalny fundusz elastyczności, z którego finansowano by głównie działania w polityce zagranicznej Unii i reagowanie na takie katastrofy jak tsunami oraz zwiększenia kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego - do 10 mld euro.

Reklama

Po stronie PE stanęła podczas negocjacji Komisja Europejska, która podkreśliła potrzebę zwiększenia wydatków na programy edukacyjne i młodzieżowe, transeuropejskie sieci w infrastrukturze, ochronę konsumentów, rozwój strukturalny wsi, programy związane z polityką bezpieczeństwa, jak walka z terroryzmem.

Grupa sześciu mówi "nie"

"Są dość duże różnice z Parlamentem Europejskim" - powiedział dziennikarzom po spotkaniu austriacki minister finansów Karl-Heinz Grasser. Tłumaczył, że eurodeputowani chcą zwiększenia niektórych wydatków, tymczasem w Radzie UE, w której zasiadają przedstawiciele rządów "jest bardzo małe pole manewru w stosunku do porozumienia z grudnia".

"Grasser czuje odpowiedzialność za kompromis z PE, ale niestety nie ma mandatu od rządów państw członkowskich, by negocjować" - mówi Janusz Lewandowski (PO), który jako szef komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego prowadzi negocjacje z ramienia tej instytucji.

Polski deputowany wskazał na twardą postawę krajów płatników netto do budżetu UE, z tzw. grupy sześciu (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Austria, Szwecja, Holandia), które nie zgadzają się na zwiększenie budżetu, bo to oznaczałoby zwiększenie ich składek. Po stronie "szóstki" na niedawnym spotkaniu ambasadorów państw UE stanął też Cypr.

Uczestnicy spotkania we wspólnej deklaracji uzgodnili jedynie, że chcą zakończyć negocjacje budżetowe najpóźniej w kwietniu.

Aby przyjęty w grudniu przez przywódców państw UE kompromis budżetowy, zakładający wydatki w ciągu siedmiu lat na poziomie 862,4 mld euro, mógł wejść w życie, niezbędne jest tzw. porozumienie międzyinstytucjonalne z Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim.

Dogadajmy się jak najszybciej

Na zwiększeniu budżetu zależy też nowym krajom członkowskim UE, które naciskają na szybkie porozumienie. Brak zgody lub w najlepszym razie opóźnianie stawiają pod znakiem zapytania transfery od 1 stycznia 2007 funduszy strukturalnych i spójności, dzięki którym nowe kraje UE mają modernizować swoje gospodarki, budować autostrady, walczyć z bezrobociem itp.

Następne spotkanie negocjacyjne trzech instytucji odbędzie się 21 kwietnia.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »