Ile zapłacimy za paliwa, gdy wróci VAT i akcyza? Zależy od wielu czynników
Nie ma jeszcze pewności, że stawka VAT na paliwa wzrośnie do 23 proc. Trzeba czekać na decyzję rządu. Zakładanie się, o ile podskoczą ceny na stacjach benzynowych, wymaga na razie umiejętności wróżenia z fusów.
Tarcza Antyinflacyjna obowiązuje tylko do końca roku, więc od 1 stycznia 2023 r. wrócić powinny stare stawki VAT (poza żywnością). W przypadku paliw oznaczałoby to powrót do poziomu podstawowego czyli do 23 proc. (obecnie 8 proc. w ramach tarczy). Czy oznacza to skokowy wzrost cen paliw w Nowy Rok? Niekoniecznie.
- Należy wziąć pod uwagę, że cen oleju napędowego w Polsce, podobniej jak w innych krajach Unii Europejskim, znacznie spadły w ciągu ostatnich tygodni. Wiąże się to w dużej mierze ze spadkami popytu na paliwa w Europie. Sytuacja na światowym rynku ropy jest w dużej mierze zależna od decyzji państw grupy OPEC+ oraz od tempa rozwoju największych gospodarek świata - ocenił dla Biznes Interii Leszek Wiwała, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Jak przyznała Urszula Cieślak, analityk BM Reflex, dość trudno jest spekulować na 5 tygodni przed końcem roku, ile wyniosą ceny na stacjach paliw 1 stycznia 2023 r. - Zupełnie niezależnie od kwestii związanej z VAT, paliwo będzie droższe o kilkanaście groszy na litrze z powodu podatków nakładanych kwotowo, czyli akcyzy. Trzeba brać pod uwagę to, że nawet utrzymanie akcyzy na poziomie unijnego minimum, czyli 359 euro za 1000 l, niewiele da przy niskim kursie złotego - zauważyła Urszula Cieślak w rozmowie z Biznes Interią.
Z drugiej strony, gdyby przyjąć, że stawka VAT powraca z dnia na dzień do poziomu 23 proc., a marże rafinerii i właścicieli stacji nie ulegają zmianie, to paliwo podrożałoby nawet o 0,7-0,8 zł na litrze. - To będzie zależne od polityki cenowej uczestników rynku paliwowego. Obecnie dysponuje on znacznym buforem, z którego można skompensować ewentualne wzrosty cen, żeby nie były one aż tak bardzo odczuwalne - dodała analityczka BM Reflex. - Do pewnego stopnia tarczę antyinflacyjną da się zastąpić oddziaływaniem na poziom hurtowej ceny paliw.
Jednak w jej ocenie udział podatku w cenie wzrośnie, więc ostatecznie i tak zapłacimy za paliwo realnie więcej.
Zgadza się z nią dr Jakub Bogucki, analityk Rynku Paliw w e-petrol.pl. - Niestety, podwyżki są nieuniknione - dla benzyn podwyżka z samej stawki to 92 gr, a dla diesla 1,08 zł/l. Ponieważ jest to czynnik niezależny od stacji - wszystko wskazuje na to, że zobaczymy je szybko, podobnie jak zobaczyliśmy obniżki po wprowadzeniu tarczy - powiedział Jakub Bogucki Biznes Interii.
Jego zdaniem, nie ma natomiast powodu aby sądzić, że ceny paliw się zrównają. - Diesel będzie droższy i trudniejsza będzie jego sytuacja po wprowadzeniu embarga na rosyjskie paliwa (do Europy trafia ogromna ilość importowanego paliwa, którego nie da się szybko wyprodukować w naszych rafineriach). Dlatego oczekiwanie na tańszego diesla jest absolutnie nieuprawnione - podsumował analityk e-petrol.pl.
- Deficyt tego gatunku paliwa na rynku europejskim będzie na pewno czynnikiem wpływającym na tę różnicę oraz na wysoki poziom cen w kraju. Warto pamiętać, że krajowe moce produkcyjne oleju napędowego są znacznie mniejsze niż nasze potrzeby. Oznacza to konieczność sprowadzania gotowego oleju napędowego spoza granic Polski. W praktyce cena na rynkach hurtowych powinna być na tyle atrakcyjna, by importerom opłacało się przywieźć ten towar do Polski - dodał Leszek Wiwała.
Krzysztof Maciejewski