Handel z Rosją wychodzi z politycznego marazmu

Obroty handlowe Polski z Rosją osiągnęły w roku w roku ubiegłym prawie 5,5 mld dolarów. To dużo, suche liczby niewiele jednak mówią. Gdy natomiast dodamy do tego, że jesteśmy dopiero dziesiątym partnerem handlowym Rosji.

Obroty handlowe Polski z Rosją osiągnęły w roku w roku ubiegłym prawie 5,5 mld dolarów. To dużo, suche liczby niewiele jednak mówią. Gdy natomiast dodamy do tego, że jesteśmy dopiero dziesiątym partnerem handlowym Rosji.

Obroty handlowe Polski z Rosją osiągnęły w roku w roku ubiegłym prawie 5,5 mld dolarów. To dużo, suche liczby niewiele jednak mówią. Gdy natomiast dodamy do tego, że jesteśmy dopiero dziesiątym partnerem handlowym Rosji - m.in. za Niemcami, Ukrainą i Białorusią - a nasz deficyt przekroczył 3,75 mld dolarów - dopiero widać jaką przepaść trzeba zsypać we wzajemnych stosunkach politycznych i gospodarczych.

Wiele, wiele lat temu gdy autor tego tekstu napisał w nieistniejącej już gazecie "Express Wieczorny", że ówczesny Związek Radziecki jest surowcowym zapleczem Polski - wybuchła nielicha awanturka. Z protestem ambasady radzieckiej w Polsce włącznie. Dziś takie stwierdzenia nikogo już nie rażą, bo to jest niepodważalny fakt. Kupujemy w Rosji przede wszystkim ropę naftową i gaz, rudę żelaza i inne metale, ale także drewno, ryby i części zamienne do sprzętu wojskowego. Sprzedajemy natomiast żywność, materiały budowlane, maszyny i urządzenia. Jest popyt również na nasze lekarstwa, odzież, kosmetyki, tekstylia.

Reklama

Cały nasz eksport, po dramatycznym spadku w roku 1999, wyniósł jednak tylko 862,1 mln dolarów. Nasze związki handlowe, w wyniku ekonomicznego kryzysu rosyjskiego, a jeszcze bardziej w efekcie kilkuletniego ochłodzenia stosunków politycznych - praktycznie zostały zerwane. W miarę regularnie realizowano jedynie długoletnie umowy na dostawę surowców strategicznych - ropy i gazu. Stąd rósł import (w 2000 roku - 4 619,5 mln dolarów) i pogłębiał się deficyt. Podobne dysproporcje widać w inwestycjach. Polskie inwestycje w Rosji to zaledwie 80 mln dolarów, podczas gdy rosyjskie w Polsce - oczywiście związane głównie z gazociągiem - to 1,2 mld dolarów.

Największym osiągnięciem zakończonej niedawno wizyty Michaiła Kasjanowa, premiera Rosji, w Polsce było to, że się odbyła. Trzeba pamiętać, że sześciu poprzednich premierów Rosji zapowiadało wizyty w naszym kraju i jakoś nigdy nie mogło do nich dojść do skutku. Tym razem zdecydowały oczywiście nie jakieś specjalne sympatie premiera, ale biznes. A konkretnie uzgodnienie tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Polski. Dyskusja o trasie przebiegu gazociągu z Rosji do Europy Zachodniej trwa już od wielu miesięcy. Na irracjonalny argument strony polskiej, która nie dopuszczała myśli by nowa nitka ominęła Ukrainę - Rosjanie tylko wzruszali ramionami. Dyskretnie jeszcze dodawali, że przebiegający przez Ukrainę odcinek gazociągu jest wyjątkowo nieszczelny, skutkiem czego są poważne straty tego surowca. Rozważana była nawet ewentualność poprowadzenia rury pod dnem Bałtyku, ale koszty takiej operacji byłyby ogromne. Na szczęście opamiętanie nastąpiło, co pozwala sądzić, że jednak interesy będziemy robili.

Osobną sprawą jest oczywiście negocjowanie warunków na jakich i my i Rosjanie będziemy z jednej strony uczestniczyli w kosztach przedsięwzięcia, a z drugiej w płynących z niego beneficjach. Jeden wszakże warunek musi zostać bezwzględnie spełniony: emocje muszą zostać jednoznacznie oddzielone od biznesu. Życie bowiem nie znosi próżni. Jeżeli my nie staniemy się liczącym się partnerem handlowym i gospodarczym Rosji, nie wykorzystamy ogromnego potencjału tego rynku i praktycznie nieograniczonego popytu na żywność i najróżniejsze towary konsumpcyjne - chętnie nas ktoś zastąpi. I tylko atut geograficzny niczego nie załatwi.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | handel | Rosji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »