Hiszpanie liczą na boom turystów. W tym roku będzie jednak dużo drożej

Hałas maszyn, sprzątanie plaż i hoteli i wietrzenie zamkniętych od jesieni restauracji - hiszpańskie, nadmorskie kurorty przygotowują się do otwarcia sezonu. Mimo, że będzie prawie o jedną czwartą drożej, właściciele hoteli zapowiadają tłok. Twierdzą, że tegoroczny sezon będzie tak dobry jak ten przed pandemią, kiedy to w 2019 roku kraj odwiedziło ponad 83 miliony zagranicznych turystów.

W Salou, nadmorskim kurorcie 100 km na południe od Barcelony i jednym z dziesięciu najchętniej odwiedzanych przez turystów miast Hiszpanii, od tygodni panuje gwar. Miejskie brygady reperują chodniki, nadmorski bulwar i zejścia na plaże. Trwa wielkie sprzątanie hoteli, barów i restauracji. Towar zwożą właściciele sklepów, które są czynne tylko w sezonie. Pierwszy egzamin miasto zdawać będzie w kwietniu, na Wielkanoc, kiedy to do Salou zjadą dziesiątki tysięcy turystów. W Hiszpanii wszyscy mają wolne od Wielkiego Piątku, a wielu odpoczywa przez cały tydzień i często spędza go na plaży. 

Reklama

Zachwycić przyjezdnych

Z myślą o nich w Salou trwają setki remontów. Miasto ma być czyste, ładne i udowadniać, że cieszy się z przyjazdu turystów. - W ciągu dwóch tygodni posadziliśmy kilka tysięcy kwiatów i drzew. Naprawiamy wejścia na plaże, kładziemy nowe chodniki - opowiada Interii Ramon, pracownik Zieleni Miejskiej Salou. Dla niego powrót turystów jest dobrą wiadomością. - Mam więcej pracy, mogę więcej zarobić. Przez ostatnie lata było bardzo ciężko - zwierza się mężczyzna. 

Ożywają też chiringuitos (cziringitos) - bary usytuowane na plażach. Podobnie jak większość hoteli w Salou, czynne są od Wielkanocy do wczesnej jesieni. - W zeszłym roku zamknęliśmy dopiero pod koniec października. Rok 2022 rok był pierwszym w miarę normalnym sezonem. W tym roku liczymy na więcej klientów. Rozwiesimy hamaki, mogą tu spędzać noce i dnie - opowiada właściciel chiringuito na plaży Cap Salou. W otwarciu baru pomaga mu tylko jeden pracownik. - Kiedyś wynajmowałem ekipę, teraz sam pracuję, trudne czasy. Powiem ci coś, chude lata nauczyły mnie bardziej szanować klientów. Popatrz, nawet pandemia na coś się przydała - wyznaje mężczyzna.

Drożej, ale nie szkodzi

Z danych El Pais wynika, że w tym roku, w porównaniu do 2022 za pobyt trzeba będzie zapłacić około 22 proc. więcej. “Przed rokiem nocleg w nadmorskim kurorcie kosztował średnio 127 euro. W tym roku - 156 euro" - czytamy w El Pais. - Wszystko podrożało, od żywności po ceny za pralnie, bo przecież pralki, żelazka napędzane są na prąd. Do tego pracownicy, w górę poszła minimalna pensja (1050 euro). Nie możemy utrzymać zeszłorocznych cen nawet przy założeniu, że hotel przez cały czas będzie miał komplet gości - argumentuje odpowiedzialna za rezerwację w nadmorskim hotelu w Salou. 

Teraz noc w czterogwiazdkowym hotelu tuż przy plaży kosztuje średnio 45 euro. Na Wielkanoc cena wzrośnie do 90-120 euro a w lipcu i w sierpniu, kiedy większość Hiszpanów wyjeżdża na wakacje, za dwuosobowy pokój w tym samym hotelu trzeba będzie zapłacić od 112 do 163 euro. Nieco droższe będą też obiady. Za tzw. menu, czyli za dwa dania, chleb, wino i deser trzeba będzie zapłacić w barze średnio 12,5 euro. Kawa nie jest wliczona w cenę. Kolacja w średniej jakości lokalu to wydatek około 20 euro na osobę. 

Hiszpanie nie planują zostać w domach

Podwyżka nie zniechęca jednak do odpoczynku. - Obliczyliśmy, że za 5 dni pobytu w Salou, w czasie Wielkanocy, zapłacimy około 600 euro więcej. Jest nas czwórka, ja żona i dwoje małych dzieci. Trudno, wydamy dużo ale nie zamierzamy rezygnować. Po raz pierwszy od trzech lat nie ma żadnych barier - zapewnia Interię Pere, mieszkaniec Katalonii. Twierdzi, że nie tylko on i jego rodzina podjęli taką decyzję. W kwietniu nad morzem będą odpoczywać jego sąsiedzi, kuzyni i teściowie. 

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Z danych opublikowanych przez dziennik El Pais wynika, że w niektórych regionach Hiszpanii, m.in. w Andaluzji i na Wyspach Kanaryjskich, poziom rezerwacji na Wielkanoc przewyższył ten sprzed pandemii. Podobnie jest w Salou. - Mamy prawie komplet. Zostały do wynajęcia pojedyncze pokoje. Przypuszczam, że one też znajdą chętnych - zapewnia Interię recepcjonistka 4-gwiazdkowego hotelu tuż przy plaży. Pierwsi goście przyjadą 1 kwietnia. Ostatni zostaną przyjęci w połowie października. - Myślę, że w tym roku nadrobimy straty. Podczas Wielkiego Tygodnia cena za noc w dwuosobowym pokoju przekracza 120 euro. To drożej niż w zeszłym roku ale hotele obok żądają dwa razy więcej - zapewnia rozmówczyni. 

Salou chce dorównać rekordowi

W 2018 roku w Salou odpoczywało ponad milion 150 tysięcy osób, Hiszpanów i zagranicznych turystów - wynika z danych Ministerstwa Turystyki Przemysłu i Handlu. Każdy z odpoczywających spędził na wybrzeżu Costa Dorada średnio 6 dni. Niemal tyle samo osób odpoczywało w 2019 roku, zanim się rozpoczęła pandemia. Potem przyszedł COVID-19 i trzy chude lata. - To były smutne sezony. Wiele hoteli wcale się nie otworzyło, nie było dla kogo. Gwar wrócił rok temu, ale nie było tyle samo osób, co zawsze. Co roku narzekałam na tłum. W tym roku będę się cieszyła - zapewnia Montse, mieszkanka Salou. 

Z Salou Ewa Wysocka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hiszpania | turystyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »