Inflacja "nie do zaakceptowania". Zdecydowany ruch rosyjskiego banku centralnego

Rosyjski bank centralny podniósł stopy procentowe do poziomu 19 procent. Próbuje w ten sposób walczyć z inflacją, która wedle oficjalnych statystyk wyniosła w sierpniu 9,05 proc.

Rosyjski bank centralny, który próbuje walczyć z inflacją, podniósł stopy procentowe do 19 proc. Presję inflacyjną nasilają wydatki publiczne, które mają wesprzeć ofensywę na Ukrainie - podała agencja AFP.

Stanowcze słowa szefowej banku centralnego. Inflacja "nie do zaakceptowania"

Szefowa rosyjskiego banku centralnego Elwira Nabiullina poinformowała podczas konferencji prasowej, że inflacja stała się "nie do zaakceptowania". - Jesteśmy gotowi utrzymać surową politykę monetarną tak długo, jak to będzie konieczne - dodała.

Według oficjalnych statystyk wzrost cen w Rosji wyniósł w sierpniu 9,05 proc. Pod koniec lipca bank centralny podniósł już stopy procentowe z 16 proc. do 18 proc.

Reklama

Nabiullina przyznała też, że "rynek pracy pozostaje napięty", a niedostateczne zatrudnienie w wielu sektorach gospodarki jest "główną przeszkodą" utrudniającą zwiększenie produkcji. Jak komentuje AFP, niedobory zatrudnienia wynikają nie tylko z tego, że przemysł konkuruje o ludzi z armią, ale też są pochodną ucieczki tysięcy ludzi za granicę.

Duże nakłady na armię, wypłaty dla żołnierzy i ich rodzin, nakłady na sektor zbrojeniowy i w ogóle fakt, że Rosja przestawia gospodarkę na tryb wojenny, pozwalają jej w dużym stopniu neutralizować skutki zachodnich sankcji, prowadzą jednak do inflacji - wyjaśnia francuska agencja.

Jednak wielu szefów firm zaczyna się w ostatnich miesiącach uskarżać na rosnące koszty kredytów bankowych, a zatem również inwestycji, co ich zdaniem prowadzi do ograniczenia wzrostu gospodarczego, zwłaszcza w sektorach niezwiązanych z przemysłem zbrojeniowym.

"Bańka finansowa, która przedłuża wojnę"

"Le Monde" napisał niedawno, że "ekonomia śmierci nakręca wzrost gospodarczy w Rosji". Duże nakłady na przemysł zbrojeniowy, wynagrodzenia żołnierzy, odszkodowania i benefity dla rodzin poległych tworzą "bańkę finansową, która przedłuża wojnę" - wyjaśnił paryski dziennik, powołując się na ekspertów.

"Ze względu na te istotne sumy wydawane na gospodarkę wojenną i wynagrodzenia żołnierzy kontraktowych (w Rosji) pojawił się wzrost napędzany konsumpcją. (...) Bezrobocie jest na najniższym poziomie - 2,6 proc. Na podstawie takich paramentów Bank Światowy umieścił Rosję w lipcu na liście krajów o +wysokich dochodach+" - relacjonował "Le Monde".

Zastrzyk pieniędzy, który trafia do konsumentów, zwiększa popyt, ale przegrzewa też rosyjską gospodarkę, co powoduje wzrost inflacji.

Nabiullina przyznała już pod koniec lipca, że "rezerwy pracowników i zdolności produkcyjne są właściwie na wyczerpaniu". Wojna powoduje niedobór pracowników, a jednocześnie cały kompleks przemysłowo-zbrojeniowy szuka siły roboczej, by móc utrzymać produkcję na wymaganym poziomie, pracując 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu - napisał dziennik.

W interesie Kremla leży dalsza militaryzacja gospodarki i pompowanie bańki finansowej, ponieważ nie ma innych metod stymulowania wzrostu - przekazał "Le Monde", cytując ekspertów. Niestety komplikuje to nadzieje na rychły koniec wojny, ponieważ "Rosja może korzystać z takiego wzrostu przez pięć do sześciu lat" - napisał dziennik.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | inflacja | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »