Iran: Kierowcy skazani na benzynę za złotówkę
W Iranie są dwa rodzaje benzyny dla zwykłych klientów - tania, na kartki (w przeliczeniu po 10 centów amerykańskich za litr, ok. 28 groszy) i komercyjna (po 40 centów za litr, ok. 1,12 zł, bez ograniczeń). Reżim ajatollachów postanowił od 21 marca obciąć przydziały kartkowe z 80 do 60 litrów (o 25 proc.). Powodem są... braki paliw. Dzieje się tak w kraju leżącym na ropie naftowej (4. miejsce na świecie w kategorii wydobycia).
Cięcia spowodowane są sankcjami wprowadzanymi lub pilotowanymi przez ONZ. Międzynarodowe sankcje są odpowiedzią na program atomowy prowadzony przez Iran - Zachód zarzuca militarny cel prac nuklearnych, islamska republika to odrzuca. ONZ nie bacząc na te argumenty wymogła od wielkich firm handlujących paliwami - Vitol, Glencore oraz Trafigura - zatrzymanie eksportu do Iranu. Efekt był piorunujący - generał Mohammad Rouyanian z irańskiej agencji paliw ogłosił cięcia przydziałów. Mają być trzymiesięczne, lecz generał od razu zastrzegł, iż ograniczenia w racjonowaniu mogą być nawet jeszcze większe jeśli sytuacja będzie tego wymagać.
Iran zużywa dziennie 65 mln litrów paliw, z czego jedną trzecią importuje. Władze chcą zwiększyć krajową produkcję paliw o 13 mln litrów dziennie, co ma uniezależnić kraj na wypadek przyszłych sankcji. Państwo subsydiuje tam zarówno wszelaką energię jak żywność. To ma się jednak zmienić w przyszłym roku fiskalnym. Ustawa budżetowa właśnie została uchwalona - zniknęły z niej subsydia na kwotę 20 mld USD (prezydent Mahmud Ahmadineżad chciał zabrać 40 mld USD). Istnieje jednak obawa, że głębsze cięcia mogą spowodować nawet potrojenie inflacji, która jest teraz na poziomie 11,3 proc.
Krzysztof Mrówka
Czytaj także: