Kalemba: Rosja nie ma powodów do wprowadzania embarga na polską żywność

- Mimo nieprawidłowości m.in. w dokumentacji fitosanitarnej wysyłanych do Rosji polskich warzyw i owoców, Rosja nie ma powodów do wprowadzenia embarga na te produkty - ocenił minister rolnictwa Stanisław Kalemba. Dodał, że polska żywność jest bezpieczna.

W połowie listopada agencja ITAR-TASS, powołując się na rosyjską Federalną Służbę Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego, poinformowała, że Rosja może zakazać importu owoców i warzyw z Polski "z powodu ryzyka napływu niebezpiecznych i reeksportowanych produktów". Służby rosyjskie zakwestionowały część żywności, która trafiła tam z Polski. Rosjanie wskazywali m.in. na błędy w dokumentach fitosanitarnych, czy występowanie w niektórych partiach żywności szkodników.

- Wymagania rosyjskich służb rosną, a normy są często wyższe niż unijne - zauważył minister rolnictwa na czwartkowej konferencji prasowej.

Reklama

Kalemba powiedział, że zastrzeżenia Rosjan, oprócz problemów z dokumentami, dotyczą występowania szkodników w niektórych wysyłanych z Polski partiach owoców czy warzyw. - Niektóre z tych szkodników w ogóle w Polsce nie występuje, co oznacza, że produkty te są z Polski reeksportowane - zaznaczył.

Minister wyjaśnił, że problemy co do dokumentacji fitosanitarnej dotyczą m.in. niezgodności wystawianych przez Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa świadectw z dokumentami celnymi. Chodzi np. o tłumaczenie ich na język rosyjski bądź angielski.

- Bardzo zależy nam dobrej współpracy z partnerami rosyjskimi, stąd prowadzimy intensywne prace wyjaśniające, współpracując z jednostkami terenowymi. Inspekcja wysłała też odpowiednie wymagania do wszystkich eksporterów i producentów żywności (eksportujących na wschód - PAP), aby zwracali uwagę na prawidłowość dokumentacji jak również w pewien sposób przestrzegając ich przed pośrednictwem w eksporcie - powiedział Kalmeba.

Główny Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa Tadeusz Kłos dodał, że od 2012 roku Rosja zakwestionowała jedynie 21 przesyłek z Polski na blisko 100 tys. wysłanych, z powodu występowania w nich szkodników.

Kłos podkreślił, że błędy w dokumentacji będzie można wyeliminować, ponieważ jak zwrócił uwagę jest to "problem administracyjny".

Inspektor dodał, że służby rosyjskie zwracają szczególną uwagę na występowanie w żywności środków ochrony roślin. - W tym aspekcie zakwestionowano ok. 4 tys. ton żywności z wysłanych ponad 850 tys. ton. To nie oznacza, że te produkty stwarzają zagrożenie. One spełniają normy unijne i polskie. Rosyjskie normy są jednak bardzo restrykcyjne i może dochodzić do sytuacji, że nie wszystkie produkty są w stanie je spełnić - powiedział.

Kłos zaznaczył, że każdy przypadek jest analizowany. - Staramy się podjąć działania, aby minimalizować to, co może niekorzystnie wpływać na naszą obecność na rynku rosyjskim - zapewnił.

Rosja jest trzecim odbiorcą polskich towarów rolno-spożywczych. Przez pierwszych osiem miesięcy tego roku na rynku rosyjskim sprzedaliśmy artykuły za 1,12 mld dol. Najlepiej w Rosji sprzedają się polskie jabłka, soki, produkty mleczarskie.

Z danych Ministerstwa Rolnictwa FR wynika, że obroty rosyjsko-polskiego handlu żywnością w 2012 r. wyniosły około 1,4 mld dol., czyli o 300 mln dol. więcej niż w 2011 roku.

Polska jest też obecnie szóstym producentem żywności w UE. Około 30 proc. produkowanej w Polsce żywności jest eksportowane. Udział Polski w produkcji w Unii wynosi 7,4 proc

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj

informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Polskie | Rosji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »