GUS: Wzrost cen wyższy od oczekiwań

Według opublikowanych dziś przez GUS danych, w lipcu ceny konsumenta wzrosły o 3,6 proc. w ujęciu rok do roku, wobec naszej prognozy na poziomie 3,5 proc. i konsensusu rynkowego 3,4 proc. Wyższy od oczekiwanego wzrost cen to głównie efekt wyraźnej zwyżki cen paliw, które jeszcze na początku minionego miesiąca były najdroższe w tym roku.

Bardzo wyraźnie podrożał tytoń (7 proc. w skali miesiąca), co jest efektem nowych banderoli z podatkiem akcyzowym. W drugą stronę oddziaływały ceny obuwia i odzieży - niższe o 1,7 proc. niż w czerwcu i aż o 8,1 proc. w relacji do lipca 2008.

Wygląda na to, iż wobec słabszego popytu sprzedawcy zdecydowali się na większe niż zazwyczaj zniżki w okresie wyprzedaży. W sierpniu możemy obserwować jeszcze niewielki wzrost inflacji, jednak jest szansa na to, iż od września wskaźnik cen konsumentów zacznie się obniżać, choć spadek poniżej 3 proc. do końca roku wygląda póki co mało prawdopodobny. Dane mogą być jednym z argumentów za tym aby już nie obniżać stóp procentowych.

Reklama

Publikacja inflacji CPI nie miała większego znaczenia dla rynku złotego, który dziś zyskuje na dobrych nastrojach na globalnych rynkach akcji, m.in. po tym, jak poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane o PKB z niemieckiej gospodarki. Kwadrans po godzinie 14.00 za euro płacono 4,1080 złotego.

Przemysław Kwiecień

Zobacz dane makroekonomiczne z kraju i ze świata

Czytaj również:

Inflacja trochę zaskoczyła

NBP: Ceny będą wolno spadać

Noga: Nie ma przestrzeni do obniżki stóp

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: oczekiwania | GUS | wzrost cen | wzrosty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »