Każdy będzie walczył o grube miliony

Zbliża się unijny szczyt budżetowy i konsultacje w tej sprawie coraz bardziej intensywne.

Do Brukseli na rozmowy przylecieli premierzy - Włoch, Węgier i Litwy. Każdy z nich spotkał się z liderami unijnych instytucji. W przyszły czwartek europejscy przywódcy podejmą drugą próbę uzgodnienia wydatków Wspólnoty w latach 2014-2020.

Pierwsza runda, która odbyła się w listopadzie, zakończyła się fiaskiem. Unijne stolice potwierdzają obecnie listę postulatów, których zamierzają bronić na szczycie budżetowym.

Węgry tradycyjnie narzekają, że dostały za mało pieniędzy w ramach polityki spójności, wspierającej biedne regiony i wyrównującej szanse w rozwoju Wspólnoty i będą domagać się więcej. - Poprosiłem o uczciwe traktowanie Węgier. Ewentualne cięcia wydatków muszą być przejrzyste i sprawiedliwe - mówił premier Węgier Victor Orban po spotkaniach w unijnych instytucjach.

Reklama

Szef litewskiego rządu Algirdas Butkeviczius będzie bronił dopłat dla rolników. - Celem wszystkich krajów bałtyckich jest, by zaplanowane dla nas fundusze zostały zatwierdzone - dodał.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso tak podsumował obecną sytuację - "dalsze wysiłki są konieczne, by możliwe było pogodzenie różnych punktów widzenia".

Polska pojedzie na szczyt z zadaniem obrony dotychczas przyznanych funduszy z polityki spójności. Zgodnie z obecnym projektem może ona liczyć na ponad 72 miliardy euro. Pieniądze na polskie rolnictwo to około 30-stu miliardów euro, ale w związku z żądaniami kolejnych cięć wydatków będzie je o wiele trudniej obronić.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt unijny | grube | budżet UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »