Jeden dzień strajku to 150 mln euro strat
Straty z tytułu jednego dnia strajku transportu publicznego i pracowników sektora energetycznego wyniosły w zeszłym tygodniu w samym tylko regionie paryskim 150 mln euro - wynika z wewnętrznego raportu ministra gospodarki, którego fragmenty opublikował dziś dziennik "Le Figaro".
Przeprowadzony 18 października strajk zorganizowało osiem central związkowych w proteście przeciwko planowanym przez prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego ograniczeniom przywilejów emerytalnych. Następnego dnia akcję kontynuowały już tylko dwie centrale związkowe.
Mimo to straty powstałe w wyniku jednego dnia przestoju wyniosły 79 mln euro dla przedsiębiorstw, których pracownicy nie dotarli do pracy na czas - podaje "Le Figaro", powołując się na raport.
Kolejne 40 mln euro to straty poniesione przez pracowników, którzy utknęli w korkach, a 30 mln euro - straty tych, którzy w ogóle nie dotarli do pracy.
Resztę stanowią dodatkowe straty poniesione przez firmy transportowe. Koleje regionu paryskiego RATP oceniły, że jeden dzień strajku kosztował je 700 tys. euro. Straty z tytułu niesprzedanych biletów to ok. 2 mln euro, przy czym częściowo skompensował je fakt, że pociągi nie kursowały, co pozwoliło oszczędzić na energii elektrycznej - wyjaśniono w raporcie.
W sumie straty wyniosły równowartość 0,03 proc. produktu brutto regionu, który wytwarza jedną trzecią PKB Francji.
Związki zawodowe zagroziły kolejnymi akcjami, jeśli rząd nie wycofa się ze swoich planów. Liderzy związkowi mają się spotkać w tej sprawie 31 października.
Jeśli zdecydują się na kolejną akcję, może ona zbiec się w czasie z planowanym na 20 listopada strajkiem pracowników administracji publicznej, protestujących przeciwko likwidacji prawie 23 tys. miejsc pracy do końca roku.
