Inflacja w Argentynie sięgnie w tym roku 250 proc. Plan reform to więcej niż "terapia szokowa"
Argentyna tonie w odmętach kolejnego kryzysu gospodarczego, a kontrowersyjny libertariański prezydent Javier Milei jest o krok od uzyskania specjalnych uprawnień pozwalających rządzić krajem bez specjalnego oglądania się na oponentów. Ekonomiści przewidują, że w 2024 roku inflacja w Argentynie sięgnie 250 proc.
30 kwietnia br. argentyński Kongres zaakceptował ustawę deregulującą gospodarkę Argentyny - tzw. Prawo podstaw (Ley de basos). Pozostała jeszcze aprobata Senatu - zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) i przypomina, że nowa ustawa zawiera 232 artykuły i jest zmodyfikowanym projektem odrzuconej w lutym tzw. "ustawy omnibusowej" zawierającej 644 artykuły.
Celem nowego prawa jest gruntowne przemodelowanie argentyńskiej gospodarki - prawdziwa "terapia szokowa", która dotknie małych i dużych przedsiębiorców oraz miliony obywateli.
Wielkie państwowe molochy mają zostać sprywatyzowane - między innymi inia lotnicza Aerolíneas Argentinas i przedsiębiorstwa wodociągowe Agua y Saneamientos. Duzi zagraniczni inwestorzy będą korzystać z możliwości uzyskania nawet 30-letnich zwolnień podatkowych, a reformy nie ominą także prawa pracy i systemu emerytalnego.
Warto pamiętać, że "twarz" obecnego argentyńskiego "przewrotu" - Javier Milei, to postać na wskroś kontrowersyjna, budząca tyleż zachwytów co obaw, porównywana z Donaldem Trumpem czy Jairem Bolsonaro (Brazylia).
Javier Milei jest ekonomistą (był wykładowcą akademickim i gospodarczym komentatorem); sam siebie określa mianem libertarianina i "rynkowego anarchisty", jego poglądy społeczne można uznać za prawicowe i konserwatywne, a o gospodarce myśli jak rasowy liberał (bliskie jest mu fundamentalne liberalne myślenie o gospodarce Miltona Friedmana). Prezydentem Argentyny został w ubiegłym roku, a wcześniej zasłynął z "rewolucyjnych" pomysłów dolaryzacji argentyńskiej gospodarki czy nawet likwidacji banku centralnego.
Popularność polityczną Milei zdobywał odwołując się do argentyńskich sentymentów, związanych z relatywnym dobrobytem tego kraju w XIX wieku.
Polski Instytut Ekonomiczny zauważa, że wspomniana Ley de basos to ustawa mająca na celu zadanie dogłębne przemodelowanie gospodarki Argentyny, a najbardziej kontrowersyjne pozostaje ustanowienie stanu nadzwyczajnego i przyznanie prezydentowi uprawnień ustawodawczych na jeden rok.
Celem Javiera Milei ma być osiągnięcie równowagi makroekonomicznej - uzyskanie nadwyżki budżetowej w wysokości 2 proc. PKB w 2024 r. (z -2,9 proc. PKB w 2023 r.) oraz całkowitego ograniczenia finansowania monetarnego przez bank centralny, a to oznacza największe w historii Argentyny cięcia budżetowe.
Rewolucja gospodarcza w Argentynie już trwa. Zmniejszono finansowanie administracji - pracę w sektorze publicznym straciło 9 tys. osób, a kolejne 15 tys. jest zagrożonych utratą pracy - wylicza PIE. Ograniczono transfery pieniężne na lokalne inwestycje i budżetu instytucji finansowanych centralnie (choćby wydatki na szkolnictwo wyższe - które nie zostały podniesione mimo szalejącej inflacji).
Wykres. Inflacja w Argentynie w latach 2023 i 2024 (r/r)
"Widocznym efektem działań Milei jest obniżająca się inflacja - w odniesieniu do poprzedniego miesiąca ceny wzrosły w grudniu 2023 r. o 25,5 proc., a w marcu już o 11 proc." - wylicza PIE i przywołuje wciąż pesymistyczne prognozy dotyczące całego, 2024 roku. MFW nie ma złudzeń w 2024 r. wzrost gospodarczy Argentyny ma być ujemny (-2,8 proc.), bezrobocie wzrosnąć z 6,6 proc. w 2023 r. do 8 proc. w 2024 r., a zapowiadana inflacja w ujęciu rocznym może sięgnąć nawet 250 proc. Jakby tego było mało - notowany jest znaczny - o 3,4 pkt proc. - wzrost ubóstwa.
***