Hiszpańscy łowcy startupów zarzucili sieci nad Wisłą
Globalny fundusz venture capital Santander InnoVentures, należący do hiszpańskiej grupy bankowej, przybył do Polski, żeby szukać u nas młodych innowacyjnych firm, czyli startupów, i zaprosić je do współpracy. Zależy mu na takich firmach, które bankowi przyniosą nowe technologie i rozwiązania pozwalające bankom przetrwać.
Kiedy właściciel Microsoftu Bill Gates powiedział w 1994 roku, iż bankowość jest ludziom potrzebna, ale banki niekoniecznie, potraktowano te słowa jako prowokację. Im bliżej naszych czasów, bankowcy zaczęli się coraz częściej zastanawiać, czy nie ma w nich jakiegoś sensu. Teraz gdy ludzie coraz częściej korzystają z usług innych niż banki pośredników finansowych, okazują się one wizjonerskim odkryciem. Banki, tracąc klientów i marże, zdały sobie sprawę, że muszą stanąć do walki, by przetrwać.
Czym nowi gracze wchodzący na rynek usług finansowych, zwani fintechami, uwiedli klientów? Łatwością dokonywania operacji, szybkością załatwiania spraw, tym, że zdjęli im z głowy mitręgę związaną z wypełnianiem dziesiątek papierów i zbieraniem zaświadczeń. To znaczy tym, że za płatnościami, zleceniami, kredytami stoją nowatorskie technologie. To właśnie dzięki technologiom usługi są łatwiejsze i szybsze, a klienci bardziej zadowoleni.
Bądźmy sprawiedliwi - w Polsce jest trochę inaczej niż w wielu innych krajach. Banki są dużo bardziej nowoczesne, czeki nie wędrują po kilka dni od nadawcy do odbiorcy. Ale przypomnijmy, że jeszcze na początku stulecia druczki z poleceniami przelewów wożono z banku do banku w workach i pieniądze na koncie zjawiały się dopiero wtedy, gdy druczek dojechał. W latach 90 zeszłego stulecia system ten - zwany Sybir - i tak uchodził za bardzo nowoczesny. A zmiany są coraz szybsze.
Dariusz Paczewski, dyrektor Biura Innowacji Cyfrowej Banku Zachodniego WBK, przypomina kilka znamiennych faktów świadczących o tym, jakie gospodarka narzuca trendy. Jeszcze w 1965 roku w indeksie amerykańskich spółek giełdowych S&P 500 firmy "żyły" średnio 33 lata. Prognozy mówią, że w 2026 roku średnia okres zamieszkiwania przez spółkę tego indeksu skróci się do 14 lat.
Jakie będą tego powody? Prognozy są takie, że firmy będą dwa razy szybciej niż kiedyś tracić rynek i po prostu przestaną się liczyć. Będą szybciej zjadane przez silniejszych konkurentów, albo po prostu - jak wielu gigantom to się już zdarzyło - bankrutować. Ich miejsce zajmą ci, którzy lepiej zrozumieli potrzeby rynku i lepiej dostosowali się do tych potrzeb.
Tak było z Nokią, która zyskała dziś wprawdzie "drugie życie", ale wcześniej poszła pod młotek, gdyż za późno uwierzyła w smartfony. Kto pamięta dziś markę Kodak - firmę, która myślała, że ludzie zawsze będą robić zdjęcia na fotoczułych kliszach? W dodatku czas wprowadzania nowych technologii na rynek skraca się coraz bardziej, a równocześnie szybciej są one adoptowane przez coraz większe grupy ludzi.
Oczywiście nikt nie wie dziś, które z technologii zwyciężą, które przyniosą zyski, czyli osiągną tak zwany poziom produktywności. Pewne jest jednak to, że trzeba szukać. A zwłaszcza jeśli się jest bankiem.
Tak też postąpił Santander, właściciel polskiego BZ WBK, który utworzył fundusz inwestycyjny venture capital o wartości 200 mln dolarów. Fundusz na całym świcie poszukuje startupów, które bankowi mogą zaoferować technologie pozwalające mu zmniejszyć koszty, lepiej oceniać ryzyko i potrzeby klienta. Przedstawiciele Santander InnoVentures przebywali kilka dni w Warszawie i spotkali się z kilkoma polskimi startupami podczas Innovation Day, dając im szansę zaprezentowania swoich usług, produktów, pomysłów i wizji. Wcześniej eksperci banku oceniali te pomysły pod kątem innowacyjności, potencjału do wdrożenia oraz stopnia dopasowania proponowanych rozwiązań do potrzeb klientów i banku.
