Jak uniknąć "koszmaru zadłużenia" po pandemii?

Trzeba umorzyć długi biedniejszych państw i na lata stworzyć mechanizmy uporządkowanej restrukturyzacji zadłużenia, także posiadanego przez prywatnych inwestorów, żeby świat uniknął gospodarczej i humanitarnej katastrofy - twierdzą noblista Joseph Stiglitz i Hamid Rashid, szef ds. monitorowania gospodarki światowej w agendzie ONZ (UN DESA).

Na razie rządy zadłużają się na 10 i więcej procent PKB, żeby ratować gospodarki. Na razie - nikt nie ma wątpliwości, że robią słusznie. Ale może nadejść moment, gdy inwestorzy powiedzą - sprawdzam. Gdyby doszło do kryzysu zadłużenia, jak w Ameryce Łacińskiej w latach 80, czy w 2011 roku w Grecji miliony ludzi na świecie straciłyby pracę i popadły w nędzę. To pogłębiłoby kryzys gospodarczy na całym świecie i spowodowało humanitarną katastrofę. Ekonomiści radzą jak do takiego scenariusza nie dopuścić.

Kryzysy niewypłacalności państw były powszechne w latach 80. zeszłego stulecia w Ameryce Łacińskiej. Dla wielu państw tego kontynentu, jak dla Argentyny, która bankrutowała wiele razy, oznaczały one straconą dekadę. Ostatni kryzys zadłużenia wstrząsnął europejską gospodarką i fundamentami strefy euro. Było nim bankructwo Grecji.  

Reklama

Bankructwo i surowe warunki restrukturyzacji zadłużenia wpędziły Grecję w sześcioletnią recesję, a bezrobocie doprowadziło w 2013 roku do poziomu przekraczającego 27 proc. Trzeba pamiętać, że Polska też była bankrutem. W latach 80. zaprzestaliśmy obsługi zadłużenia zagranicznego, a porozumienie o restrukturyzacji z wierzycielami prywatnymi zawarliśmy dopiero w 1994 roku.

Z szacunków UN DESA i Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że już teraz, w czasie szalejącej pandemii, ponad 100 krajów o niskich i średnich dochodach do końca roku będzie musiało spłacić łącznie 130 mld dolarów z tytułu obsługi długu. Około połowę z tego państwa te winne są prywatnym wierzycielom. "Łagodzenie ilościowe" wprowadzone przez największe banki centralne świata po poprzednim wielkim kryzysie finansowym i łatwa dostępność taniego pieniądza spowodowały, że długi krajów o niskim i średnim dochodzie wzrosły ponad trzykrotnie od 2008 roku.

Teraz może dojść do tego, że obniżki oceny wiarygodności kredytowej przez agencje ratingowe niektórych krajów spowodują wyprzedaż ich zadłużenia przez prywatnych inwestorów. To uniemożliwiłoby im zaciągnięcie nowych zobowiązań na spłatę poprzednich dlugów, albo niebotycznie podniosło koszty obsługi zadłużenia, jak było to w przypadku Grecji. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu agencja ratingowa Fitch zmieniła perspektywę oceny mających najwyższy rating kredytowy USA ze stabilnej do negatywnej. Biedne państwa pogrążone w recesji mogą się spodziewać lawinowych obniżek. 

"Wiele krajów będzie zmuszonych do bankructwa, ponieważ wstrzymana została działalność gospodarczą i spadają dochody fiskalne. Inne będą zbierać skąpe środki na spłatę wierzycieli, ograniczając bardzo potrzebne wydatki na zdrowie i inwestycje społeczne. Jeszcze inni będą uciekać się do dodatkowych pożyczek (...) pozornie teraz łatwiejszych ze względu na zalew płynności dostarczanej przez banki centralne na całym świecie" - napisali na stronach Project Syndicate Joseph Stiglitz i Hamid Rashid.

Sytuacja taka może grozić globalnym kryzysem zadłużenia. A jakie byłyby konsekwencje? Miliony ludzi w biedniejszych krajach straciłoby pracę. W zdestabilizowanych społeczeństwach na wielką skalę wybuchłaby przemoc. Ludzie z tych krajów uciekaliby przed nią i w poszukiwaniu pracy na masową skalę. Zachód spotkałby się z nowymi kryzysami imigracyjnymi, jakich do tej pory nie było. Co więcej - bankructwa kolejnych krajów toczyłyby się jak śnieżna kula, a sytuacja permanentnego kryzysu humanitarnego stałaby się nową normą na wiele lat.

Niedawno Uniwersytet Narodów Zjednoczonych w Tokio opublikował badania, z których wynika, ze pandemia koronawirusa może zepchnąć w nędzę ponad pół miliarda ludzi, czyli jedna ósmą populacji globu. Jeśli recesja będzie silna, niektóre kraje w rozwoju społecznym mogą cofnąć się o dekadę, a inne nawet o 30 lat. Teraz już widać, ze recesja będzie silna jak nigdy dotąd, i to na całym świcie. Na to wszystko może nałożyć się jeszcze kryzys zadłużenia uboższych państw.

ONZ, gdy wybuchła pandemia, wezwała w marcu tego roku do umorzenia długów najsłabiej rozwiniętych krajów. Kilka państw z grupy największych gospodarek G20 i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zawiesiły ich spłaty w tym roku i wezwały prywatnych wierzycieli by zrobili to samo. Ale ci odrzucili propozycję.

"W rezultacie wiele, jeśli nie większość, korzyści z umorzenia długów od wierzycieli oficjalnych przypadnie wierzycielom prywatnym, którzy nie będą chcieli umorzyć zadłużenia" - piszą Joseph Stiglitz i Hamid Rashid.

"Jedynym sposobem uniknięcia tego jest kompleksowe zawieszenie obsługi zadłużenia obejmujące prywatnych wierzycieli (...) Dlatego rządy te muszą powoływać się na doktryny konieczności i siły wyższej, aby wymusić kompleksowe wstrzymanie obsługi zadłużenia" - dodają.

Zawieszenie spłat długów najbiedniejszych państw to tylko pierwszy konieczny krok. Kolejnym powinno być opracowanie mechanizmów restrukturyzacji długów na przyszłość, bo poprzednie kryzysy pokazały już, że zwykle była ona zbyt mała lub zbyt późna. A to tylko sytuację dłużników pogarszało. Powinna to być "uporządkowana restrukturyzacja" odbywająca się według przejrzystych reguł.

Joseph Stiglitz i Hamid Rashid proponują, żeby takim sposobem mógłby być dobrowolny wykup długu państwowego. Jego celem byłoby zmniejszenie obciążenia długiem kraju poprzez redukcję wartości nominalnej zadłużenia oraz zmniejszenie ekspozycji na ryzykownych prywatnych wierzycieli. Warunkiem takiego programu mogło by być wydanie przez państwo umorzonych zobowiązań na tworzenie dóbr publicznych - cele zdrowotne lub np. klimatyczne. Instytucją, która mogłaby zarządzać odkupem długu mógłby być MFW.

ram

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pandemia | kryzys gospodarczy | zadłużenie państwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »