Inwestorzy lgną do Meska
Hossa w zbrojeniówce przyciąga inwestorów i kooperantów. I jak bumerang wraca dyskusja - prywatyzować czy konsolidować.
W tym roku polskie firmy sektora obronnego mogą liczyć na blisko 4 mld zł rządowych zamówień. Nieźle rozwija się eksport, są spore korzyści z offsetu. Nic dziwnego, że zagraniczni kooperanci i offsetodawcy zaczynają interesować się polskimi firmami.
Łakomy kąsek
Na pierwszy ogień idą Zakłady Metalowe Mesko ze Skarżyska Kamiennej. Według informacji "PB", norweska firma Nammo bardzo chciałaby kupić 30 proc. akcji, należących obecnie do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Byłby to ciekawy projekt, ponieważ Mesko z Nammo realizuje offset dotyczący utylizacji oraz produkcji amunicji, wart 876 mln USD. W tej sytuacji trudno się dziwić zainteresowaniu inwestorów. Tymczasem przedstawiciele ARP na razie są bardzo tajemniczy.
- Być może są chęci, ale rozmów nie ma - twierdzi jeden z pracowników agencji.
Chęci po stronie ARP?
- Zależy od strategii dla branży, ale wszystko jest możliwe - dodaje.
Czy i w jaki sposób Norwegowie wejdą do Meska, zależy nie tylko od ARP, ale także od pozostałych właścicieli: Bumaru i skarbu państwa.
- Chcielibyśmy mieć wpływ na wprowadzenie inwestora do Meska - mówi Artur Trzeciakowski, wiceprezes Bumaru.
Proponuje, by ARP przekazała walory Meska Bumarowi, a w zamian wzięłaby akcje z podwyższenia kapitału tego ostatniego.
- Później być może sprzedalibyśmy część akcji Meska inwestorowi - dodaje Artur Trzeciakowski.
Prezes i strategia
Decyzję utrudnia to, że w Bumarze są problemy z wyborem prezesa.
- To nie jest normalna sytuacja. Od 2,5 miesiąca Bumar funkcjonuje bez prezesa. Po majowej przerwie będziemy na ten temat rozmawiać z Wojciechem Jasińskim, ministrem skarbu - mówi Stanisław Głowacki, szef branżowej Solidarności.
Wybór prezesa jest istotny, bo decydują się losy strategii dla całego sektora. Przewiduje ona dalszą konsolidację, ale część przedstawicieli rządu i branży nie wyklucza równoległej prywatyzacji (sprzedaży mniejszościowych pakietów inwestorom). Takie rozwiązanie pozwoliłoby firmom zdobyć kapitał i nowe technologie, a jednocześnie państwo nadal miałoby kontrolę. To ważne, tym bardziej że nie tylko wokół Meska krążą chętni. Tymczasem Stanisław Głowacki uważa, że najpierw trzeba skonsolidować branżę, a później pomyśleć o wprowadzaniu inwestorów.
Katarzyna Kapczyńska