Jest szansa na "zbawienie"
Podział własnościowy firm energetycznych to jedyna szansa na zbawienne dla konsumentów i zwiększenie konkurencji - przekonuje Komisja Europejska (KE), forsując propozycje zmian, które dla Polski będą oznaczać konieczność przekształceń na rynku energetycznym.
W poniedziałek 3 grudnia przedstawione przez KE we wrześniu propozycje, zawarte w tzw. trzecim pakiecie energetycznym, zostaną przedyskutowane przez odpowiedzialnych za sprawy energii ministrów 27 krajów UE.
Najbardziej kontrowersyjną propozycją jest podział własnościowy (ownership unbundling) firm energetycznych, by zapewnić, że przesył i produkcja są zarządzane całkowicie niezależnie. Chodzi o wyeliminowanie konfliktu interesów, do którego dochodzi, kiedy firma sprzedaje energię i jednocześnie kontroluje sieci - ma wówczas wszelkie powody, by swoim konkurentom odmówić dostępu do infrastruktury, a także utrudniać budowę nowych linii i łączy.
Dla Polski najważniejsze będą zmiany na rynku gazu (podział na rynku energii elektrycznej już obowiązuje). Na razie istnieje od 1 lipca 2004 roku podział funkcjonalny: z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa została wydzielona firma Gaz-System, odpowiedzialna odtąd za przesył gazu polskimi sieciami wysokiego ciśnienia. Spółka eksploatuje sieć gazociągów przesyłowych o długości ok. 18 tys. km, tłocznie gazu i stacje redukcyjno- pomiarowe.
Zarówno grupa kapitałowa PGNiG, jak i Gaz-System, podlegają Ministerstwu Skarbu Państwa, co jest nie do pogodzenia z zasadą podziału własnościowego.
Eksperci tłumaczą, że jeśli pakiet zostanie przyjęty w proponowanym kształcie, może nie wystarczyć przekazanie nadzoru właścicielskiego nad jedną ze spółek innemu ministerstwu, albo powołanie państwowej agendy lub fundacji. Chodzi o zapewnienie, że zarządy obu firm podejmują decyzje w sposób całkowicie autonomiczny i wolny od politycznych nacisków. "Certyfikat" o rozdziale wyda Urząd Regulacji Energetyki, ale ostatnie słowo należeć będzie do KE, która ma się przyglądać z osobna sytuacji w poszczególnych krajach.
Propozycje KE nie prowadzą do prywatyzacji przedsiębiorstw w drażliwym sektorze energetycznym, co pozwoliło Polsce na pełne poparcie rozdziału własnościowego. Polscy dyplomaci uważają, że ownership unbundling pomoże w zbudowaniu unijnego rynku energii, zarówno w sektorze gazu, jaki i elektryczności, choć pewnie nie jest to lekarstwo na wszystkie kłopoty.
Swój stanowczy sprzeciw w tej sprawie podtrzymują natomiast Niemcy i Francja, twierdząc, że rozdział osłabi europejski sektor energetyczny. Szef niemieckiego giganta E.ON powiedział, że z Brukseli płynie większe zagrożenie niż z Rosji, z jej potężnym sektorem energetycznym, pozostającym w rękach państwa.
"Nasze propozycje są dziś bardziej niezbędne niż kiedykolwiek. W końcu nasz cel jest jeden: troska o interesy obywateli UE (...) Dla nich konkurencyjne ceny energii są sprawą kluczową" - przekonywał komisarz ds. energii Andris Piebalgs.
KE przedstawiła dane, z których wynika, że rozdział własnościowy sprzyja inwestycjom i spadkowi cen. Dla przykładu: tam, gdzie unbundling własnościowy został przeprowadzony, ceny energii elektrycznej dla przemysłu spadły w latach 1998-2006 o 3 proc. Ceny dla konsumentów prywatnych wzrosły zaś o niecałe 6 proc.; na rynkach, gdzie podziału nie wprowadzono, podwyżka wyniosła blisko 30 proc.
Piebalgs tłumaczył, że brak rozdziału własnościowego przekłada się na wysokie rachunki płacone przez konsumentów, "podczas gdy niektóre firmy energetyczne podwoiły albo potroiły swoje zyski". "Nie można uciec od pytania, czy byłoby to możliwe, gdyby te firmy działały w warunkach skutecznej konkurencji" - dodał komisarz.
KE przekonuje, że trzeci pakiet energetyczny ma zapewnić każdemu obywatelowi UE możliwość rzeczywistego i skutecznego wyboru dostawcy energii i gazu, a także doprowadzi do "uzasadnionego" poziomu cen, bezpieczeństwa dostaw i produkcji bardziej przyjaznej dla środowiska energii. Polska popiera szereg propozycji KE, ale niektórym jest przeciwna: np. wprowadzeniu wiążących 10-letnich planów inwestycyjnych dla UE albo ustanowieniu unijnej agencji współpracy krajowych regulatorów, która - według projektu - ma być instytucją o szerokich kompetencjach, ale podporządkowaną KE.
Ponieważ Francja i Niemcy pozostają nieprzejednane na swoich stanowiskach, dyplomaci w Brukseli nie wykluczają, że dopiero marcowy szczyt europejski rozstrzygnie sprawę unbundlingu. Finału prac legislacyjnych można się spodziewać zapewne podczas francuskiego przewodnictwa w UE w drugiej połowie 2008 roku.