Henryk Wnorowski, członek RPP: Stopy mogą wzrosnąć do 7,5 proc.

Rynki muszą brać pod uwagę, że stopy mogą wzrosnąć do 7,5 proc. - powiedział w wywiadzie dla Business Insider, członek RPP Henryk Wnorowski.

- Nie widzę w najbliższych miesięcy perspektywy zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych. Chyba, że i tego bardzo bym sobie życzył, zakończyłaby się wojna w Ukrainie. W zasadzie miesiąc, w którym zakończyłaby się wojna, byłby najprawdopodobniej ostatnim miesiącem podwyższania stóp procentowych. Pewnie rozpocząłby się wówczas proces wygaszania tych szoków zewnętrznych, związanych z cenami surowców, które doprowadziły w ostatnim czasie do wysokiej inflacji - powiedział.

- Wracając jednak do stóp na poziomie 6,5 proc., to bardzo chciałbym, żeby udało nam się zakończyć na tym cykl. Wydaje się nawet, że są do tego pewne argumenty. Jednak trochę się obawiam, że mogę być tutaj zbyt wielkim optymistą, biorąc pod uwagę przesłanki, jakie mamy. Dlatego rynki muszą brać pod uwagę także to, że stopy procentowe mogą dojść do 7,5 proc. Dzisiaj funkcjonujemy w sytuacji, w której nie możemy sobie nakładać żadnych limitów, żadnych granic - dodał.

Reklama

Wnorowski powiedział, że gdyby nie agresja Rosji na Ukrainę to pewnie bylibyśmy już po cyklu podwyżek stóp procentowych.

- Pewnie zaczynalibyśmy już być na etapie mówienia o konieczności ich ponownego obniżania, a inflacja w 2023 r. schodziłaby do pasma odchyleń od celu NBP - powiedział.

Wnorowski powiedział, że ostania podwyżka o 100 pb była reakcja na ekspansywną politykę fiskalną.

- Nie mamy wpływu na to, co robi rząd. Z punktu widzenia policy mix, ekspansywna polityka budżetowa nie pomaga w walce z inflacją, ale rząd ma inną perspektywę i inne priorytety, zadania i konieczności. Dlatego nasz ostatni ruch, podwyżka stóp o 100 pb była m.in. wynikiem reakcji na to, co rząd już zrobił, ale także to, co zapowiedział. To było w jakimś sensie działanie wyprzedzające. Miliardy złotych zostaną wydane w tym roku na pomoc uchodźcom, rząd zapowiedział kolejną obniżkę podatków, impuls konsumpcyjny jest, więc znaczący. Chociaż mamy już pewne sygnały świadczące o zmianie struktury konsumpcji, gdzie spadają wydatki związane z dobrami trwałymi, a utrzymują się jedynie te związane z dobrami pierwszej potrzeby - powiedział.

- Obecny kurs moim zdaniem nie jest powodem do niepokoju. Możemy pewnie się liczyć, że złoty będzie się dalej umacniał - dodał.

***

PAP
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | Rada Polityki Pieniężnej | NBP | kredyt | depozyty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »