Jedna piąta pomocy rządowej poszła na bonusy

Rządowa pomoc dla banków w Ameryce może budzić coraz większe kontrowersje. Mimo załamania się wyników finansowych w ubiegłym roku największe instytucje wypłaciły blisko 33 mld USD bonusów. To prawie jedna piąta środków, jakimi wsparli je podatnicy.

Raport przygotowany przez prokuratora Andrew Cuomo niesie ze sobą wiele innych ciekawych informacji. Goldman Sachs, Morgan Stanley oraz JP Morgan wypłaciły w minionym roku 18 mld USD bonusów podczas, gdy z programu pomocowego TARP pozyskały 45 mld USD, a ich łączny zysk wyniósł w tym czasie 9,6 mld USD. Citigroup i Merrill Lynch, które miały w 2008 r. po ponad 27 mld USD strat, wypłaciły odpowiednio 5,3 mld USD i 3,6 mld USD bonusów. Łącznie w 9 przebadanych bankach wyniosły one 32,6 mld USD. Instytucje te uzyskały łącznie 175 mld USD pomocy rządowej.

Kto da więcej? Przynajmniej 1 mln USD bonusu w JP Morgan otrzymało 1626 pracowników, w Goldman Sachs było ich 953, a w Citigroup - 738. W Merrill Lynch na takie świadczenia zasłużyło 696 osób, w Morgan Stanley - 428, w Bank of America - 172, a w Wells Fargo - 62. Najwyższe bonusy płacił Goldman Sachs, w którym przeciętnie sięgały one 160,4 tys. USD. Otrzymało je ponad 30 tys. pracowników. W Bank of America 243 tys. osób dostało średnio po 13,6 tys. USD. W Morgan Stanley średnia nagroda sięgała 95,3 tys. USD, w Merrill Lynch - 61 tys. USD, w Wells Fargo - 3,5 tys. USD, a w JP Morgan - 38,6 tys. USD. Widać więc, że wielkość bonusów zależy w dużym stopniu od specyfiki działania banku, czy jest podmiotem inwestycyjnych, utrzymującym się z działalności na rynkach finansowych, czy też świadczącym w większym stopniu tradycyjne usługi.

Rekordzista wypłaca Przy okazji publikacji wyników za II kwartał przez amerykańskie banki mogliśmy się przekonać, jak sytuacja pod względem wynagrodzeń wygląda w tym roku, kiedy instytucje finansowe zaczęły wstawać z kolan. Morgan Stanley ustanowił w tym czasie rekord wypłat (pensje i bonusy) dla pracowników. Sięgnęły one 72% przychodów, podczas gdy średnio w obecnej dekadzie taka relacja w firmach inwestycyjnych kształtowała się na poziomie 48%. Blisko tej średniej w I połowie tego roku były natomiast Goldman Sachs oraz JP Morgan. Jednocześnie Goldman Sachs ustanowił w I połowie tego roku rekord wypłat dla pracowników - 11,4 mld USD.

Banki pod presją

Naciski polityczne na branże bankową, by w większym stopniu powiązać wynagrodzenia z kondycją finansową firm, powodują, że część instytucji planuje zmiany w sposobie wynagradzania. JP Morgan zapowiedział zwiększenie podstawowej płacy w 2010 r. Idzie więc w ślady Morgan Stanley, który też na taki ruch się zdecydował. Citigroup chce zwiększyć podstawowe płace nawet o 50%. To jednak oznacza, że system płacowy w amerykańskich instytucjach usztywnia się. Trudniej będzie o efektywne zarządzanie płacami w zależności od zmieniających się warunków rynkowych. Zmiany w sposobach wynagradzania są elementem walki o najlepszych pracowników.

Z przeprowadzonego pod koniec czerwca badania wśród pracujących na Wall Street wynika, że 46% z nich już doświadczyło zmiany sposobu wynagradzania. Jednocześnie ze wspomnianej ankiety wynika, że zaledwie 10% osób z tych, którym zmieniono sposób wynagradzania, jest zadowolonych ze swojej pracy i nie szuka możliwości odejścia. Wśród tych, którzy nie doznali zmian systemu płacowego, odsetek zadowolonych sięga 16%.

Krzysztof Stępień

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: merrill lynch | morgan | Lynch | Sachs | bonusy | instytucje | rząd | dolar | JP Morgan | Goldman Sachs
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »