Jak zarobić i się nie narobić?

Co robi chłop, jak mu się robić nie chce? Kombinuje. Tomasz Zaborski z podlubelskich Sobianowic wraz ze swym ojcem Mieczysławem zaczęli więc przemyśliwać, kto mógłby ich wyręczyć przy łuskaniu bobu - podaje "Dziennik Wschodni".

Co robi chłop, jak mu się robić nie chce?  Kombinuje. Tomasz Zaborski z podlubelskich Sobianowic wraz ze swym  ojcem Mieczysławem zaczęli więc przemyśliwać, kto mógłby ich  wyręczyć przy łuskaniu bobu - podaje "Dziennik Wschodni".

- Może by tak ją zatrudnić? - zażartował któryś z nich patrząc na Franię, od lat bezczynnie stojącą w kącie graciarni. Tak narodziła się idea wynalazku, który lubelskiemu rolnictwu może dać olbrzymie zyski. Pomysł bowiem wykorzystał inż. Zbigniew Mazurek z Tomaszowa Lubelskiego, który skonstruował łuszczarkę.

Na razie urządzenie jest testowane na podwórku Zaborskich. Ma kształt stołu z metalowym blatem, na którym zamontowane są dwa wałki, jako żywo przypominające te, w które wyposażona była słynna pralka Frania. We Frani służyły one do wyżymania bielizny, w maszynie wynalezionej przez Zaborskiego mają inne zastosowanie: ściskają strąki bobu z tak dobraną siłą, by ziarna ze strąka dokładnie wyłuskać, ale ich nie uszkodzić.

Reklama

To pomysł tak genialny w swej prostocie, że prawdopodobnie... jeszcze nikt inny na świecie na niego nie wpadł. W każdym razie w Urzędzie Patentowym, w którym wzór urządzenia już zastrzeżono, o czymś podobnym nie słyszano.

Ponieważ wałki napędzane są silnikiem elektrycznym, maszynka Zaborskiego ma imponującą wydajność. - To urządzenie zastępuje przy łuskaniu pięć kobiet. Dokładnie to wyliczyliśmy - mówi Eugeniusz Suski, dyrektor Wojewódzkiego Klubu Techniki i Racjonalizacji w Lublinie.

I w tym jest sedno sprawy: dzięki wyręczeniu człowieka przy żmudnym, czasochłonnym zajęciu przez wydajną maszynę, Lubelszczyzna ma szansę stać się krainą bobem słynącą i świetnie na nim zarabiającą. Z prostego powodu - bób obecnie uprawia się na większą skalę tylko w dwóch rejonach Polski: koło Sandomierza i w gminach położonych wokół Lublina, na dobrych, urodzajnych glebach.

Jeśli na Lubelszczyźnie zostaną zastosowane urządzenia do sprawnej obróbki tej uprawy, region ten może się stać polskim zagłębiem bobowym. - Mam już wstępne zamówienia na 10 łuszczarek. Ale o konkretach będę mógł rozmawiać dopiero po zakończeniu procesu patentowego - mówi inż. Mazurek.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »