Jaki plan Gronickiego?
W przyszłym tygodniu resort finansów przedstawi plan "B". To program cięć wydatków i reform podatkowych, które mają nam zagwarantować wejście do strefy euro. Plan składa się z trzech części - powiedział Grzegorz Stanisławski, wiceminister finansów.
Jutro w Brukseli przedstawiciele polskiego resortu finansów mają przekonywać unijnych statystyków, aby zaliczyli polskie fundusze emerytalne do finansów publicznych. To spowoduje, że wzrosną nasze szanse na spełnienie kryteriów, które umożliwiają wejście do strefy euro w 2007 r. Jeśli jednak Eurostat nie zmieni zdania, polski deficyt będzie zbyt duży - o ok. 1,2-2% PKB. I wówczas - jak zapowiadał wcześniej minister finansów Mirosław Gronicki - konieczny będzie plan "B".
Śmiałe pomysły Plan "B" resort ma przedstawić w przyszłym tygodniu. - Plan składa się z trzech części - powiedział Grzegorz Stanisławski, wiceminister finansów. - Pierwsza dotyczy zacieśnienia ścieżki fiskalnej. Chodzi o racjonalizację wydatków publicznych oraz odejście od sytuacji, w której wydatki określa się w sposób stały, np. jako procent PKB. Drugim elementem jest nasza strategia podatkowa, która zakłada m.in. zmniejszenie klina podatkowego. O tym, z czego się ona składa, mówił ostatnio Jarosław Neneman. I trzecia rzecz to novum - chodzi o system zarządzania budżetem na żywo, za pośrednictwem systemu informatycznego. Umożliwi to m.in. redukcję kosztów. Jarosław Neneman, wiceminister finansów odpowiedzialny za podatki, zapowiedział ostatnio, że resort przedstawi swoją wizję zmian w tej sferze. Ma ona obejmować m.in. wprowadzenie jednej stawki VAT, mocne ograniczenie progresji w podatku dochodowym lub wprowadzenie podatku liniowego. Jak się okazuje, wizja ta ma być częścią planu "B".
Niewielkie szanse Jakie z zapowiadanych zmian popłyną oszczędności? G. Stanisławski nie chciał mówić, zapytaliśmy zatem analityków. Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP, szacuje, że powinny sięgnąć 20 mld zł rocznie. Na przestrzeni lat łącznie o około 60 mld zł. - Poza tym program konwergencji został przygotowany przy założeniu, że plan Hausnera zostanie wprowadzony w całości, tymczasem został mocno okrojony. Wicepremier Jerzy Hausner szacował, że jego program został zrealizowany w 46,5%. Zamiast dać 54,5 mld zł oszczędności, do 2007 roku ma dać 25,4 mld zł.
Grzegorz Stanisławski powiedział PARKIETOWI, że rząd będzie przesyłać odpowiednie projekty do Sejmu, jeśli uzna, że jest szansa na ich uchwalenie. Ale ekonomiści nie spodziewają się, by taka szansa była. W takim razie, po co ten plan "B"? - Chodzi o to, aby utrzymać obecne wyceny polskich papierów skarbowych. Jest jeszcze parę emisji do sprzedania w kraju i za granicą - uważa Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK.
Marek Siudaj