Inflacja: Problem nie tylko Polski. MFW uspokaja
Rosnąca inflacja nie jest tylko polskim problemem. Tak jak jeszcze w sierpniu wzrost cen był w Polsce najwyższy w regionie, tak wrześniowe odczyty w Europie przyniosły w tym obszarze istotne zmiany.
Inflacja nie odpuszcza. Dla strefy euro wrześniowy wzrost cen w ujęciu rocznym sięgnął 3,4 proc. (3 proc. w sierpniu), nieznacznie przekraczając rynkowe prognozy (3,3 proc.). To najwyższy poziom od globalnego kryzysu finansowego z 2008 r., a rosnące ceny stawiają pod presją dotychczasową narrację Europejskiego Banku Centralnego, że jest to zjawisko tymczasowe.
Powodem dla wzrostu inflacji w Europie są m.in. ceny paliw energetycznych, które na przestrzeni ostatnich miesięcy wyraźnie drożeją. Dotyczy to tak cen ropy naftowej, jak i gazu czy węgla. Do tego rosną ceny uprawnień do emisji CO2 - od początku roku o 81 proc. W efekcie, w Polsce cena hurtowa energii elektrycznej wzrosła od stycznia o blisko 80 proc. Dla porównania w Niemczech o blisko 200 proc.
Wskaźnik inflacji w kolejnych miesiącach podnosić będą też prognozowane rosnące ceny żywności. Nie bez wpływu są także postpandemiczne odbicie i problemy z łańcuchami dostaw (braki niektórych podzespołów) czy wzrost ceny transportu.
To wszystko znajduje odzwierciedlenie we wskaźnikach inflacji, które notują poziomy od dawna niewidziane. Najwyższa inflacja we wrześniu odnotowana została w Estonii (6,6 proc., wcześniej 5 proc.), na Litwie (6,3 proc., wcześniej 5,3 proc.) i Rumunii (6,3 proc. - wzrost z 5,25 proc.). W Polsce ceny wzrosły w ujęciu rocznym we wrześniu o 5,8 proc., na Węgrzech o 5,5 proc. a w Czechach o 4,9 proc. W Niemczech inflacja wyniosła 4,1 proc. i była najwyższa od 1993 r. W Hiszpanii 4 proc. Nie wszystkie kraje muszą się jednak mierzyć z podobnymi problemami. We Francji inflacja wyniosła we wrześniu 2,1 proc., w Portugalii 1,5 proc., a na Malcie 0,7 proc.