Jak powódź wpłynie na gospodarkę? Członek RPP wskazuje możliwe skutki

Koszty dla gospodarki spowodowane powodzią wyniosą ok. 1 proc. PKB - szacuje w rozmowie z Business Insiderem Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej. To mniej niż w 1997 roku, gdy było to 2,3 proc. Zdaniem ekonomisty nie powinno się to przełożyć na inflację, jednak nieunikniony jest wzrost wydatków dla budżetu państwa przy jednoczesnym spadku dochodów.

Kolejne programy pomocowe dla powodzian oznaczają rosnące wydatki dla budżetu państwa. W wywiadzie dla Business Insidera Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej przyznał, że tylko w tym roku państwo wyda na ten cel kilka miliardów zł. Wskazuje, że tegoroczna powódź nie będzie tak dotkliwa dla wzrostu gospodarczego, jak w 1997 roku. Wówczas koszty wyniosły 2,3 proc. PKB, z kolei teraz, podobnie jak w w 2010 roku, ma być to ok. 1 proc. 

Reklama

Polska nie uniknie przekroczenia unijnego limitu zadłużenia

Biorąc pod uwagę założenia dla przyszłorocznego budżetu, który, jak mówi Kotecki "wskazuje na tylko bardzo nieznaczną konsolidację fiskalną, prowadzącą wciąż do szybkiego wzrostu długu publicznego i wysokich potrzeb pożyczkowych" na deficyt rzędu 5,5 proc., istnieje prawdopodobieństwo luźnej polityki fiskalnej. W praktyce: rząd może dążyć do niskich podatków przy wysokich wydatkach publicznych, wynikających m.in. z finansowania sektora zbrojeniowego.

- Ważne będzie też to, co rząd pokaże w towarzyszącej budżetowi strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych, bo to jest dokument o dłuższym, czteroletnim horyzoncie czasowym, który jednak powinien pokazywać zmianę w tendencji relacji długu publicznego do PKB. I w końcu czekamy z niecierpliwością też na przygotowywany w ramach koordynacji polityk gospodarczych w UE program strukturalno-fiskalny, także wieloletni. Te dokumenty pokażą kierunek polityki budżetowej i wynikającej z niej perspektywę finansów publicznych w Polsce - powiedział w rozmowie z portalem.

Kotecki przyznał, że "nie da się uniknąć" przekroczenia wartości 60 proc. jeśli chodzi o relację długu publicznego do PKB, ustaloną jako unijny próg zadłużenia. Jego zdanie wynika to z "licznych błędów polityki fiskalnej w ostatnich latach". Jego zdaniem dług rządowy i samorządowy może przekroczyć tę wartość już w przyszłym roku. 

Kiedy RPP obniży stopy procentowe?

Zdaniem Koteckiego projekt przyszłorocznego budżetu nie skłania do myślenia o poluzowaniu polityki pieniężnej

- Są jednak inne elementy, które w większym stopniu determinują moment, kiedy RPP podejmie decyzję o wysokości stóp procentowych. Najważniejsza jest zawsze inflacja i to jaka jest perspektywa trwałego osiągnięcia celu inflacyjnego. Dlatego powinniśmy skupić się na tym, co będzie się działo z dynamiką cen do końca tego roku i na początku przyszłego - powiedział.

Zdaniem członka RPP o ewentualnych obniżkach stóp będzie można rozmawiać w marcu przyszłego roku, gdy będzie znana m.in. nowa ścieżka inflacji, a także wpływ podwyżek akcyzy. Dodał, że jego zdaniem lepszym wskaźnikiem do obserwacji trendów niż inflacja CPI jest inflacja bazowa, która w sierpniu była niższa niż w poprzednim miesiącu. A jeśli "po drodze" nie dojdzie do wydarzenia podbijającego inflację, jak wskazuje Kotecki, "przyszły rok może być rokiem obniżek stóp procentowych". 

Dodał, że jego zdaniem lepiej rozpocząć obniżki zbyt późno niż za wcześnie, nazywając wprost błędem cięcie stóp we wrześniu i październiku 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ludwik Kotecki | powódź
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »