Ile zboża wjechało z Ukrainy do Polski? Dane GUS nie pozostawiają złudzeń

​Jak wskazują ekonomiści z mBanku fakt, że ukraińskie zboże zalega w magazynach w Polsce potwierdzają dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Eksperci zauważają, że temat wprowadzonego przez polski rząd zakazu importu produktów rolnych może zostać wykorzystany do podtrzymania dalszych podwyżek cen żywności.


Wzrost importu ukraińskiego zboża, a nawet szerzej, produktów pochodzenia roślinnego z Ukrainy do Polski, jest widoczny w danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), które przeanalizował zespół ekonomistów mBanku. Jak wynika z raportu analityków, od wybuchu wojny masa netto sprowadzonych towarów do naszego kraju znacząco zwiększyła się. W przypadku zboża mowa tu o wzroście w przedziale od kilku do kilkunastu milionów ton w przypadku zboża.  

Jak wynika z danych GUS, wzrost objął takie produkty jak zboże (największy), nasiona oleiste, warzywa oraz owoce. W swojej analizie ekonomiści wskazują również, że informacje o imporcie oraz o eksporcie potwierdzają doniesienia płynące ze środowisk zrzeszających rolników, czyli, że zboża nie jest jedynie tranzytowane, a pozostaje w Polsce.  

Reklama

Ekonomiści porównali ze sobą stosunek importu zbóż z Ukrainy z eksportem produktu z Polski. Choć oba wskaźniki rosły od momentu wybuchu wojny, to dane traktujące o przyjeżdzającej pszenicy i kukurydzy są wyższe o 14 proc. od tych, które obrazują zboże, które wyjechało z Polski.  

"Od czasu wojny obserwujemy wyraźny skok (wartości śladowe vs kilkanaście procent). Medialno-rządowo-rolnicze doniesienia mają więc swoje odzwierciedlenie w tym, co widzimy w danych GUS. Zboże wjechało, ale trudno tu mówić o tym, że podążało tylko tranzytem. Raczej było na bieżąco przetwarzane i składowane" - napisano w raporcie mBanku.

 

Zakaz importu może znaleźć odzwierciedlenie w inflacji

Jednym z rozwiązań problemów wynikających ze zwiększonej obecności ukraińskiego zboża na polskim rynku, a zaproponowanym przez rząd był zakaz importu produktów żywnościowych zza wschodniej granicy. Na mocy rozporządzenia wydanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii ma on potrwać od 16 kwietnia do 30 czerwca br.  

Zdaniem ekonomistów, jednym ze skutków zakazu może być podtrzymanie podwyżek cen żywności, bo te, dzięki obecnym wydarzeniom, mogłyby znaleźć usprawiedliwienie.  

"Obecnie trwają prace, aby to zalegające w elewatorach opuściło kraj. Będzie to miało bardzo ciekawe implikacje dla inflacji. Globalne ceny pszenicy spadły od szczytów o mniej więcej połowę. Z ewidentną nadpodażą w kraju była szansa na spadki zapewne o większej skali - inna sprawa, że do tej pory dostosowanie cen krajowych było raczej dość opieszałe" - napisali ekonomiści w swoim raporcie. 

"W środowisku szybko rosnących płac, przeświadczenia (konsumentów i obserwatorów), że żywność drożeje, łatwiej będzie znów "sprzedać" historię, że ceny produktów zbożowych nie spadają (a może nawet i rosną), bo 1) wprowadzono zakaz importu, 2) prowadzi się intensywne prace nad zwiększeniem eksportu, 3) trudno w takiej sytuacji, aby ceny hurtowe się obniżały (zwłaszcza, że rolnicy pewnie będą chcieli utrzymać podaż jak najdłużej, aby skorzystać na większym zbilansowaniu rynku w ciągu kilku miesięcy)" - podsumowano w analizie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | zboże z Ukrainy | produkty rolne | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »