Jak skutecznie zniechęcić kapitalistów
Rząd wysyła niespójne sygnały. Z jednej strony zachęca do inwestycji w Polsce, z drugiej grozi zachodniemu kapitałowi palcem.
Choć wokół prezesa NBP i nadzoru bankowego rozgorzała polityczna burza, inwestorzy finansowi nie wyprzedawali wczoraj w panice polskich aktywów. Złoty wprawdzie stracił, ale nie dramatycznie.
- Inwestorzy na rynku walutowym reagują dopiero wtedy, gdy zbierze się odpowiednio dużo informacji. Dlatego niewykluczone, że silniejsza reakcja jeszcze przed nami - mówi Piotr Kalisz, ekonomista Banku Handlowego.
Na celowniku
A jak na polityczną zawieruchę reagują przedsiębiorstwa rozważające bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce?
- Inwestor, podejmując decyzję, ocenia tzw. ryzyka twarde, ale bardzo ważny jest też dla niego klimat inwestycyjny. A to, co ostatnio dzieje się wokół sektora bankowego, na pewno klimatu nie poprawia - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan (PKPP).
W podobnym tonie wypowiadają się socjolodzy.
- Rząd wysyła niespójne sygnały. Z jednej strony wiceminister gospodarki zachęca do inwestycji w Polsce podczas konferencji w Londynie, a z drugiej pojawiają się propozycje renacjonalizacji sektora hutniczego. Z jednej strony trwają próby wzmocnienia wymiaru sprawiedliwości, które mogą doprowadzić np. do skrócenia czasu windykacji, a z drugiej krytykuje się hipermarkety i handel w niedziele. To, co się dzieje w sektorach hutniczym, bankowym, handlowym i atmosfera wokół prywatyzacji mogą zniechęcać inwestorów - ocenia Krzysztof Jasicki, socjolog przedsiębiorczości.
Jego zdaniem, pojawia się więcej sygnałów świadczących o zamieszaniu i chaosie niż o uporządkowanych działaniach rządu.
- Tych pozytywnych znaków jest dużo mniej. Na dodatek są one dopiero zapowiedziami, a nie faktami - dodaje Krzysztof Jasicki. Zdaniem dra Jacka Kucharczyka, socjologa z Instytutu Spraw Publicznych, ostatnie wydarzenia wokół banków świadczą o nieprzewidywalności sytuacji politycznej.
- Nie wiadomo, kto następny znajdzie się na celowniku: wczoraj dziennikarze, dziś banki, a jutro, kto wie, może inwestorzy zagraniczni - mówi Jacek Kucharczyk.
Trudno przekonać
Roman Rewald, prezes rady dyrektorów Amerykańskiej Izby Handlowej, ostrzega, że łatwo wypłoszyć inwestorów, którzy jeszcze nie zdecydowali się na Polskę, a o których konkurujemy z innymi krajami.
- Wypowiedzi polskich polityków, które pojawiają się w czasopismach zachodnich, czynią Polsce wielką szkodę. Wystarczy jedna nierozsądna wypowiedź, by zepsuć nam opinię - mówi Roman Rewald.
Właśnie wrócił z tygodniowej podróży po USA, której celem było zachęcanie amerykańskich spółek do inwestycji w Polsce.
- Bardzo trudno je do tego przekonać, gdy pojawiają się opinie o ksenofobii Polaków i przeciwstawianiu zagranicznych inwestorów interesowi narodowemu. Na szczęście nie wszystko przecieka za granicę - twierdzi Roman Rewald.
Mirosław A. Boruc, prezes Instytutu Marki Polskiej (IMP), uważa, że kluczem do powodzenia w przyciąganiu inwestycji zagranicznych jest marka kraju.
- Wypracowuje się ją, dotrzymując składanych obietnic. Kraj, który się rozwija, promuje się sam i politycy niewiele mogą tu pomóc, natomiast mogą bardzo zaszkodzić - mówi Mirosław A. Boruc.
Jego zdaniem, nikt nie sformułował jasno, o jakie inwestycje Polsce chodzi.
- Tymczasem Polska powinna być już wybredna i przyciągać takie, które tworzą markowy eksport oraz gospodarkę wiedzy. Przypadkowi politycy w ogóle nie powinni się wypowiadać na te tematy, bo ich niekompetentne i nieuprawnione wypowiedzi robią fatalne wrażenie. Odbiorcy otrzymują sygnał, że mają do czynienia z niepoważnymi ludźmi, którzy reprezentują niepoważny kraj - uważa prezes Instytutu Marki Polskiej.
Z czego tu się cieszyć
Jeremi Mordasewicz zwraca uwagę, że polityczne natarcie na Leszka Balcerowicza może doprowadzić do ograniczenia niezależności NBP i RPP, w efekcie czego na fotelu prezesa zasiądzie człowiek dyspozycyjny wobec polityków.
- To spowodowałoby wzrost ryzyka inwestycyjnego w Polsce i żądanie wyższych premii za jego podjęcie. Wzrosłyby koszty obsługi zadłużenia, co odczulibyśmy wszyscy. Niestety, takie działania wpisują się w schemat niechęci rządzących do gospodarki rynkowej - ocenia ekspert PKPP.
Choć ostatnie wydarzenia nie są dobrymi sygnałami, to jego zdaniem, inwestorzy nie przestraszą się od razu. Gorszy klimat sprawi jednak, że trudniej będzie ich przyciągnąć.
- Już dziś nie jest dobrze. Jeśli rząd cieszy się, że Polsce udało się przyciągnąć tyle inwestycji co Czechom, wywołuje to jedynie uśmiech politowania. Zważywszy bowiem na wielkość Polski i naszych południowych sąsiadów, nasz wynik powinien być uznany za porażkę. Tymczasem opinii publicznej pokazuje się obraz spaczony i propagandowy - uważa Jeremi Mordasewicz.
Skazani na sukces
O inwestycje nie niepokoi się natomiast prezes banku inwestycyjnego Concordia.
- To, co się dzieje w Polsce, nie ma wpływu na inwestorów zagranicznych, bo informacje te do nich nie docierają. To wewnętrzne sprawy naszego rynku gospodarczo-politycznego - zapewnia Andrzej Mierzwa, prezes Concordii.
Jego zdaniem, inwestorzy zagraniczni zareagowaliby, gdyby np. szykowały się znaczne zmiany w systemie podatkowym albo gdyby pojawiły się projekty ustaw niekorzystne dla klimatu inwestycyjnego.
- Na razie nie ma o tym mowy. Większe znaczenie od konfliktu rządu z bankiem centralnym może mieć dla inwestorów brak pomysłu władz na poprawienie infrastruktury i znaczny wzrost kosztów zatrudnienia - dodaje Andrzej Mierzwa.
O inwestycje spokojny jest Mirosław A. Boruc.
- Polska ze względu na swoje położenie, rolę w Europie, dorobek i szanse w przyszłości jest skazana na sukces inwestycyjny. Trzeba by się mocno uprzeć, żeby się to nie udało - uważa prezes IMP.
Bartosz Krzyżaniak, MAG, BT