KE nie wróży nam dobrze

Tempo wzrostu polskiego PKB spadnie w przyszłym roku do 5,6 proc., zaś deficyt finansów publicznych wzrośnie do 3,2 proc. - wynika z opublikowanych dziś prognoz gospodarczych Komisji Europejskiej (KE) dla krajów UE.

Dobrą wiadomością jest prognozowany spadek bezrobocia - z 9,4 proc. w bieżącym roku do 7,3 proc. w roku przyszłym i 6,4 proc. w roku 2009. Jeśli te prognozy się sprawdzą, bezrobocie w Polsce spadnie za dwa lata poniżej średniej unijnej (z powodu innej metodologii dane KE różnią się nieco od wskaźników polskich). "Imponująca poprawa" to - zdaniem KE - wynik nie tylko tworzenia nowych miejsc pracy, ale też wcześniejszego przejścia na emeryturę pracowników, emigracji i rosnącej liczby studentów.

"Polska gospodarka ma mocne podstawy, ale słabym punktem pozostają finanse publiczne" - podsumowuje polską sytuację KE.

Reklama

W tym roku KE podtrzymuje prognozę rekordowego wzrostu gospodarczego w wysokości 6,5 proc. PKB. Wynika on w głównej mierze z konsumpcji, której sprzyja wzrost płac, oraz wzrostu inwestycji w gospodarce, wspieranych napływem unijnych funduszy.

W przyszłych latach Komisja prognozuje spadek tempa rozwoju gospodarczego, mimo wciąż rosnącej konsumpcji (napędzanej m.in. cięciami podatków i coraz lepszą sytuacją na rynku pracy) i inwestycji (ok. 12 proc. rocznie). W 2008 roku wzrost gospodarczy ma wynieść 5,6 proc., zaś w 2009 - 5,2 proc. Na ten rok KE prognozuje deficyt sektora rządowego i samorządowego w wysokości 2,7 proc., czyli poniżej limitu 3 proc. określonego w kryteriach z Maastricht, które muszą spełniać państwa aspirujące do przyjęcia euro. Ale w kolejnych latach KE zapowiada ponowny wzrost deficytu, do 3,2 proc. w roku 2008 (3,1 proc. w 2009), opierając swoje prognozy na projekcie budżetu, pozostawionym przez rząd Jarosława Kaczyńskiego.

Raport głosi, że o ile projekt nie zostanie znacząco zmieniony przez nowy rząd, deficyt sektora finansów publicznych osiągnie w 2008 roku poziom 3,2 proc. z powodu niższego wzrostu gospodarczego i przyjętych przez PiS rozwiązań ograniczających wpływy do budżetu (np. ulga prorodzinna) albo wydatki (hojna indeksacja świadczeń socjalnych powiązana z rosnącymi płacami). Ich koszt KE szacuje na 1 proc. PKB.

KE wytyka Polsce, że środki te nie są zrównoważone reformą wydatków budżetu; planowane środki zwiększające wpływy uznaje za "niewystarczające, by zredukować deficyt" - np. KE szacuje, że planowany wzrost dochodów z akcyzy i VAT nie będzie większy niż 0,2 proc. PKB.

"Bilans fiskalny za rok 2008 może okazać się lepszy, jeśli nowy rząd wprowadzi poprawki" - zaleca KE w raporcie.

Spadek deficytu w bieżącym roku z 3,8 proc. rok temu KE tłumaczy przyspieszeniem tempa rozwoju gospodarczego, co doprowadziło do większych wpływów do budżetu zwłaszcza z podatków bezpośrednich (wzrost płac). Wydatki były zaś niższe niż zakładano wcześniej, na co złożył się m.in. niższy poziom inwestycji publicznych i ograniczenie wydatków na cele socjalne z powodu spadku bezrobocia.

KE zwraca jednak uwagę na niepewność co do wydatków samorządowych, które mogą wzrosnąć gwałtownie pod koniec roku, jak to się działo w poprzednich latach.

Prognoza deficytu sektora finansów publicznych powyżej dopuszczonego w traktacie z Maastricht poziomu 3 proc. może uniemożliwić Polsce zdjęcie procedury nadmiernego deficytu, rozpoczętej w 2004 roku. Warunkiem odliczenia części kosztów reformy emerytalnej (w 2007 roku 1,2 proc. PKB) i spełnienia kryteriów z Maastricht jest spadkowy trend deficytu.

Prognozy KE są bardziej pesymistyczne niż dane zawarte w polskim programie konwergencji, wysłanym do KE w październiku. Zakładał on, że w 2007 i 2008 r. deficyt sektora rządowego i samorządowego wyniesie 3 proc. PKB, zaś w kolejnych latach osiągnie wartość odpowiednio: 2,8 proc. PKB i 2,5 proc. PKB. Minister finansów Zyta Gilowska zapowiadała, że wiosną 2008 roku Polska zwróci się o zdjęcie procedury nadmiernego deficytu.

KE dostrzega w Polsce rosnącą presję inflacyjną i oczekuje zaostrzenia polityki monetarnej. Prognozuje wzrost inflacji, spowodowany głównie rosnącymi płacami oraz wyższymi cenami żywności i ropy naftowej: w 2007 roku inflacja ma wynieść 2,5 proc., w 2008 - 2,8 proc., zaś w 2009 - 2,9 proc., czyli powyżej polskiego długoterminowego celu 2,5 proc.

W październiku Gilowska prognozowała inflację w Polsce w 2007 roku na poziomie 2,2 proc.

Opinie

Ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) Lewiatan Maciej Krzak
podziela prognozy Komisji Europejskiej.

- Komisja trafnie to ocenia. Zgadzam się, że deficyt ma tendencję wzrostową - powiedział Krzak.
Dodał, że ma wątpliwości, czy w projekcie budżetu na 2008 r. rządowi udało się osiągnąć deficyt 28,6 mld zł. Według niego, wprowadzenie podwójnej ulgi na dzieci i kwestie starego portfela emerytur będą kosztować łącznie ok. 5 mld zł.

- Rząd zaniżył deficyt budżetowy na przyszły rok, przyjmując bardzo optymistyczne założenia odnośnie dochodów, a jednocześnie ma wiele wydatków. Nie do końca wierzę, że udało się zachować 28 mld zł - powiedział.

Według niego, Komisja przyjęła natomiast bardzo optymistyczne założenia odnośnie wzrostu PKB w Polsce. W 2008 r. wzrost PKB ma wynieść 5,6 proc., a w 2009 r. 5,2 proc. Jednocześnie KE podtrzymała prognozę wzrostu PKB w 2007 roku w wysokości 6,5 proc.

Według Krzaka, w 2008 r. tempo wzrostu PKB będzie bliższe 5 proc. Możliwe jednak, że nowy rząd wprowadzi reformy strukturalne, które pozwolą gospodarce rosnąć w szybszym tempie.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: tempo | dobro | deficyt | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »