Kaczmarek się broni
To bełkot. Nie wiem czyj, Ałganowa czy Kulczyka, ale po prostu bełkot i nieprawda - mówi o rewelacjach prasowych Wiesław Kaczmarek. Były minister skarbu zaprzecza, by wziął łapówkę od rosyjskiego koncernu Łukoil.
W ubiegłym roku w Wiedniu rosyjski szpieg Władimir Ałganow miał ujawnić biznesmenowi Janowi Kulczykowi, że minister skarbu dostał od Łukoilu 5 mln dolarów w zamian za obietnicę ułatwienia kupna Rafinerii Gdańskiej. Po tym donosie przez rok polskie specsłużby inwigilowały Kaczmarka, sprawdzając, czy wziął łapówkę od Rosjan.
Z Wiesławem Kaczmarkiem rozmawiał w dzisiejszych Faktach RMF Tomasz Skory.
Tomasz Skory: Wzięliście z Maciejem Gierejem te 5 mln dol. za ułatwienie Rosjanom kupna Rafinerii Gdańskiej?
Wiesław Kaczmarek: To bełkot. Nie wiemy tylko, czyj - Ałganowa czy Kulczyka - ale po prostu bełkot i nieprawda.
Tomasz Skory: Jak Pan sobie tłumaczy rozpowszechnianie tych wiadomości, najpierw przez Jana Kulczyka, a ostatnio przez Zbigniewa Siemiątkowskiego?
Tomasz Skory: Ten donos, który jest dziś "bohaterem" doniesień medialnych może służyć odwróceniu uwagi. Jeśli Pan w oparciu o głupstwa, nieprawdę próbuje zająć opinię publiczną, a istota zdarzeń w sektorze naftowym spoczywa gdzie indziej, to być może warto było ten blef wykonać. Jak cała operacja była blefem, choć została przeprowadzona.
Tomasz Skory: Blefem, ale nasze służby specjalne mogły wyczuwać, że to blef, bo szef ABW odsyłał do szefa Agencji Wywiadu. On trzykrotnie pytał Kulczyka, czy na pewno chce złożyć doniesienie. Ten potwierdził, więc nasze służby najwyraźniej potraktowały poważnie, bo Kulczyk je przekonał.
Wiesław Kaczmarek: Ten taniec pomiędzy szefami tych służb, kto pierwszy, kto drugi, kto właściwy, kto nie, mało mnie interesuje. Interesuje mnie, że jeśli doniesienia "Gazety Wyborczej" są rzetelne - zakładam, że tak jest, zwłaszcza, że Siemiątkowski się do tego przyznaje - to mnie interesuje tylko, czy została dopełniona procedura. Nie mówię, że jeśli ktoś złożył donos, że nawet ja czy ktoś inny wziął łapówkę, to trzeba to sprawdzić. Jestem tylko zainteresowany, czy została wykonana cała procedura, która wynika z ustawy o prawach i obowiązkach posła i senatora i ustawy o ABW. Czy to była własna gra, zlecona przez pana Kulczyka. Bo wie Pan, dochodzimy do państwa paranoi, gdzie pierwszy z brzegu - nie ma znaczenia, że to najbogatszy Polak - przychodzi do jednej, drugiej służby i mówi: miałem kawę z takim gościem, powiedział mi to i to, i mnie się wydaje, że oni faktycznie wzięli łapówkę. To jest po prostu dom wariatów, to nie jest normalny kraj. Jeśli są takie postępowania, pod warunkiem, że nie zostały dopełnione procedury formalne. Tego nie wiem. Jak to sobie przeczytałem, to tak się zastanawiam, ile z rozmów, które odbywałem były fikcyjnymi, ile było prowokacją, które telefony były przedmiotem szczególnej analizy, który SMS został przeczytany, a który nie, który dostałem, a którego nie dostałem, kto za mną jeździł i gdzie.... O to nie mam pretensji - pod jednym warunkiem: że została spełniona procedura formalna wynikająca z prawa, a nie była to jakaś prywatna wojna wytoczona przez jakiegoś... I nie powiem kogo przeciwko komuś.
Tomasz Skory: Nadal jest Pan śledzony i podsłuchiwany?
Wiesław Kaczmarek: Mnie wcześniej zapewniano o różnych rzeczach, mówiąc, że jest wszystko w porządku.
Tomasz Skory: Że rozmowy z Ałganowem nie było....
Wiesław Kaczmarek: Na przykład. Kulczyk mi to powiedział - skądże, gdzie, takie metody? On takich metod nie stosuje. Donos? On się tym brzydzi. Dziś jakiekolwiek zapewnienie - zwłaszcza ze strony tej ekipy, która to robiła - ma u mnie niską wiarygodność. Wiele razy mi mówiono, że nic nie ma, wszystko w porządku, czemu ja się irytuję? Czułem jednak, że coś jest nie tak. Nie jestem w stanie Panu odpowiedzieć na to pytanie.
Tomasz Skory: Teraz, dopóki nie zobaczy Pan papieru do marszałka Sejmu z informacją, że jest Pan inwigilowany, z datą z ubiegłego roku, nie uwierzy Pan, że procedury zostały zachowane?
Wiesław Kaczmarek: Nie zamierzam w tej sprawie prowadzić indywidualnego dochodzenia. Myślę, że jest to kwestia Sejmu i pan marszałek Oleksy powinien sprawdzić - jako urzędujący marszałek, bo to był czas marszałka Borowskiego - czy w tej sprawie procedury sejmowe zostały przeprowadzone. Przyznam, że nie znam dokładnie przepisów. Może istnieje takie prawo, że działania tego typu nie są objęte żadnymi procedurami i szef ABW lub AW może powiedzieć tak: pana trzeba kontrolować, śledzić, bez uzyskiwania jakiejkolwiek zgody, nawet jeśli ma immunitet. Nie chce mi się w to wierzyć.
Tomasz Skory: Nie ma Pan wrażenia, że istota sprawy "Olina" gdzieś ucieka? Że mamy do czynienia już z aferą kryminalna, paliwową, szpiegowską z udziałem Ałganowa?
Wiesław Kaczmarek: Sektor naftowy o wielu rzeczach dowiaduje się po fakcie. Jest on niewątpliwie mocno penetrowany. Zwłaszcza, że ma on w sobie dużą zawartość szarej strefy - operowania przez różne podmioty, instytucje, zakładane przez osoby, które żyją z tej szarej strefy. Szacunek mnie więcej jest takie, że dziś obrót paliwami w Polsce, ta szara strefa to min. 30-40 procent. Proszę sobie zdać sprawę, ile tu jest mętnej wody, ile instytucji z tego żyje. Być może to jest główna istota sprawy. To, co dziś ujawnia "Gazeta Wyborcza" to jakieś szczególne traktowanie pana doktora Kulczyka. Jestem ciekaw, jak zostało to wykonane od strony procedury prawa przez instytucje państwa i zobaczymy.
Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.