Handlowa gorączka trwa w najlepsze
W Berlinie klienci kryzysu się nie boją. Niemieccy ekonomiści zwracają uwagę, że nic nie osłabiło szału przedświątecznych zakupów. Zupełnie inaczej do bożonarodzeniowej gorączki podchodzą natomiast Francuzi i Amerykanie.
Wśród klientów w Niemczech przeważają opinie, że kryzys nie może popsuć przedświątecznych zakupów. - Jesteśmy z Holandii, przyjechaliśmy na 3-4-dniowe zakupy. Proszę zobaczyć na nasze torby. Jak widać, nas kryzys nie spotkał - mówi para klientów sklepów przy Ku'dammie.
Niektórzy jednak zauważają, że kryzys znacznie obniżył poziom obsługi klientów. - Są ludzie, którzy kupują sprzęty i ubrania, ale w hotelu, gdzie śpię, wyraźnie obniżył się poziom obsługi. Mówią, że to właśnie przez kryzys - zaznacza pewien Rosjanin.
Z optymistycznymi wnioskami ekonomistów nie zgadzają się jednak właściciele berlińskich sklepów. - Mniej klientów, dużo mniej niż w zeszłym roku przed świętami i wiem, że w przyszłym roku też przyjdzie kryzys - żali się jedna ze sklepikarek.
W Rosji do świąt jeszcze daleko, ale również tam gorączka zakupów trwa już w najlepsze. Według badań, które przejrzał korespondent RMF FM Przemysław Marzec, przeciętny Rosjanin jest gotów wydać na powitanie Nowego Roku równowartość 1200 złotych.
Od drogich butików roi się okolica Bond Street w stolicy Wielkiej Brytanii. Wszystko w najlepszej jakości i o zawrotnych cenach. Ludzi na ulicach wprawdzie nieco mniej niż zwykle, ale - jak mówią Anglicy - w ekskluzywnych sklepach biznes zawsze się kręci, bez względu na kryzys. Posłuchaj relacji Bogdana Frymorgena:
Pasa coraz bardziej zaciskają natomiast Francuzi. Według sondaży, wydadzą w tym roku na świąteczne prezenty jeszcze mniej, niż rok temu. Mimo że Boże Narodzenie już za pasem, w najbardziej eleganckich - a co za tym idzie - najdroższych sklepach na Polach Elizejskich tłumów bijących się o modne prezenty nie widać. Paryżanie przyznają, że Pola Elizejskie to obecnie atrakcja wyłącznie dla turystów. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Marka Gładysza:
Wszechobecny kryzys daje się we znaki również w Stanach Zjednoczonych. Handlowcy narzekają, że ludzie kupują mniej niż w latach poprzednich. Amerykanie nie rezygnują jednak z dobrej zabawy. Kupują mniej - mówią oficjalne statystyki - ale na ulicach tego nie widać. Posłuchaj relacji naszego korespondenta Pawła Żuchowskiego: