I ty, Ukraino, przeciwko nam?

Polskie mięso ma na Wschodzie kłopoty. Po Rosji, embargo na naszą wołowinę i wieprzowinę nałożyła teraz Ukraina. Spółki mięsne nie czują się zagrożone. Będą inwestować i handlować z Ukrainą.

Od niedzielipolscy producenci mięsa nie mogą eksportować na Ukrainę. Zakaz obejmuje mięso i jego przetwory. Jednak nadal można handlować żywcem.

Duży kraj nęci

Rynek ukraiński jest atrakcyjny - to 47 mln konsumentów, a deficyt produkcji mięsa szacuje się tam na 450-500 tys. ton rocznie. Jednak klimat handlowy jest niepewny. Problemy zaczęły się w sierpniu zeszłego roku, kiedy ukraińskie władze obniżyły cła na polskie mięso. Stawka za żywiec wieprzowy spadła ze 130 do 10 proc. Podobna obniżka objęła półtusze i elementy mięsne.

Reklama

W ich przypadku minimalne progi ustanowiono na poziomie 0,6, 0,8 lub 1 euro za kilogram. Opłacalny był więc eksport żywca wieprzowego i  przetwarzanie go na Ukrainie. Co było korzystne dla naszej branży mięsnej, uderzało w rolników ukraińskich. W efekcie na tamtejszym rynku pojawiło się dużo polskich świń. W listopadzie Ukraina zawiesiła import polskiego żywca wieprzowego. Po kilku tygodniach granice otworzyła. Spokój panował niespełna 4 miesiące.

Winna może być polityka

Rząd w Kijowie zarzuca naszym producentom przemyt mięsa. Twierdzi, że na Ukrainę trafia mięso bez odpowiednich świadectw weterynaryjnych i przywożone jest z Polski w mikrobusach oraz w wagonach pociągów pasażerskich.

- To kolejny, po embargu rosyjskim, cios dla naszej branży mięsnej. W dodatku niesprawiedliwy - mówi Witold Choiński, prezes Polskiego Związku Eksporterów i Importerów Mięsa. Jego zdaniem, to ukraińscy importerzy przemycają mięso, a nie polscy przedsiębiorcy. Uważa też, że za nielegalny wywóz mięsa na Ukrainę są odpowiedzialne ukraińskie służby celne, które wpuszczają towar bez odpowiednich certyfikatów weterynaryjnych.

Podobnego zdania jest Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii. Nieuczciwe praktyki władze ukraińskie zarzucają również Białorusi. Niektórzy obserwatorzy są zaś zdania, że embargo to element gry politycznej - w niedzielę na Ukrainie odbyły się wybory parlamentarne.

Duda chce szybciej inwestować

Polscy producenci mięsa nie dramatyzują z powodu zakazu eksportu. - Mamy rozwiązanie - zapewnia Roman Miler, wiceprezes Dudy ds. handlu i produkcji. Za 200 tys. euro spółka kupiła zakład na Ukrainie, który zajmuje się rozbiorem i dystrybucją jej produktów. Już wcześniej miała w planach rozwój bazy surowcowej. Zamierzała kupić lub zbudować na Ukrainie fermy hodowlane.

- Teraz, w obliczu embarga, po prostu przyspieszymy inwestycje w hodowlę na Ukrainie - mówi Roman Miler. Szacuje się, że koszt zakupu fermy w Polsce i na Ukrainie jest podobny. Jednak rentowność za wschodnią granicą jest zdecydowanie wyższa - za tonę żywca wieprzowego płaci się tam 5,5 zł, a w kraju tylko 3 zł. -  Wciąż uważamy Ukrainę za niezwykle obiecujący rynek - podkreśla wiceprezes Dudy.

Zaszkodzić może tylko niedobra atmosfera

Pozostali giełdowi producenci mięsa twierdzą, że nie odczują zakazu. Zarówno Animex (kontroluje ponad 90 proc. akcji notowanego na GPW Ekodrobu), jak i Sokołów, wysyłają na Ukrainę niewielkie ilości produkcji. Z kolei Indykpol w ogóle nie eksportuje na Wschód. Wszyscy producenci są jednak zaniepokojeni pogorszeniem relacji handlowych.

- Rynek ukraiński jest większy niż polski. To naturalne, że nam na nich zależy - mówi Jerzy Majchrzak, rzecznik Sokołowa. Podobnego zdania jest Andrzej Pawelczak z Animeksu. - Jednak jeśli ten zakaz ma służyć poprawie kontaktów gospodarczych, to jesteśmy za - dodaje. Pewne jest, że dojdzie jednak do spadku cen mięsa na rynku krajowym. Do wzrostu podaży przyczyni się tzw. świńska górka. Analitycy twierdzą, że jest jeszcze za wcześnie, by szacować skalę spadków.

Bankructw nie będzie

W zeszłym roku Polska wysłała na Ukrainę mięso o wartości ok. 30 mln USD. Rok wcześniej było to ok. 20 proc. mniej.

Zdaniem Witolda Choińskiego, nie ma firm, których produkcja byłaby uzależniona od odbiorców ukraińskich. - Sprzedawanie ponad 30 proc. produkcji jednemu tylko odbiorcy jest niebezpieczne dla firmy mięsnej - twierdzi.

Magdalena Graniszewska

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: mięso | polskie mięso | Ukraina | Ukraine | embargo | Ty | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »