Jak budować niezależność energetyczną Polski? „Będzie to proces dwuetapowy”
Polska energetyka przeprowadziła w szybkim tempie skuteczną „derusyfikację” źródeł zaopatrzenia w surowce, a teraz musi zabrać się za budowanie docelowej niezależność opartej o krajowe źródła surowcowe – mówił podczas Krynica Forum 2023 wiceprezes Banku Pekao Paweł Strączyński. Nie da się tego osiągnąć szybko, to będzie dwuetapowy proces.
Pierwszy etap to będzie okres przejściowy. Będzie nadal używany gaz, ale gaz niepochodzący z Rosji. Paweł Strączyński uważa, że bez względu na wynik wojny zapoczątkowanej w lutym zeszłego roku napaścią Rosji na Ukrainę, nie będzie już powrotu do prowadzenia biznesu surowcowego z Rosją, jak przed wybuchem wojny.
USA, Katar, Australia rozbudowały bardzo szybko moce eksportowe dla gazu płynnego (LNG) i Polska - jak również Europa - przy imporcie z tych kierunków już pozostanie. Wiceprezes Pekao przestrzega jednak, żeby nie popaść w uzależnienie od Arabii Saudyjskiej i Kataru, jeśli okres przejściowy będzie trwał za długo.
- W mojej ocenie będzie to proces dwuetapowy. W pierwszym okresie przejściowym stosujemy nadal gaz, ale gaz niepochodzący z Rosji (...). Opieramy energetykę na własnych źródłach i paliwach, plus import z krajów bezpiecznych (...), rozbudowujmy energetykę odnawialną i rozproszoną. Docelowa niezależność energetyczna będzie oparta o własne źródła energii - mówił Paweł Strączyński.
Podkreślał jednak, że w okresie przejściowym polskim "paliwem przejściowym", ze względu na duże zasoby, pozostanie węgiel. Dlaczego polskiego węgla zabrakło zeszłej zimy i trzeba było go sprowadzać z całego świata?
- To węgiel, a nie gaz powinien być paliwem przejściowym i korzystać z tych preferencji, z których miał korzystać gaz ziemny - dodał.
Zdaniem wiceprezesa Pekao do drugiego etapu transformacji energetycznej konieczne będą wysokowydajne magazyny energii. Dotychczasowe metody jej magazynowania nie pozwolą na pełne wykorzystanie źródeł odnawialnych, gdyż są one niestabilne.
- W drugim etapie będzie dalsza rozbudowa odnawialnych źródeł i elektrownie atomowe - powiedział.
Uczestniczący w dyskusji Tomasz Młynarski, profesor UJ i były ambasador RP we Francji powiedział, że cała Europa chce "derusyfikować" źródła surowców energetycznych, ale najważniejsza jest odpowiedź na pytanie - jak to zrobić?
W jego ocenie pierwszy etap już nastąpił, było nim zdywersyfikowanie kierunków importu surowców energetycznych. Drugim etapem, który pospiesznie rozpoczął się w zeszłym roku pod wpływem wysokich cen surowców, jest zmniejszenie konsumpcji energii. Trzeci to prawdziwa transformacja energetyczna ku wykorzystaniu źródeł odnawialnych.
- Pytanie jak to zrobić i w jakiej perspektywie czasowej (...). W Paryżu na przykład już podjęto decyzję: odchodzimy od ropy i gazu, nie chcemy ich, uwalniamy się od paliw kopalnych i do końca tej dekady ich zużycie ma zmniejszy się o jedną trzecią - powiedział Tomasz Młynarski.
- Dywersyfikację dostaw surowców mamy za sobą. Dlatego nie dyskutujmy skąd będziemy kupować, tylko jak ograniczyć zależność. Żeby być na przyszłość bezpiecznym, musimy budować bezpieczeństwo na 20-30 lat do przodu (...). Atom nie rozwiąże problemu (...). Musimy już budować to, co robią inni (...). Nie trzeba postrzegać tych procesów jako zagrożenie. Polska musi iść ścieżką transformacji (...), a obawiam się, że za 20-30 lat będziemy skansenem samochodów diesla i benzynowych, gdy wszyscy będą jeździli elektrycznymi - dodał.
Agresja Rosji na Ukrainę spowodowała, że Europa w kwestiach energetycznych zaczęła (z niewielkimi lecz mało znaczącymi wyjątkami) mówić wspólnym głosem - zwracała uwagę Agnieszka Kaźmierczak, dyrektor generalna Agencji Dostaw Euroatomu (Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej). - Europa rzadko mówi jednym głosem. Agresja Rosji była takim wydarzeniem, że odpowiedziała jednym głosem - powiedziała.
Jednak to, jaka będzie w przyszłości polityka energetyczna w Europie, będzie zależeć od bardzo wielu różnych czynników. Na przykład od tego, czy konsumenci wrócą do starych przyzwyczajeń jeśli chodzi o zużycie energii. Jakie będą decyzje poszczególnych państw członkowskich co do swojej polityki energetycznej i jej opłacalności, i czy państwa Unii będą w stanie osiągnąć w tych sprawach konsensus.
W Unii są tradycyjnie dwa kraje "antyatomowe" - Austria i Luksemburg. Niemcy były neutralne, lecz rezygnują z atomu, "antyatomowa" Szwecja myśli o budowie elektrowni jądrowej. Niektóre kraje, jak Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria i Finlandia, miały stare "poradzieckie" reaktory, ale tylko Węgry do tej pory kupują paliwo nuklearne w Rosji, choć inne kraje rezygnowały stopniowo.
- Spójność energetyczna w Unii to kwestia bardzo skomplikowana. (...) Nie spodziewałabym się, że cała Europa będzie mówić jednym głosem - powiedziała Agnieszka Kaźmierczak.
- Każdy kraj w Unii widzi trochę inaczej swoje bezpieczeństwo - dodała Magdalena Maj, kierownik zespołu ds. Klimatu i Energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Zwróciła uwagę, że platforma wspólnych zakupów gazu przez Unię nie spełniła oczekiwań z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że gaz staniał, a po drugie dlatego, że koncerny nie chciały zrezygnować z wieloletnich intratnych kontraktów. Jednak platforma ta stanowi istotną wartość, uzupełniająca wspólny rynek energii w Unii, dający już duże techniczne i kontraktowe możliwości. W przypadku możliwych szoków mogących nastąpić na globalnym rynku takie narzędzie może się jeszcze przydać.