Upadek FTX może stanowić zaledwie pierwszy klocek domina, po którym zbankrutują kolejne firmy znaczące dla rynku kryptowalut. Następne w kolejce jest Genesis, a to wywołało już spadek notowania bitcoina. To może pociągnąć za sobą prawdziwy krach.
Sieć powiązań - wszyscy są od siebie zależni
Sprawa jest ściśle monitorowana przez ekspertów od cyfrowych aktywów częściowo dlatego, że Genesis należy do Digital Currency Group (DCG), która jest również właścicielem Grayscale Investments. A to już jest poważna sprawa, bo mówimy o spółce zarządzającej Grayscale Bitcoin Trust (GBTC), który jest największym publicznie notowanym funduszem bitcoinowym.
Spekuluje się, że kłopoty finansowe Genesis mogą postawić DCG w sytuacji konieczności pozbycia się aktywów, co w różnych scenariuszach może wpłynąć na GBTC i rozlać się na rynek bitcoina. - Oczekujemy, że podniesienie kapitału DCG/Genesis będzie dużym wydarzeniem, którym rynek będzie żył w tym tygodniu - powiedział Nauman Sheikh, szef zarządzania obligacjami skarbowymi w Wave Financial. - Korzystny wynik doprowadzi do zacieśnienia rynku, ale niekorzystny wynik może potencjalnie wyrządzić poważne szkody.
Genesis nie chce bankructwa, ale nie chcą mu pomóc
Informacja Bloomberga o tym, że Genesis wspomniał o bankructwie jako o rozważanej opcji, na krótko sprawił, że notowania bitcoina (BTC) spadły poziomu najniższego od dwóch lat (15,48 tys. dolarów), ale cena szybko wróciła do około 15,9 tys. dolarów. - Nie mamy planów, aby złożyć wniosek o upadłość w najbliższym czasie. Naszym celem jest rozwiązanie obecnej sytuacji w sposób ugodowy bez konieczności składania wniosku o upadłość. Genesis kontynuuje konstruktywne rozmowy z wierzycielami - skomentowali dziś właściciele Genesis
Wiadomo, że Genesis pożyczyła w pierwszej połowie roku dużo pieniędzy firmie inwestycyjnej 3AC, która upadła w czerwcu 2022. Tylko w tym roku DCG przekazało swojej spółce-córce około 1,4 mld dolarów. Mimo to Genesis poprosiła w zeszłym tygodniu o pożyczkę Binance i Apollo. Pierwszy z potencjalnych wierzycieli, czyli największa obecnie giełda kryptowalutowa Binance, postanowił jednak nie inwestować. Za taką decyzją rzekomo stały obawy o możliwy konflikt interesów.
Krzysztof Maciejewski