Jesteśmy biedni, głodni, źli
Strajki przeciwko rosnącym kosztom utrzymania sparaliżowały w tym tygodniu prace kopalń i fabryk w Republice Południowej Afryki.
Największa południowoafrykańska federacja związkowa COSATU zmobilizowała do jednodniowych protestów dwa miliony członków. Organizatorzy przewidują, że to jedna z największych takich akcji po zakończeniu apartheidu. Według związkowców protest stanowi ostrzeżenie dla pracodawców, by nie zwalniali pracowników, mimo mniejszych zysków spowodowanych kryzysem w energetyce. Zmagająca się z 23-procentowym bezrobociem RPA odczuła skutki globalnego wzrostu cen żywności i paliw, co - jak twierdzą związkowcy - pchnęło ich jeszcze głębiej w biedę.
Tysiące pracowników zebrały się przed ratuszem w stolicy kraju, Tshwane (dawniej Pretoria). Wielotysięczna demonstracja odbyła się w Kapsztadzie, gdzie znajduje się parlament. Federacja wezwała do podobnych akcji we wszystkich dziewięciu prowincjach kraju. "Jesteśmy biedni, głodni, a nasze pensje nie wystarczają, żeby nakarmić i ubrać nasze rodziny" - powiedział zgromadzonym przed siedzibą parlamentu sekretarz generalny COSATU Zwelinzima Vavi. Ostrzegł, że środowy protest nie jest ostatnim.
Federacja jest związana z rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym (ANC) Jacoba Zumy, faworyta w wyborach prezydenckich w 2009 roku. Związkowcy wezwali do protestów przeciwko prezydentowi Thabo Mbekiemu i jego sprzyjającej przedsiębiorcom oraz gospodarce rynkowej polityce. Apelują też do rządu o subsydiowanie podstawowych produktów i podniesienie płac.