Santander InnoVentures ma już duże doświadczenia w łowieniu startaupów na świecie - na przykład w USA, Meksyku, Brazylii, macierzystej Hiszpanii czy w Wielkiej Brytanii, w sumie w kilku regionach świata, gdzie ta globalna grupa jest obecna. Ma też sześć własnych laboratoriów innowacji zlokalizowanych w różnych krajach.
Fundusz dokonał już dwudziestu inwestycji. Ostatniej - w połowie lutego - 25 mln dolarów w firmę Roostify z San Francisco, specjalizującą się w cyfryzacji procesu zaciągania kredytu hipotecznego. Jeden z najbardziej skomplikowanych bankowych produktów detalicznych, wymagający zwykle mnóstwa papierowych dokumentów, może stać się dostępny nawet za pośrednictwem smartfona. W USA ten sposób aplikacji został już wypróbowany, a Santander zamierza go przenieść do Europy.
Na liście inwestycji funduszu Santandera są szwedzki startup iZettle, który wymyślił technologie mobilnych POS-ów, czyli możliwości płacenia np. kurierowi dostarczającemu towar bez gotówki, amerykańską firmę pożyczkową Kabbage, która dostarcza finansowanie dla małych i średnich przedsiębiorstw, czy Elliptic z Wielkiej Brytanii, która w oparciu o technologię blockchain stworzyła samouczący się system wykrywający aktywność w sieci wskazującą na niebezpieczeństwo kradzieży pieniędzy. Polskie startupy mogą także znaleźć się w tym gronie, które na świecie jest już znane.
- Santander InnoVentures łączy inwestycje i strategiczne doradztwo dla startupów. Zainteresowani jesteśmy firmami fintech, w które możemy strategicznie zainwestować, a które zwiększają technologiczne możliwości banku. Powodują przyspieszenie transformacji cyfrowej, przełamanie barier w biznesie, budowanie konkurencyjnej przewagi. Wspieramy rozwój startupów i zdywersyfikujemy źródła innowacji - mówił Manuel Silva, szef funduszu do spraw inwestycji.
Oprócz 20 dokonanych do tej pory inwestycji, Santander InnoVentures ma 70 umów o współpracy ze startupami, które zasilają bank w innowacyjne rozwiązania w prowadzonych operacjach i oferowaniu lepszych usług dla klientów.
Po kilku spotkaniach z polskimi stratupami przedstawiciele funduszu nie ukrywali tego, że to środowisko w Polsce stworzyło już dużo innowacji na lokalnym rynku i sektor finansowy z nich już korzysta. Teraz przyszła pora na zastanowienie się, które z tych rozwiązań można wdrażać globalnie.
- Polscy przedsiębiorcy wiedzą już jak budować firmę, jak rozwijać produkty od fazy początkowej do komercjalizacji, wiedzą, czego potrzebują do wzrostu biznesu i co dzieje się na świecie, mają ambicje, mają też dobrą wiedzę o usługach finansowych w wielu dziedzinach - na temat płatności, księgowości czy nawet finansów związanych z ekologią - powiedział Interii Manuel Silva.
Co proponują polskie startupy? Podczas Innovation Day zaprezentowało się kilka z nich. Xchanger dostarcza platformę do wymiany walut dla osób indywidualnych i przedsiębiorstw. Działa ona w taki sposób, że wymiana następuje automatycznie pomiędzy rachunkiem płacącego w jednej walucie a otrzymującego płatność - w drugiej. bNesis to startup, który chce wprowadzić nowy "silnik scoringowy", czyli model oceny zdolności kredytowej klienta po to, żeby proces aplikacji o kredyt skrócić do kilku kliknięć i kilku minut.
Platforma startupu WealthArc jest już wykorzystywana miedzy innymi przez szwajcarskie banki zarządzające majątkiem bardzo bogatych klientów. Zarządzający aktywami widzi wszystko to, co powierzył mu jego klient, a ten z kolei w każdej chwili może śledzić na bieżąco stan swoich aktywów. I przyglądać się, jak rosną.
Startup Fandla zastanawiał się dlaczego tak niewiele małych i średnich firm korzysta z kredytu. Znalazł odpowiedź - nie mogą, bo mają kłopoty z płynnością. Mają kłopoty z płynnością, bo kontrahenci zwlekają z zapłatą i rosną zatory płatnicze. Narzędzie do elektronicznego factoringu wymyślone przez startup Fandla pozwala odzyskać gotówkę z wystawionej faktury już po kwadransie, zamiast po 45 dniach. Ten rodzaj elektronicznego factoringu to przyszłość dla każdego, kto skazany jest na niesolidnych kontrahentów.
Teraz przedstawiciele Santander InnoVentures zastanawiają się, które startapy z Polski mają na tyle dobre pomysły, że można je wprowadzić na całym świecie - w Meksyku, Brazylii, USA czy Wielkiej Brytanii. Niektóre na pewno mają na to szansę.
Jacek Ramotowski