KE nie wyklucza niedoborów w dostawach gazu do Polski
Od połowy października możliwe są niedobory w dostawach gazu do Polski - ostrzegła w piątek rzeczniczka komisarza UE ds. energii Guenthera Oettingera. Zdaniem KE, ten scenariusz grozi Polsce, jeśli nie zostanie podpisana nowa umowa na dostawy z Rosji.
- Jest możliwe, że od połowy października będą braki w dostawach do Polski - powiedziała Marlene Holzner. Uspokajała, że "nie chodzi o zimę, tylko o okres od połowy października do grudnia, o pewne godziny szczytowego zapotrzebowania".
- Pracujemy z polskim rządem nad tymi scenariuszami i możliwymi rozwiązaniami - zapewniła precyzując, że absolutnie nie chodzi o kolejny kryzys gazowy, tj. przerwy wynikające z niewywiązywania się Gazpromu z zakontraktowanych dostaw. - Fakt jest taki, że Polska straciła jednego ze swych dostawców i potrzebuje dodatkowych dostaw, a Rosja jest jednym z możliwych źródeł, które może pokryć zapotrzebowanie na te trzy miesiące - powiedziała.
O tym, że bez podpisania porozumienia gazowego z Rosjanami w październiku może zabraknąć Polsce gazu, mówił PAP już w lipcu dyrektor departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki Maciej Kaliski. Resort przewidywał, że w okolicach 20 października skończy się gaz z obowiązującego kontraktu, a do tej pory nie została trwale wypełniona luka wynikająca z przerwanego na początku 2009 r. kontraktu z RosUkrEnergo.
Bez podpisania aneksu o zwiększeniu dostaw rosyjskiego gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 r. do tzw. porozumienia jamalskiego, PGNiG i Gazprom nie mają podstaw do podpisania nowego kontraktu. Według szacunków resortu gospodarki, do pokrycia zapotrzebowania na ten rok zabraknie ok. 1 mld m sześc. gazu.
Polsko-rosyjska umowa gazowa nie została wciąż podpisana na skutek zastrzeżeń Komisji Europejskiej co do zgodności z prawem UE niektórych zapisów. W sobotę przedstawiciele Polski, Rosji i KE będą w Moskwie wyjaśniać wątpliwości. Ze strony KE będzie to szef dyrekcji generalnej ds. energii Philip Lowe - poinformowała Holzner. Polski rząd będą reprezentować wiceministrowie gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska i Marcin Korolec.
Holzner podkreśliła, że KE włącza się w negocjacje między Rosją a Polską jako "doradca prawny".
W środę wicepremier Waldemar Pawlak w rozmowie z PAP nie wykluczył, że sobotnie rozmowy nie będą ostatnim spotkaniem z Rosjanami w sprawie nowego kontraktu. Także jeden z urzędników KE nie krył w piątek sceptycyzmu co do rezultatów spotkania w Moskwie.
- Podstawy prawne dotyczące dostaw gazu zakończą swój żywot w tym roku - mówił wicepremier 7 września podczas konferencji prasowej. Wyjaśnił, że może to powodować problemy w listopadzie i grudniu. Jak dodał, zapasy paliwa z magazynów nie zrekompensują nawet połowy dostaw gazu, który jest w kontrakcie jamalskim.
Pawlak zadeklarował, że rząd jest przygotowany na różne warianty i scenariusze po 20 października, gdy wygaśnie kontrakt jamalski. Pytany, czy rząd jest przygotowany wprowadzić od 21 października ograniczenia w dostawach, odparł: "Jesteśmy przygotowani na różne warianty".
Zastrzeżenia KE do polskiej umowy gazowej z Rosją dotyczą m.in. zasad ustalania taryfy za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę i zarządzania gazociągiem jamalskim, który go transportuje. Uwagi KE dotyczą braku poszanowania unijnej zasady rozdziału właścicielskiego w zakresie produkcji i przesyłu energii, faktycznej niezależności operatora gazociągu jamalskiego i dostępu do niego stron trzecich, zainteresowanych przesyłem gazu. Zgodnie z projektem umowy polsko-rosyjskiej, operatorem gazociągu jamalskiego na polskim odcinku ma zostać należący do Skarbu Państwa Gaz-System. KE chce się upewnić, że decydującej roli nie będzie odgrywała pełniąca obecnie funkcję operatora, należąca głównie do PGNiG i Gazpromu, spółka EuRoPol Gaz.
Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że umowa gazowa z Rosją odpowiada polskim interesom, bowiem najważniejsze jest zapewnienie trwałych dostaw gazu do Polski.
- - - - -
Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że umowa gazowa z Rosją odpowiada polskim interesom. Dodał, że najważniejsze jest zapewnienie trwałych dostaw gazu, a nie ideologiczne wojny z jakimś państwem.
- Umowa odpowiada polskim interesom. To, co wymaga poprawy z punktu widzenia Unii Europejskiej, będzie poprawione - powiedział Tusk w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce.
Podkreślił, że zabezpieczenie Polski na długie lata, jeśli chodzi o dostawy gazu, a przede wszystkim zabezpieczenie gazociągu jamalskiego, to był priorytet nie tylko jego rządu. - Tylko, że mojemu rządowi udało się to wreszcie uzyskać - podkreślił.
- Kształt tej umowy powoduje, że tzw. Nord Stream, czyli gazociąg północny przestaje być groźny z naszego punktu widzenia, ponieważ nie staje się gazociągiem, który może wyłączyć z używania gazociąg jamalski - mówił Tusk.
- Najważniejszym zadaniem dla polskiego rządu są nie ideologiczne wojny z jakimś państwem, tylko zabezpieczenie polskich domów w trwałe dostawy gazu na długie lata, za cenę, która jest ceną porównywalną z innymi takimi kontraktami - zaznaczył Tusk. Dodał, że Polska to uzyskała i czeka ze spokojem na finał tej sprawy. Powiedział, że umowa gazowa nie była tematem jego spotkań z europejskimi politykami podczas czwartkowego szczytu w Brukseli. - Ale jeśli chodzi o nasze relacje z Komisją Europejską i z Unią Europejską w sprawie umowy gazowej, to wątpliwości wszystkie są wyjaśniane - zaznaczył. Dodał, że nie widzi jakiegoś szczególnego powodu do interwencji.
W sobotę w Moskwie będą kontynuowane rozmowy dotyczące polsko-rosyjskiej umowy gazowej z udziałem trzech stron: polskiej, rosyjskiej oraz Komisji Europejskiej. Wątpliwości KE co do umowy dotyczą m.in. ustalania taryfy za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę i zarządzania gazociągiem, który go transportuje.
Chodzi o aneks do porozumienia międzyrządowego, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Jego projekt sporządzono po tym, gdy na początku ubiegłego roku surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo. Podpisanie aneksu zostało wstrzymane na skutek wątpliwości KE co do jego zgodności z prawem UE.
_ _ _ _ _
Komisja Europejska w toku przezwyciężania kryzysu finansowo-gospodarczego Europa zaczęła dywersyfikować źródła dostaw gazu i zmniejszać zależność od Rosji.
Pod względem wskaźników eksportowych 2010 rok może być dla Rosji gorszy niż kryzysowy 2009 rok. "Gazprom przegrywa z głównymi konkurentami na europejskim rynku. U podstaw spadku sprzedaży leżą czynniki subiektywne, a nie obiektywne - błędy kierownictwa Gazpromu" - podkreślił.
Obecnie wszyscy dostawcy gazu rewidują formuły cenowe w kontraktach długoterminowych. Norwegia przywiązała 25-30 proc. dostaw do cen spotowych, tj. obowiązujących w kontraktach krótkoterminowych. Efekt jest taki, że o ile w czerwcu 2008 roku Europa zużyła 5,75 mld metrów sześciennych norweskiego paliwa i 10,66 mld m sześc. rosyjskiego, o tyle w czerwcu 2010 roku dostawy z tych dwóch krajów niemal się zrównały: Norwegia - 7,68 mld m sześć., Rosja - 8,83 mld m sześc.
Zdaniem analityków, Norwegia wkrótce doścignie Gazprom bowiem europejscy odbiorcy postulują, obecnie by rosyjski koncern także zmienił formułę cenową w kontraktach, jednak ten się na to na razie nie zgadza.Gazprom po raz kolejny obniżył swoją prognozę eksportu surowca w 2010 roku - do 140-145 mld m sześc. Dla porównania, w 2008 roku rosyjski monopolista wyeksportował 179 mld m sześc. gazu.