Kiedy będzie lepiej?

Budżetowy serial nabiera tempa i rumieńców. Pojawia się wiele pomysłów a w tym tłoku zdarza się oczywiście coraz więcej wypowiedzi, oględnie mówiąc, kontrowersyjnych.

Budżetowy serial nabiera tempa i rumieńców. Pojawia się wiele pomysłów a w tym tłoku zdarza się oczywiście coraz więcej wypowiedzi, oględnie mówiąc, kontrowersyjnych.

Generalnie ekonomiści zeszli na plan dalszy. Budżetem zawładnęli politycy. W tym miejscu należałoby się zastanowić czy budżet państwa należy zaliczyć do kategorii zjawisk ekonomicznych czy politycznych właśnie. Nawet tylko tak sformułowane pytanie oburzy zapewne wielu zwolenników matematycznego spojrzenia na świat, a co dopiero na pieniądze: przychody i wydatki. Zdziwi zapewne nawet konstruujących swoje budżety domowe, które mają to do siebie - niezależnie od dochodów - że nie chcą się domykać i wymagają niebywałych zdolności matematycznych. Ale mimo to, wydaje się, że budżet państwa, a przynajmniej budżet państwa w Polsce, ma od wielu lat znacznie więcej wspólnego z polityką i socjologią niż ekonomią i matematyką. Owszem ekonomiści, ekonometrycy, wykorzystywani są przy jego konstruowaniu, ale jedynie w charakterze myślących maszyn liczących, służących zresztą często do zakrywania budzących wątpliwości rozwiązań politycznych.

Reklama

Tegoroczne kłopoty z budżetem świadczą o nałożeniu się na siebie trzech zjawisk:

- ekonomistom pracującym nad nim zabrakło wyobraźni;

- politycy byli zbyt skuteczni w walce o swoje i swoich kolegów interesy;

- resort finansów ma słabe służby księgowe.

Już zaistnienie każdego z tych przypadków z osobna jest niebezpieczne, nałożenie się trzech kończy się tak jak obserwujemy: koniecznością skomplikowanych zabiegów przy najważniejszej ustawie w państwie - w połowie roku. Ekonomiści przeszacowali wzrost, inflację, podatki, i inne wpływy, politycy zabrali dla swoich resortów tyle, ile się dało (jak się okazało za wiele), a najgorsze jest to, że księgowi nie potrafią tych błędów ukryć. Uważni czytelnicy komunikatów i raportów rocznych wielu spółek giełdowych doskonale wiedzą, że dobry księgowy to skarb i z niemalże każdej straty może zrobić zysk, a każdy zysk schować.

Księgowi skarbu państwa podejmują zresztą próby załatania dziury w budżecie. Przykładami mogą być: zadłużanie się ZUS w momencie w którym jest w dobrej sytuacji finansowej (pozwala to na ograniczenie koniecznych dotacji z budżetu o kilkaset milionów zł.), zaniechanie odrabiania strat w przekazywaniu pieniędzy do Otwartych Funduszy Emerytalnych, nakłanianie niektórych spółek z udziałem skarbu państwa do wypłaty dywidendy - mimo, że wcześniej tego nie planowały. To wszystko są zabiegi powiększające wpływy, ale z pewnością okażą się nie wystarczające i przerośniętym deficytem coś trzeba będzie zrobić.

I co wtedy? Nawet uczestnicy naszej internetowej sondy nie są zgodni co do strategii, jaka rząd powinien przyjąć. Biorąc pod uwagę tzw. portret czytelniczy odbiorcy "PB", należy założyć, że głosując, internauci kierowali się trzema przesłankami:

- troską o stan swoich finansów teraz i w najbliższej przyszłości;

- dbałością o byt własnej firmy lub firmy w której pracują;

- dobrem kraju.

Jeżeli te same kryteria przyjmą politycy, bo przecież teraz wszystko w ich rękach, o losy rozstrzygnięć można być spokojnym. Tym bardziej, że w tej sytuacji rozwiązań dobrych już nie ma - są złe i jeszcze gorsze.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: politycy | budżet państwa | budżet | ekonomiści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »