Hausner przed trudnym zadaniem

Dziś rząd ma przyjąć 40 propozycji zmierzających do poprawy sytuacji gospodarczej w kraju - tyle jeden z komunikatów Polskiej Agencji Prasowej z II Kongresu SLD. Gdyby to było takie proste. Jest źle, zbiera się rząd, czy inne równie ważne gremium, wydaje dekret czy ukaz, że już jest dobrze i... jest dobrze.

Dziś rząd ma przyjąć 40 propozycji zmierzających do poprawy sytuacji gospodarczej w kraju - tyle jeden z komunikatów Polskiej Agencji Prasowej z II Kongresu SLD. Gdyby to było takie proste. Jest źle, zbiera się rząd, czy inne równie ważne gremium, wydaje dekret czy ukaz, że już jest dobrze i... jest dobrze.

Z kongresowej trybuny rządzącej partii padło wiele obiecujących słów. Oczywiście większość z nich wypowiedział nowy strateg gospodarczy SLD, wicepremier Jerzy Hausner. Działania prowzrostowe, średniookresowa strategia finansowa, naprawa finansów publicznych oraz strukturalna przebudowa i modernizacja polskiej gospodarki rozpisane na głosy, konkretne przedsięwzięcia, przynajmniej w deklaracjach, wyglądają nieźle. Tyle, że coraz bardziej martwimy się o moc sprawczą gospodarczego ideologa SLD, o możliwość realizowania przez niego sformułowanych zapowiedzi. Bo otoczenie ma takie, jakie ma.

Reklama

Oto Andrzej Celiński, nowy wiceprzewodniczący SLD, w kontekście dyskusji o podatku liniowym, mówi tak: "Być może Polsce opłaca się być krajem biedniejszym, za to o mniejszych różnicach społecznych, niż krajem zamożniejszym o bardziej zróżnicowanych dochodach". Trzeba być absolutnym ignorantem ekonomicznym (by nie posługiwać się bardziej dosadnym słownictwem z zasobów premiera Millera) i nie mieć poszanowania dla gospodarczej kultury Polaków, by formułować takie opinie. Stąd już naprawdę niedaleko do "Socjalizmu trzeba bronić jak niepodległości Polski" (bo innej Polski, jak socjalistyczna, być nie może) czy - z innej beczki - słynny bon mot Henryka Goryszewskiego: "Polska nie musi być bogata, ale musi być katolicka". Cytaty te dzieli epoka, ale grozę budzą taką samą i stanowią dostateczny dowód absolutnego braku wyobraźni (nie tylko ekonomicznej) ich autorów.

Zupełnie inaczej ujął to jeden z liderów SLD, Zbigniew Siemiątkowski. Jemu podatek liniowy nawet się podoba, uważa wręcz, że jest to pomysł ekonomicznie uzasadniony. Obawia się natomiast, że trudno będzie do niego przekonać "bazę partyjną", zastanawia się, jak ewolucję poglądów w tej sprawie wytłumaczyć wyborcom. W tej sytuacji zadanie ministra Hausnera, który ambitnie zakłada uchwalenie czegoś w rodzaju gospodarczej "karty praw i wolności" może okazać się znacznie trudniejsze do zrealizowania. Gleba, w bezpośrednim zapleczu premiera nie wydaje się być zbyt urodzajna.

Nie łatwo być prorokiem we własnym kraju, a chyba jeszcze trudniej w SLD. Przyszłość dopiero pokaże, która frakcja gospodarcza zwycięży i czy wystarczy determinacji nastawionym ewolucyjnie liderom, czy też zatryumfuje populistyczny bełkot rodem z minionej epoki.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zadania | SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »