Koledzy wicepremiera zrzucają się niechętnie
Jerzy Hausner dopiero dzisiaj ogłosi szczegóły uzgodnionego przez rząd planu zracjonalizowania wydatków publicznych. W związku z tym na diagramie obok zaznaczyliśmy kolorem czerwonym tylko kilka działów administracji rządowej, o których wiadomo na pewno, że sanacji się nie wywiną.
Sytuacja wewnątrz samej Rady Ministrów się nie zmienia. Wicepremier Hausner wędruje z kapeluszem dookoła stołu obrad i niewiele tam zbiera. Mało kto z jego kolegów chce uczestniczyć w budżetowej zrzutce, dla każdego jego resort jest najważniejszy. Trudno odmówić logiki takiemu rozumowaniu. Pamiętajmy, że większe pieniądze to nie tylko lepszy los działu administracji kierowanego przez danego ministra - ale także większy zakres jego władzy...
Propagandowe akcje oszczędnościowe w wydatkach na administrację zawsze wywołują u mnie tę samą refleksję. W III RP nie było rządu, który na swoich sztandarach wypisałby rozrost urzędniczego aparatu. Mimo to w tej jedynej dziedzinie plany udaje się nam wykonywać z ogromnym naddatkiem. Premier Leszek Miller rozpoczął sprawowanie urzędu bardzo pożytecznie - od likwidacji tabuna pełnomocników rządu do spraw najrozmaitszych. Jednak ich kadra zaczęła się szybko odradzać, dzięki czemu na półmetku kadencji udało się rządowi osiągnąć poziom upełnomocnikowienia z epoki schyłkowego Jerzego Buzka.