Irlandia: Polacy wracajcie do domu

Irlandczycy uważają, że w ich kraju jest za dużo emigracji zarobkowej z nowych państw UE. Dwie trzecie mieszkańców wyspy chce wprowadzenia pozwoleń na pracę dla cudzoziemców przejeżdżających do ich kraju. Tymczasem być może już za trzy miesiące swoje rynki pracy otworzą dla nas Duńczycy, Hiszpanie oraz Norwedzy.

Unijny serwis informacyjny euobserver.com pisze, powołując się na wyniki sondażu, opublikowane przez dziennik "Irish Times", że 78 proc. Irlandczyków chce wprowadzenia pozwoleń na pracę dla przybyszów z nowych państw UE. Respondenci przyznawali wprawdzie, że zatrudnianie obcokrajowców jest korzystne dla gospodarki i społeczeństwa Irlandii, ale w ogólnym przekonaniu cudzoziemcy utrudniają Irlandczykom otrzymywanie pracy i spychają w dół płace.

41 procent ankietowanych uznało, że liczby pracujących w Irlandii obcokrajowców nie należy zwiększać, a według dalszych 39 procent, powinno się ją zmniejszyć. Tylko 23 procent respondentów jest za dalszym napływem pracowników z zewnątrz, a 7 proc. nie ma w tej sprawie zdania.

Reklama

Chcą nas Duńczycy i Hiszpanie

Irlandia jest jednym z trzech krajów, które odważyły się otworzyć granice dla przybyszów z nowych państw członkowskich UE już 1 maja 2004 r. Na taki krok zdecydowała się też Wielka Brytania i - rzutem na taśmę - Szwecja. W ostatniej chwili swój rynek pracy dla cudzoziemców z Unii zamknęła Dania. Teraz, obok Hiszpanii, wymieniana jest ona w grupie państw, które być może już od maja tego roku zniosą ograniczenia. Za trzy miesiące mija bowiem dwuletni okres przejściowy, wynegocjowany w traktacie akcesyjnym z nowymi członkami UE, w czasie którego kraje "piętnastki" mogą stosować restrykcje w zatrudnianiu cudzoziemców.

Według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, zatrudnianiem pracowników z państw, które są w Unii od 2004 r. zainteresowane są Norwegia, Dania i Hiszpania. Emigracji zarobkowej nie chcą u siebie Austriacy i Niemcy, którzy wystąpili o maksymalny, siedmioletni okres przejściowy. Upłynie on dopiero w 2011 r.

Nie ma socjalnej turystyki

Po dwóch latach od poszerzenia Unii wyraźnie widać, że większość obaw przeciwników liberalizacji prawa o zatrudnianiu cudzoziemców nie spełniło się.

"Otwarcie rynków pracy przez Anglię, Irlandię i Szwecję nie spowodowało perturbacji w ich funkcjonowaniu. Wręcz odwrotnie: wpłynęło pozytywnie na sytuację ekonomiczną tych krajów, a także pozwoliło pracownikom, którzy wcześniej pracowali w szarej strefie, zalegalizować zatrudnienie i korzystać z pełni praw i obowiązków z tego wynikających" - powiedział minister pracy i polityki społecznej Krzysztof Michałkiewicz, podkreślając, że obawy niektórych państw, iż Polacy będą uprawiać "turystykę socjalną" oraz że będą masowo uzyskiwać świadczenia z systemów opieki społecznej, okazały się nieuzasadnione i niesprawiedliwe.

"Trzeba przełamywać te stereotypy" - zaznaczył Michałkiewicz.

Otwórzcie wreszcie te granice!

Proces otwierania się "piętnastki" na nowe pracowników z nowych państw UE postępuje bardzo opornie. Sprawa jest na tyle drażliwa, że decyzję w sprawie otwarcia granic podejmują nie rządy, lecz parlamenty. Minister Michałkiewicz zapowiada ofensywę w celu zachęcenia krajów "starej Unii" do liberalizacji przepisów. Pod koniec stycznia przedstawiciele MPiPS wezmą udział w spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej, podczas którego chcą podpisać wspólną deklarację-apel o zniesienie barier w swobodnym przepływie pracowników. Nadarza się ku temu okazja, gdyż 2006 r. został ogłoszony przez UE rokiem mobilności pracowników.

250 tys, Polaków na Wyspach

Z danych resortu pracy wynika, że pomimo otwarcia rynków pracy w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Szwecji, Polacy do pracy jeżdżą głównie do Niemiec. W 2004 r. udzielono Polakom ponad 410 tys. pozwoleń na pracę, a w pierwszej połowie 2005 roku - ponad 270 tys.

W Wielkiej Brytanii legalną pracę podjęło prawie 170 tys. Polaków (dane za maj 2004-wrzesień 2005). Według Ambasady RP w Irlandii, w kraju tym pracuje ok. 70-80 tys. Polaków. Z kolei w Szwecji w 2004 r. wydano 2,7 tys. pozwoleń dla Polaków na pobyt z tytułu wykonywania pracy lub prowadzenia działalności gospodarczej oraz 1,5 tys. pozwoleń na pracę.

W wyniku negocjacji Polski z UE ustanowiony został maksymalnie 7-letni okres przejściowy ograniczający polskim obywatelom swobodę podejmowania pracy w UE. Jednak już po pierwszych dwóch latach państwa, które go zastosowały, mogą okres ten przedłużyć o kolejne trzy lata lub otworzyć swoje rynki pracy. Jeżeli po upływie tego czasu zagrożenie destabilizacją rynku pracy nie ustąpi, będą mogły starać się jeszcze o kolejne, ostatnie już dwa lata ochrony.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: procent | Irlandia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »