GUS: Produkcja przemysłowa w lipcu wzrosła

Produkcja przemysłowa w lipcu wzrosła o 10,3 proc. rok do roku, po wzroście o 14,3 proc. rdr w czerwcu 2010, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 6,1 proc. - poinformował Główny Urząd Statystyczny.

Produkcja przemysłowa wyrównana sezonowo wzrosła w lipcu rdr o 11,3 proc., a mdm spadła o 0,3 proc. Ekonomiści ankietowani przez PAP prognozowali, że produkcja przemysłowa w lipcu, w ujęciu dwunastomiesięcznym, wzrosła o 12,0 proc., natomiast w porównaniu z czerwcem 2010 roku spadła o 4,3 proc.

- - - - -

Komentarz

Produkcja przemysłowa w lipcu wzrosła o 10,3 proc. r/r, wolniej niż przed miesiącem (14,3 proc.), poniżej naszej prognozy (11,8 proc.) i znacznie poniżej rynkowego konsensusu (12,3 proc.). Obniżenia dynamiki produkcji przemysłowej upatrujemy w równoczesnym oddziaływaniu trzech czynników: 1) ujemnej różnicy w liczbie dni roboczych (wpływ rzędu 3 pkt. proc.), która ograniczała wzrost produkcji w przetwórstwie, 2) odreagowania silnych wzrostów produkcji z maja i czerwca, sygnalizowanym w badaniach koniunktury, 3) prawdopodobnie większej skali urlopów i przerw w produkcji wywołanych falą upałów w lipcu. Średniookresowy trend na dynamice produkcji oceniamy pozytywnie. Struktura wzrostu produkcji podobnie jak w poprzednich miesiącach świadczy o jej proeksportowej orientacji, choć obniżeniu uległo tempo wzrostu w produkcji komputerów i sprzętu elektronicznego oraz pojazdów. Nieznacznie (z 27 do 25 na 34) spadła też liczba sekcji przemysłu notujących wzrost produkcji.

Reklama

Zaskoczeniem okazała się również inflacja producenta, która wzrosła w lipcu z 2,1 do 3,9 proc. r/r (nasza prognoza 3,3 proc., taki był też konsensus). Wyraźny skok rocznej inflacji PPI w porównaniu z poprzednim miesiącem wynikał natomiast, i na tym opieraliśmy głównie naszą prognozę, z efektu bazy z lipca ub. r., gdy ceny producenta odnotowały spadek o 1,5 proc. m/m za sprawą szybko umacniającego się złotego. Różnica między faktycznym odczytem PPI a rynkowym konsensusem wynikała w dużej mierze z rewizji danych za poprzedni miesiąc (o 0,2 pkt. proc. w górę). Wzrost cen w ujęciu m/m był dość umiarkowany (0,3 proc.) na tle silnych wzrostów w Q2, co wiążemy z powstrzymaniem osłabienia złotego z maja i czerwca przy stabilnych cenach głównych surowców. Mimo perspektywy stabilizacji cen producenta (powrót złotego do aprecjacji), w kolejnych miesiącach roczna inflacja PPI może dalej rosnąć za sprawą dodatnich efektów bazy z II poł. 2009 r.

Dzisiejsze dane nie miały większego wpływu na rynek. Kurs złotego waha się w wąskim przedziale 3,93-3,96 za euro. Rentowności papierów skarbowych po serii spadków trwających właściwie aż do publikacji dzisiejszych danych wydają się mieć ograniczony już potencjał do dalszej zniżki. W naszej opinii dzisiejsze dane nie zmieniają też perspektyw polityki monetarnej. Naszym bazowym scenariuszem pozostaje pierwsza podwyżka stóp procentowych w październiku.

Radosław Cholewiński, Główny Ekonomista Noble Banku

- - - - -

Ekonomistów nie martwi niższy od oczekiwań wzrost produkcji

Niższy od oczekiwań wzrost produkcji przemysłowej w lipcu 2010 r. nie powinien być powodem do zmartwień - uspokajają pytani przez PAP ekonomiści. Podkreślają, że dane są ciągle dobre, a wzrost "dwucyfrowy".

W środę Główny Urząd Statystyczny poinformował, że produkcja przemysłowa w lipcu wzrosła o 10,3 proc., licząc w ujęciu rocznym (po wzroście o 14,3 proc. w czerwcu 2010), a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 6,1 proc. Liczona rok do roku produkcja przemysłowa wyrównana sezonowo wzrosła w lipcu o 11,3 proc., a w ujęciu miesięcznym spadła o 0,3 proc.

Ekonomiści ankietowani przez PAP prognozowali, że produkcja przemysłowa w lipcu, w ujęciu dwunastomiesięcznym, wzrosła o 12 proc., natomiast w porównaniu z czerwcem 2010 roku spadła o 4,3 proc.

Ekonomistka Raiffeisen Banku Marta Petka-Zagajewska uważa, że dane GUS tylko "marginalnie" odbiegają od tzw. konsensusu rynkowego. Według niej źródeł gorszych od oczekiwań wyników produkcji przemysłowej można szukać m.in. w liczbie dni roboczych w lipcu oraz w "czynnikach przejściowych", na przykład w rozkładzie urlopów.

- Pogoda okazała się sprzyjająca do tego, żeby wakacje zorganizować sobie w lipcu. Nie powinniśmy traktować tych danych, jako zapowiedź czy świadectwo nadciągającego spowolnienia. One cały czas są dobre i pokazują kontynuację ożywienia gospodarki, które w głównej mierze wspierane jest przez sektor eksportowy - powiedziała.

Zwróciła jednak uwagę na rozczarowujący wzrost produkcji w sektorze budowlanym (o 0,8 proc. w ujęciu rocznym). Jej zdaniem wpływ na to miały czynniki pogodowe, które sprawiły, że kontynuowanie części prac w pełnym wymiarze godzin było dużo trudniejsze albo wręcz niemożliwe.

- Nie należy przykładać większej wagi do tych publikacji w kontekście kreślenia prognoz na przyszłość. Nie stanowią one zaprzeczenia scenariusza kontynuowania umiarkowanego ożywienia gospodarczego - uważa ekonomistka. Jej zdaniem w związku z innymi danymi poniżej oczekiwań, można się spodziewać, że członkowie Rady Polityki Pieniężnej złagodzą wygłaszane ostatnio wezwania do zacieśniania polityki pieniężnej.

Według Agnieszki Decewicz z banku Pekao ekonomiści oczekiwali, że wzrost produkcji będzie niższy od lipcowego, jednak skala spowolnienia wzrostu okazała się większa od spodziewanej.

- W jakimś stopniu wpływ na to miał sezon urlopowy. Zazwyczaj w lipcu mamy do czynienia ze spadkiem w ujęciu miesięcznym, ale wydawało się nam, że - ujmując sezon urlopowy - ten wzrost będzie jednak troszeczkę większy - powiedziała. Dodała, że w tym roku w lipcu był jeden dzień roboczy więcej niż miesiąc wcześniej, ale jednocześnie o jeden dzień roboczy mniej niż w ubiegłym roku.

Zwróciła uwagę, że wzrosty odnotowano w 25 działach produkcyjnych, a w 9 nastąpił spadek. Jej zdaniem oznacza to, że dynamika produkcji jest ciągle dość dobra i nie ma powodu do zmartwień. - Ciągle mamy dwucyfrowy wzrost - podkreśliła.

Według jej prognoz dane z GUS wpisują się w scenariusz "stopniowego wygładzania wzrostu gospodarczego" w II połowie roku, co oznacza, że nie będzie znaczących różnic między wzrostem między poszczególnymi kwartałami. Decewicz uważa, że z punktu widzenia polityki monetarnej informacje o produkcji są raczej argumentem za utrzymaniem "wyczekującej" postawy Rady Polityki Pieniężnej w nadchodzących miesiącach.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: RDR | ekonomiści | produkcja przemysłowa | produkcje | GUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »