Inwestycje w fotowoltaikę mogą być droższe

W ostatniej dekadzie koszty produkcji energii elektrycznej ze źródeł fotowoltaicznych konsekwentnie spadały, teraz jednak ten trend wyhamował. Stało się tak za sprawą wzrostu ceny stali i pierwiastków wykorzystywanych do produkcji paneli oraz silnego popytu. W Polsce rosną koszty pracy, a dodatkowo nasiliło się zainteresowanie fotowoltaiką, by zdążyć przed zmianą systemu prosumenckiego zapowiadaną przez rząd.

Jak podała International Renewable Energy Agency (IRENA), w dekadzie 2010-2020 moce wytwórcze energii ze źródeł odnawialnych na świecie wzrosły prawie czterokrotnie, z 754 GW do 2799 GW. Tak szybki rozwój tego sektora podyktowany był coraz sprawniejszymi technologiami i systematycznym spadkiem kosztów. IRENA wskazuje, że koszty pozyskania energii elektrycznej z fotowoltaiki na skalę przemysłową spadły między 2010 a 2020 rokiem aż o 85 proc.

Koszty instalacji PV spadały systematycznie przez lata, jednak ten rok zatrzymał ten trend. Spadki wyhamowały, możliwe są nawet wzrosty cen. Złożyło się na to kilka czynników. - Po pierwsze, liczba inwestycji prowadzonych w skali globalnej przewyższa zdolności produkcyjne fabryk. Paneli produkuje się za mało. Po drugie, rosną koszty ich produkcji, bo drożeją pierwiastki niezbędne do produkcji paneli. To ma zasadniczy wpływ na wartość całej inwestycji, panele są bowiem największą pozycją kosztową - mówi Interii Paweł Konieczny, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej.

Reklama

Dodaje, że nie bez znaczenia jest tu również drożejąca w ostatnim czasie bardzo mocno stal, co przekłada się na wzrost cen stołów montażowych - konstrukcji, na których montuje się panele. Poza tym rosną koszty pracy w Polsce.

Na rynku pojawia się też coraz więcej zamówień, bo gospodarstwa domowe chcą zdążyć z inwestycją przed zapowiadanymi przez resort klimatu zmianami systemu prosumenckiego. Prosumenci docelowo nie będą mogli korzystać z systemu opustów. Projekt ustawy przewiduje, że właściciel mikroinstalacji będzie musiał sprzedawać nadwyżkę energii sprzedawcy zobowiązanemu. Gdy z kolei zabraknie mu prądu, będzie musiał kupić go na rynku. W tej chwili nadmiar produkowanej energii jest wpuszczany do sieci i pobierany w momencie większego zapotrzebowania. W zamian konsument musi oddać 20 proc. energii.

Zmiany obniżą opłacalność inwestycji. Ministerstwo zapewnia, że osoby, które staną się prosumentami przed wejściem w życie zmiany w zasadach rozliczeń nadwyżek energii, przez 15 lat zachowają prawo do korzystania z opustów. Pierwotnie mówiło się, że nowe zasady wejdą w życie od 2022 roku, później jednak pojawiały się głosy, że ich wprowadzenie może się opóźnić o parę miesięcy. To motywuje wiele osób do szybkiego podjęcia decyzji o inwestycji, a gwałtowny wzrost zamówień to kolejny czynnik przemawiający za wzrostem cen.

Problemy rynkowe pogłębiła też blokada Kanału Sueskiego przez kontenerowiec, na którym znajdowało się m.in. kilkaset kontenerów z panelami. Został on zatrzymany przez rząd egipski w oczekiwaniu na odszkodowanie za blokadę kanału. Tymczasem panele, które się tam znajdują, wystarczyłyby na budowę farm słonecznych o mocy około 500 MW. Część z nich docelowo miała dotrzeć do Polski. - Oczywiście zaległości są nadrabiane przez kolejne dostawy, ale opóźnienie wciąż jest w pewien sposób odczuwalne - mówi Konieczny.

Zdaniem członka zarządu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej, obecna sytuacja sprawia, że nie ma już pola do dalszego spadku cen w aukcjach.

Konieczny podkreśla też rosnące w ostatnim czasie zainteresowanie umowami PPA (Power Purchase Agreements) na bezpośrednią sprzedaż energii przez podmioty zainteresowane zwiększaniem udziału OZE w swoim miksie. Sprzedaż następuje w tym przypadku nie w oparciu o publiczny system aukcyjny, a na zasadach czysto rynkowych.

Jest tu pewne ryzyko, ponieważ system aukcyjny oferuje wsparcie na 15 lat, a umowy typu PPA są z definicji krótsze, zazwyczaj zwierane są na 3-5 lat. Ale popularność tego rozwiązania rośnie ze względu na korzystne ceny sprzedaży, a okres ich obowiązywania systematycznie się wydłuża.

- W tym roku było widać w aukcji, że coraz więcej inwestorów zastosowało model hybrydowy. W deklaracji poziomów produkcji na kolejne lata coraz więcej inwestorów na pierwsze lata wpisywało wartość symboliczną, np. 1 MWh, wiedząc, że więcej zarobią w ramach umów PPA. Natomiast po tym czasie deklarują pełną produktywność w ramach systemu aukcyjnego - mówi Konieczny.

Wzrost zainteresowania PPA obserwowany jest nie tylko w Polsce, podobnie jest za granicą. Sprzyjają temu wydajne, dostępne cenowo technologie OZE, dynamiczny wzrost kosztów wytwarzania energii ze źródeł konwencjonalnych oraz rosnące zapotrzebowanie na dostawy zielonej energii ze strony przedsiębiorstw, szczególnie wysokoemisyjnych, które mocno odczuwają wzrost kosztów zakupu praw do emisji CO2. Dodatkowym bodźcem jest coraz powszechniejsze proekologiczne podejście firm, które chcą prowadzić biznes w taki sposób, by stanowić jak najmniejsze obciążenie dla środowiska.

Monika Borkowska

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka | fotowoltaika
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »