Jest gorzej niż myśleliśmy. Antarktyka się topi, nowe badanie pokazuje, jak szybko

Pokrywa lodowa Antarktyki topi się w "niekontrolowany sposób". Najnowsze badania pokazują, że wcześniejsze szacunki nie oddawały dotychczasowego tempa tego procesu. Wzrost temperatury oceanu - wywołany globalnym ociepleniem - "może prowadzić do przekroczenia punktu krytycznego" - alarmują naukowcy.

W miarę wzrostu temperatury oceanów w wyniku globalnego ocieplenia spowodowanego działalnością człowieka, pokrywy lodowe Antarktyki topnieją. To grozi podniesieniem się poziomu mórz na świecie i naraża mieszkańców nadmorskich miejscowości na poważne ryzyko. Zagrożone są także polskie miejscowości leżące nad morzem.

Naukowcy odkryli nowy punkt krytyczny tego procesu - wynika z nowego badania, którego wyniki opublikowano we wtorek. 

Jest gorzej niż myśleliśmy. Lodu stopiło się więcej

Badano jeden z rodzajów topnienia, któremu podlega pokrywa na Antarktydzie i wodach otaczających kontynent. Tym razem chodzi o topnienie spowodowane przedostawaniem się ciepłej wody oceanicznej pomiędzy lód a ląd, na którym się on znajduje.

Reklama

Ten rodzaj topnienia był już co prawda badany przez naukowców. Ale modele wykorzystywane przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) przy ONZ do prognozowania wpływu globalnego ocieplenia na Antarktydę nie uwzględniają jeszcze tego zjawiska. Chodzi o jedne z najbardziej uznanych modeli pomiaru tego, jak szybko ociepla się klimat i jak szybko postępują tego efekty. Właśnie na podstawie tych modeli oceniamy, jak blisko katastrofy klimatycznej już jesteśmy i z jakimi konsekwencjami będziemy musieli sobie radzić.

Jak wynika z najnowszego studium, szacunki IPCC nie oddają jednak stopnia dotychczasowej utraty pokryty lodowej Antarktyki. W uproszczeniu - jest gorzej niż myśleliśmy. To dlatego, że lodu do tej pory stopiło się więcej niż szacowaliśmy. Tak przynajmniej wynika z badania opublikowanego we wtorek w czasopiśmie "Nature Geoscience". 

"Wzrost temperatury oceanu może prowadzić do przekroczenia punktu krytycznego, powyżej którego woda oceaniczna wdziera się w nieograniczony sposób pod pokrywę lodową w procesie niekontrolowanego topnienia" - stwierdzono w badaniu.

Wzrost temperatury nawet o ułamek zwiększa ryzyko

Pokrywy lodowe Antarktyki pokrywają skały tworzące kontynent. Rozciągają się poza wybrzeże Antarktydy, unosząc się na morzu. Poprzednie badania wykazały, że ciepła woda morska przedostaje się do "strefy uziemienia" - czyli miejsca, gdzie spotykają się ląd i lód. Dalej woda dostaje się w głąb lądu.

Gdy temperatura oceanu rośnie, nawet o ułamek, intruzja przyspiesza. Woda dociera już nie na krótkich odcinkach, ale zaczyna pojawiać się nawet dziesiątki kilometrów w głąb lądu - wyjaśnia główny autor badania Alexander Bradley. Po drodze topi lód pokrywający kontynent, podgrzewając go od dołu. - Każda jedna dziesiąta stopnia w górę przybliża tego rodzaju procesy, punkty krytyczne - komentuje Bradley, badacz z British Antarctic Survey.

Ryzyko podniesienia się poziomu morza pojawia się, gdy tempo topnienia lodu na Antarktyce przewyższa tempo tworzenia się nowych warstw pokrywy. Zdaniem Bradleya konieczna jest aktualizacja modeli naukowych - tak, aby uwzględniały zbadany przez niego proces. I dawały nam lepiej przewidzieć, jak bardzo grozi nam podniesienie się poziomu mórz. 

- Tak naprawdę tylko podkreśla to potrzebę pilnych działań klimatycznych - tak, aby zapobiec przekroczeniu tych punktów krytycznych - skomentował wyniki swojego badania naukowiec.

AFP
Dowiedz się więcej na temat: ocieplanie klimatu | klimat | emisje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »