Inwestycyjne realia są mało pociągające

Jak na drugą potęgę gospodarczą świata, Japonia sytuuje się dosyć nisko w klasyfikacji bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w Polsce - otwiera dopiero trzecią dziesiątkę państw.

Jak na drugą potęgę gospodarczą świata, Japonia sytuuje się dosyć nisko w klasyfikacji bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w Polsce - otwiera dopiero trzecią dziesiątkę państw.

Statystyczny Japończyk najpóźniej w trzecim dniu urlopowej lub - co nie daj Boże - chorobowej nieobecności w pracy wpada w głęboki stres. No bo skoro firma tyle czasu daje sobie bez niego radę, to być może jego stanowisko pracy w ogóle jest zbędne... Takie rozterki oczywiście nie są udziałem premiera Junichiro Koizumi, który akurat przebywa poza swoim urzędem - ale w delegacji służbowej. Na szlaku jego objazdu po kilku państwach Unii Europejskiej - obecnej i przyszłej - dzisiaj trafia się Polska.

Jak na drugą potęgę gospodarczą świata, Japonia sytuuje się dosyć nisko w klasyfikacji bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w Polsce - otwiera dopiero trzecią dziesiątkę państw. Japończyków próżno także szukać w trzydziestce największych firm obecnych na polskim rynku. Ich wielkie koncerny samochodowe wybierają naszych partnerów z Grupy Wyszehradzkiej, a zarazem rywali w przejmowaniu BIZ - Czechy, Słowację i Węgry. Potężne japońskie banki zaś omijają obszar Europy z założenia. Jeśli odpadają dwie tak kluczowe gałęzie, to pozostaje nam kapitałowa drobnica. Notabene - od ogarniętej recesją japońskiej gospodarki trudno dzisiaj wymagać ekspansji. Lata dziewięćdziesiąte XX wieku celnie określa się w Japonii mianem straconej dekady.

Reklama

W związku z wymienionymi okolicznościami, w najbliższej przyszłości trudno się spodziewać awansu Japonii z 21 miejsca w polskiej klasyfikacji BIZ. Zresztą sam premier Koizumi nie pozostawia co do tego złudzeń. Do swojego bagażu nie zapakował konkretnych projektów inwestycyjnych, a jedynie ogólne deklaracje na przyszłość. Wizyta w Polsce ma dla niego przede wszystkim cel polityczny - chodzi o uzyskanie naszego poparcia dla japońskiej obecności w Iraku, w tym również o charakterze militarnym. Jutro podpisana zostanie wspólna deklaracja obu państw.

Pustka inwestycyjna nie oznacza, iż z punktu widzenia gospodarczego polsko-japońskie rozmowy będą bezowocne. Ich wartością może stać się uzmysłowienie naszym decydentom kolejny raz konieczności radykalnego poprawienia warunków prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Może wskazywanie tego zagranicznym palcem okaże się bardziej skuteczne, niż krajowe argumenty Rady Przedsiębiorczości. Podczas lutowej wizyty w Stanach Zjednoczonych premier Leszek Miller na spotkaniu z biznesem w Dolinie Krzemowej - gdy na sali siedziało 200 mld dolarów - zebrał wiele krytycznych uwag na temat prowadzenia interesów w Polsce. I niemal na poczekaniu wymyślił wówczas instytucję rzecznika praw inwestorów zagranicznych, czyli ombudsmana, mającego czuwać niczym zespół interwencyjny. Został nim podsekretarz stanu w MGPiPS, Andrzej Szejna.

Czy wraz z jego powołaniem inwestorzy zagraniczni odczuli jakąkolwiek poprawę - to pytanie retoryczne. Natomiast pytanie wciąż aktualne, które należy zadawać przy każdej sposobności - również z okazji wizyty premiera Japonii - brzmi: kiedy rząd wreszcie potraktuje po partnersku WSZYSTKICH inwestorów na polskim rynku, bez względu na pochodzenie ich kapitału?

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Japonia | świata | Nisko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »