Hiszpania chce milion rąk do pracy

Witaj, słoneczna Hiszpanio. Nasi rodacy, którzy od maja 2004 roku tłumnie zapełniali pokłady tanich samolotów i autobusów zmierzających do Londynu czy Dublina, teraz rezerwują rejsy do Madrytu i Barcelony.

Po otwarciu się rynków pracy w Wielkiej Brytanii, Szwecji i Irlandii na obywateli z krajów nowej Unii otwiera się właśnie Hiszpania. W ubiegły czwartek w Grenadzie premier Jose Luis Zapatero ogłosił oficjalnie: - Znosimy bariery dla polskich pracowników od 1 maja. Podobną decyzję ogłosił też rząd Portugalii.

Już dziś w Hiszpanii przebywa - według nieoficjalnych danych - około 60 rys. Polaków, choć tylko 11 tys. pracuje legalnie. Nasze Ministerstwo Pracy szacuje, że po zniesieniu barier wyjedzie tam kolejne 60-70 tys. rodaków. I szukać będą zatrudnienia nie tylko w charakterze robotników na plantacjach truskawek, budowach czy jako obsługa w hotelach. Po erze pracowników fizycznych nadchodzi czas dla imigracji Polaków lepiej wykształconych - architektów, inżynierów i lekarzy.

Reklama

Rząd w Madrycie ogłosił niedawno, że 40-milionowy kraj jest w stanie wchłonąć nawet milion nowych pracowników z zagranicy. Gazety prognozują, że jeszcze więcej: w ciągu 10 lat będzie musiał przyjąć do pracy od 2 do 3 min ludzi, głównie w dużych miastach. Iberyjski kraj się starzeje - na jednego zatrudnionego przypada już dwóch emerytów. W dodatku wielu Hiszpanów wyjeżdża do bogatszej Wielkiej Brytanii, gdzie dostają wyższe pensje niż u siebie. W samej Barcelonie na przybyszów z zagranicy będzie czekało 300 tys. miejsc pracy. Hiszpanie wolą, by zajęli je wschodni Europejczycy niż imigranci z odmiennych kulturowo państw muzułmańskich.

Z zatrudnieniem dla Polaków tym bardziej nie powinno być problemów, że mamy tam opinię dobrych pracowników. Hiszpanie sami namawiają Polaków do ściągania rodzin. Nie chcą, by wracali do kraju. I większość nie wraca.

Ile płacą

Za pracę w barze czy hotelu można dostać 1000 euro plus napiwki. Na budowie można zarobić nawet dwa razy tyle. A w zawodach takich jak architekt czy lekarz - ponad 3 tys.

Niewykluczone, że wielu z Polaków, którzy spiesznie spakują walizki i wyruszą na podbój Hiszpanii, srodze się zawiedzie. Wielu padło ofiarą polskich oszustów, którzy za obietnicę znalezienia pracy pobierali sowitą opłatę i znikali bez wieści. Warto przed wyjazdem zaklepać sobie pracę. Najłatwiej znaleźć posadę w budownictwie. W Kraju Basków polscy murarze zdobyli tak dobrą sławę, że nawet policja przymyka oko na brak pozwolenia na pracę. Cenieni są też posadzkarze, hydraulicy, malarze. Dobrze sobie radzą polscy cieśle, montażyści i operatorzy ciężkich maszyn budowlanych. A górale spod Tatr jako strzygący owce są wręcz podawani za wzór do naśladowania.

Polacy, jak wszyscy emigranci, najczęściej wykonują robotę, której nie chcą podejmować coraz zamożniejsi Hiszpanie. Co roku tysiące Polek z Podlasia i biednych wsi zbierają w truskawki. Na wielu plantacjach warunki pracy dla obcokrajowców są jednak bardzo złe. Każdego roku w sezonie zbiorów wybucha jakiś skandal, o którym informują media.

Polacy pracują jako masażyści, protetycy, w wielu centrach fizykoterapii, w sanatoriach i ośrodkach wczasowych. Polacy często wygrywają na rynku z innymi obcokrajowcami. - Żądają więcej niż Bułgarzy czy Rumuni, bo pochodzą z bogatszego kraju, a mimo to kiedy pracodawca ma wybór, najczęściej wybiera naszego rodaka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hiszpania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »