Importerzy leków obawiają się o swoją przyszłość

We wtorek Główny Urząd Ceł rozpoczął kontrolę w firmie Lek Polska. To już siedemnasty zagraniczny importer farmaceutyków sprawdzany od października przez kontrolerów GUC. Kontrola ma potwierdzić zarzuty urzędu kontroli skarbowej, który uznał, że importerzy narazili SP na straty. Firmom farmaceutycznym grożą nawet kilkusetmilionowe kary.

We wtorek Główny Urząd Ceł rozpoczął kontrolę w firmie Lek Polska. To już siedemnasty zagraniczny importer farmaceutyków sprawdzany od października przez kontrolerów GUC. Kontrola ma potwierdzić zarzuty urzędu kontroli skarbowej, który uznał, że importerzy narazili SP na straty. Firmom farmaceutycznym grożą nawet kilkusetmilionowe kary.

Od wtorku kontrolerzy Głównego Urzędu Ceł prowadzą kontrolę postimportową w spółce Lek Polska. GUC sprawdza importerów leków "w związku z sygnałami dotyczącymi nieprawidłowości związanych z deklarowaniem wartości celnej importowanych leków gotowych". Sygnały pochodzą z urzędów kontroli skarbowej, które zarzuciły importerom stosowanie nieuczciwych praktyk i narażenie Skarbu Państwa na wielomilionowe straty.

Cło za wysokie dla GUC

Zdaniem GUC, importerzy leków zawyżali wartość celną leków i w ten sposób uzyskiwali m.in. wyższą marżę, wyższe refundacje za leki od kas chorych i wyższy zwrot podatku VAT.

Reklama

- Dokumentacja tak była prowadzona, że wynikało z niej, że w obrocie lekami firmy nie realizują zysków i dlatego nie odprowadzały podatków. Weryfikacji podlegają dokumenty od transakcji importowych z końca 1998 roku do dziś Ń mówi Krystyna Urbańska z GUC.

Przedstawiciele importerów są zgodni, że nie może być mowy o działaniu niezgodnym z prawem, a mechanizm, który fiskus dziś nazywa "nieuczciwymi praktykami", funkcjonował bez zastrzeżeń przez lata. Ich zdaniem, Ministerstwo Finansów szuka sposobu na wypełnienie państwowej kasy. Firmom grożą wysokie kary, które w wielu firmach mogą przekraczać 200 mln zł.

- Wartość celna jest podstawą do ustalenia wysokości marży. Urzędowa marża nie może przekroczyć 11 proc. Często importer dzieli się nią z hurtownikiem. Z marży liczonej od ceny leku po wprowadzeniu do obrotu nie da się utrzymać spółki. Ale nie ma tu żadnych nadużyć, bo różnica między ceną sprzedaży na rynku a wartością celną, pozwala utrzymać spółkę i prowadzić działalność marketingową - twierdzi jeden z przedsiębiorców.

Importerzy skarżą się, że Skarb Państwa chciałby refundować lek po cenie, która uwzględnia wyłącznie koszt produkcji, zapominając o tym, że przygotowanie każdego nowego preparatu zabiera lata i kosztuje setki milionów dolarów.

- Wszystkie transakcje nie raz podlegały kontroli audytorów, nigdy wcześniej też GUC nie miał żadnych zastrzeżeń. Przepisy nic nie mówią o przypadkach zawyżania wartości celnej. Z reguły importerzy nie chcą przecież płacić wyższego cła. Paradoksalnie, jeśli GUC uzna, że cło było zawyżone, będzie musiał zwrócić nadwyżkę - mówi kolejny importer leków.

Podwyższone ciśnienie

Kontrola GUC w firmach importujących farmaceutyki trwa już drugi miesiąc. Sprawa nabrała jednak rumieńców, kiedy kilkanaście dni temu rynek farmaceutyczny obiegła wiadomość, że jedna z pierwszych kontrolowanych firm wyliczyła na podstawie dokumentów zakwestionowanych przez fiskus wysokość możliwej kary.

- Wszyscy powtarzają sobie wiadomość, że odział amerykańskiej firmy Eli Lyly dostanie 50 mln USD kary. To kwota, która prawdopodobnie przewyższa obroty ze sprzedaży leków tej firmy w Polsce. Nikt nie chce potwierdzić tej informacji. Eli Lyly Polska odmawia udzielania jakichkolwiek odpowiedzi, ale wiadomość poraziła przedsiębiorców z branży Ń mówi chcący zachować anonimowość importer leków.

Przedstawiciele Eli Lyly Polska nie potwierdzają tej informacji.

- W sprawie spółki toczy się postępowanie na podstawie ordynacji podatkowej, które nie doprowadziło jeszcze do wydania jakichkolwiek decyzji. W związku z tym nie jesteśmy w stanie wypowiadać się na temat, w jakim kierunku zmierza owo postępowanie oraz jak zachowa się firma w przyszłości. Nie mogę na razie przekazać żadnych dodatkowych szczegółowych informacji Ń mówi Anna Kozerska, dyrektor ds. korporacyjnych w Eli Lyly Polska.- Ely Lyly jest spółką giełdową. Można sobie wyobrazić, jak na taką informację zareagowałby każdy inwestor Ń komentuje nasz rozmówca z branży.

Ostrożnie z ogniem

Przedstawiciele firm farmaceutycznych wolą nie wypowiadać się imiennie. Wszyscy jeszcze liczą, że GUC i fiskus zrezygnują z nagonki - bo tak są często nazywane te działania. Powszechnie też wiadomo, że w tej branży, która z jednej strony podlega ogromnym naciskom Unii Europejskiej, a z drugiej krajowych producentów leków, bardziej niż w każdej innej liczą się dobre stosunki z urzędnikami i instytucjami decydującymi o "być albo nie być" zagranicznego przedsiębiorcy. Rejestracja leków, stosowne pozwolenia, wreszcie wprowadzenie preparatu na listy refundacyjne - wszystko zależy od administracji. Jedna kara i znikasz.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: przyszłość | kara | kontrola | firmy | fiskus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »