GUS nieźle sobie liczy...

W marcu br. dane GUS mówiły o 15,9 miliona pracujących i 1,8 miliona bezrobotnych. Po czym opracowano dane ze spisu powszechnego i okazało się, że pracujących jest 14,2 miliona (1,7 miliona mniej niż we wcześniejszych badaniach), a bezrobotnych ponad 2,1 miliona (ponad 300 tysięcy więcej). Jakie mamy bezrobocie? To zależy, kto i w jaki sposób je liczy.

Szokująca różnica

Dodajmy, że wskaźniki zatrudnienia obejmują także pracę na czarno, której skali w Polsce nawet nie można oszacować. Taka zmiana sprawiła, że faktyczna stopa bezrobocia dotychczas oceniana na 10 proc. wyniosła 12,9 proc., a więc o 2,9 proc. więcej. GUS ma w przeciągu dwóch miesięcy skorygować dane. Tylko że wtedy będzie już powyżej 13 proc., bo chociaż powinny się już rozpocząć sezonowe prace budowlane to bezrobocie rośnie!

- Różnica jest szokująca. Albo liczba pracujących w badaniach przeprowadzonych przez GUS została jakimś cudem drastycznie zawyżona, albo jakiś błąd wkradł się do wyników spisu - ocenił prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. BAEL zawyża liczbę pracujących i zaniża liczbę bezrobotnych - twierdzi prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Polityki Społecznej. Ale GUS uspokaja. - Nie mamy jeszcze danych o ponad milionie osób - powiedziała wiceprezes urzędu Grażyna Marciniak.

Reklama

Gdzie jest pies pogrzebany

Jeżeli odrzucimy tezę, że wyniki statystyk GUS-u są dopasowywane do życzeń rządzących, pozostaje nam jedno wytłumaczenie - podstawową przyczyną rozbieżności jest przyjęta metodologia badań. GUS od 1992 roku stosuje Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL), które jest metodologią badania opartą na definicjach zalecanych przez Międzynarodową Organizację Pracy i Eurostat. W związku z czym wyniki Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności są porównywalne w skali międzynarodowej. Tylko, że nie są prawdziwe. Błąd tkwi w samej metodzie.

Według BAEL pracującymi są osoby, które w badanym tygodniu co najmniej przez godzinę wykonywały pracę zarobkową, tzn. były zatrudnione na podstawie stosunku pracy, prowadziły własną działalność gospodarczą, a nawet pomagały bez umownego wynagrodzenia w prowadzeniu rodzinnej działalności gospodarczej lub uczyły się zawodu, otrzymując wynagrodzenie. Aby osoba została uznana za bezrobotną wg BAEL, musi nie pracować w okresie badanego tygodnia, przez 4 tygodnie aktywnie poszukiwać pracy i być gotową do podjęcia jej w badanym lub następnym tygodniu.

Do bezrobotnych zalicza się także osoby, które znalazły pracę oraz czekają do 30 dni na jej rozpoczęcie. Ponieważ badania BAEL są wykorzystywane do porównań międzynarodowych, stosowane są specyficzne kryteria. Statystyka obejmuje całą gospodarkę, w tym także szarą strefę. Ważny jest jeszcze jeden czynnik - wiek badanych. Według BAEL jest to osoba od 15 do 74 roku życia, a w świetle polskiego prawa od 18 do 65 roku życia.

System poprawiania samopoczucia

Każdego tygodnia danego kwartału ankieterzy GUS badają ok. 1900 osób w wieku powyżej 15 lat, które są członkami wylosowanych gospodarstw domowych. Na tej podstawie są opracowywane uogólnione wyniki z tej próby badawczej, metodą reprezentacyjną, później uogólnia się wyniki badania na całą populację. Na podstawie BAEL oblicza się współczynnik aktywności zawodowej oraz wskaźnik zatrudnienia, czyli odsetek ludności odpowiednio aktywnej zawodowo i pracującej. Liczba osób aktywnych zawodowo to suma pracujących i bezrobotnych. Bierni zawodowo to ci, których nie sklasyfikowano w obu grupach.

Jedno jest pewne - do tej pory BAEL poprawiał samopoczucie politykom w całej Europie. Patrząc na uzyskane wyniki, dochodzili do wniosku, że nie jest wcale tak źle. Z marcowym wynikiem plasowaliśmy się minimalnie lepiej niż średnia unijna wynosząca 10,2 proc.

Znacznie niższy, jest też wskaźnik zatrudnienia. Obecne statystyki mówiły, że przekracza on 50 proc., czyli że więcej niż połowa osób w wieku powyżej 15 roku życia ma pracę.

OPINIA

Z profesor nauk ekonomicznych, rektorem Uczelni Łazarskiego, Krystyną Iglicką, rozmawia Michał Miłosz.

Kto ma dobrze prowadzoną statystykę, ten ma władzę

- Co można powiedzieć na temat rozbieżności skali bezrobocia w Polsce w świetle wyników GUS a danych ze spisu powszechnego?

- Takie kwestie nie powinny się zdarzyć. To jest różnica trzech punktów procentowych. Wychodzi na to, że my tak naprawdę nie wiemy, jaki jest stan populacji w Polsce: jaka jest skala zatrudnienia, poziom bezrobocia czy skala emigracji. I to pomimo rozlegle prowadzonych badań statystycznych. To świadczy o słabości państwa i instytucji, jaką jest GUS jak również o wszechobecnie panującym bałaganie, także w badaniach statystycznych.

- Czy to nie wynika z woli stosowania statystyki jako narzędzia do prowadzenia bieżącej polityki?

- Może w pewnym stopniu. Politycy raczej by chcieli wiedzieć, ilu jest ludzi w Polsce. We własnym interesie, ponieważ przekłada się to również na społeczności lokalne, samorządy - i pieniądze. Z drugiej strony politycy w pewnym stopniu zaklinają twardą rzeczywistość. Stąd była mowa o setkach tysięcy wracających z emigracji, podczas gdy nic takiego nie nastąpiło.

- Czy to wina metodologii badań?

- BAEL jest narzędziem obciążonym wieloma błędami wpływającymi na wynik. Przykładem mogą być wyjazdy z Polski rodzin, całych gospodarstw domowych, które nie były w ogóle analizowane. A mamy do czynienia z kolejną falą migracji - łączeniem rodzin i tego już się nie uwzględnia. Analizuje się tylko wyjazdy z takich gospodarstw domowych, których inni członkowie pozostali w Polsce. Ciekawe, że GUS zastrzegał, że BAEL nie może być narzędziem badawczym do badania emigracji, podczas gdy stosuje go do oceny skali zatrudnienia i bezrobocia w Polsce. Spis powszechny po raz kolejny pokazał słabość państwa i jego instytucji. Kto ma statystykę ten ma władzę - ale dobrze prowadzoną statystykę.

Michał Miłosz

Tygodnik Solidarność
Dowiedz się więcej na temat: zły | bezrobocie | 300 tysięcy | GUS | praca za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »