Kolejka do energii z wiatru
Nierealizowane farmy wiatrowe blokują możliwości przyłączania do sieci nowych projektów. A zatem wyeliminują je też z aukcyjnego systemu wsparcia OZE. I tak być może jeszcze co najmniej kilka lat.
Pod koniec ubiegłej dekady wnioski o wydanie warunków przyłączenia farm wiatrowych wpływały do operatorów sieci energetycznych lawinowo. W końcu podania opiewały na około 70 tys. MW; moc działających elektrowni w Polsce wynosiła wtedy około 35 tys. MW, w tym wiatraków mniej niż 0,5 tys. MW.
Ta dysproporcja wzięła się z tego, że często deweloperzy farm wiatrowych nie zamierzali w rzeczywistości budować wiatraków, lecz chcieli zyskać możliwość handlu przyłączeniami lub projektami wiatrowymi, które bez umów przyłączeniowych nie mają wielkiej wartości.
W praktyce zablokowano szanse na przyłączenia realnym projektom, czyli de facto zahamowano inwestycje OZE; powstały też ryzyka dla energetyki (ewentualność niewłaściwej rozbudowy sieci pod projekty, które nie powstaną).
W 2010 r. zaostrzono zasady wydawania warunków przyłączenia do sieci (konieczność zaliczek na poczet kosztów przyłączenia). Efekt: skreślenie "papierowych" pomysłów wiatrakowych o mocy tysięcy megawatów (m.in. Enea Operator anulowała wnioski na 5,5 tys. MW).
W 2013 r. pojawił się obowiązek umieszczania w umowach przyłączeniowych harmonogramów ich realizacji - pod rygorem możliwości wypowiedzenia umów. Ten ruch, przynajmniej doraźnie, niewiele jednak dał. Dystrybutorzy znakomitą większość umów aneksowali, choć na bardziej rygorystycznych warunkach - z harmonogramami realizacji przyłączeń sięgającymi 2019 r.
Wiadomości od operatorów systemów dystrybucyjnych po weryfikacji harmonogramów przyłączeń są szokujące: w 2014 r. powinniśmy mieć przyłączone kolejne ok. 1000 MW na wiatr, w 2015 r. - 3700 MW , a w roku 2016 - prawie 4000 MW.
Jeśli zsumować dane, to według Adama Oleksego, zastępcy dyrektora Departamentu Rozwoju Systemu PSE, na koniec 2014 r. będzie ok. 4600 MW na wiatr, na koniec 2015 - ok. 7800 MW i na koniec 2016 - ok. 11 800 MW.
Ale przyjęte w 2013 r. harmonogramy realizacji wiatrakowych inwestycji były realne jedynie w części. W 2014 r. moc wiatraków w Polsce wzrosła tylko o mniej niż 500 MW. W I kwartale br. przybyły wiatraki o mocy ok. 120 MW, co nijak ma się do zamiarów oddania 3700 MW...
W 2016 r. rusza aukcyjny system wsparcia OZE; warunkiem uzyskania dopłaty do produkcji energii z OZE stanie się wygranie aukcji. Skutkiem może być wstrzymanie inwestycji - m.in. w farmy wiatrowe - do czasu rozstrzygnięcia aukcji. Przymiarki, na podstawie projektu rozporządzenia Rady Ministrów o zakupach energii z OZE w aukcji w 2016 r., wskazywały, że energetyka wiatrowa może liczyć na zamówienie energii z instalacji o mocy poniżej 1000 MW. Ale warunek dopuszczenia do aukcji to właśnie posiadanie umowy przyłączeniowej.
Według wieści z energetyki, PSE od jesieni 2012 r. - w pewnym uproszczeniu - nie godzi się na wydawanie nowych warunków przyłączenia wiatraków do sieci wysokich napięć (głównie do nich chcą się przyłączać inwestorzy). W maju PSE podały, że umowy o przyłączenie wiatraków do sieci opiewają na ok. 17,6 tys. MW (na sieci wysokich napięć przypadało ponad 15 tys. MW).
- Energa Operator wydała ostatnie warunki przyłączenia farmy wiatrowej do sieci 110 kV we wrześniu 2012 r. Od listopada 2012 r. do dziś nie zostały wydane dla żadnej farmy wiatrowej warunki przyłączenia do takiej sieci. Od listopada 2012 r. PSE nie uzgadnia warunków przyłączenia farm wiatrowych do sieci elektroenergetycznej 110 kV - informuje Grzegorz Widelski, dyrektor departamentu rozwoju majątku sieciowego Energa Operator.
Obowiązek uzgodnienia przez dystrybutorów z PSE warunków przyłączenia wiatraków wynika z rozporządzenia ministra gospodarki. PSE weryfikuje ekspertyzy wpływu przyłączenia farm wiatrowych na system pod kątem możliwości jego zbilansowania, czyli możliwości odbioru energii elektrycznej wyprodukowanej z odnawialnych źródeł energii, przyłączonych i planowanych do przyłączenia na podstawie wydanych warunków. I przy uwzględnieniu minimalnej wymaganej wielkości mocy wytwarzanej przez inne elektrownie, niezbędnej do zapewnienia bezpieczeństwa pracy sieci.
Z tych analiz, jak informują operatorzy, wynika, że przy tak dużej potencjalnie skali przyrostu OZE (pracują wiatraki o mocy ok. 4 tys. MW, a umowy przyłączenia opiewają na wspomniane ponad 17 tys. MW) nie ma szans zbilansowania systemu. PSE ocenia, że do 2020 r. w systemie może się "zmieścić" 8-9 tys. MW na wiatr i odmawia uzgodnienia kolejnych warunków przyłączenia farm wiatrowych.
Instytut Jagielloński policzył, że deweloperzy planujący budowę farm wiatrowych zyskali do 2014 r. warunki przyłączenia na 18,7 tys. MW, z tego podpisano umowy przyłączeniowe na 16 tys. MW, a wybudowano jedynie 3,8 tys. MW. Instytut ocenił, że większość umów i warunków przyłączenia to projekty bez realnych widoków na realizację. Szacuje, że aż 76 proc. warunków przyłączenia ważnych na koniec 2014 r. wydano do roku 2010, gdy wystąpienie o nie było nieodpłatne i nie wymagało dokumentów na uprawdopodobnienie zdolności do realizacji projektu. A przecież przygotowanie projektów wiatrowych w Polsce zajmuje średnio 4-5 lat (do fazy budowy).
Ustawa o OZE wprowadza nowe rygory, dotyczące umów przyłączeniowych. Szczególnie idzie o konieczność wpisania postanowień, że termin dostarczenia pierwszej energii z instalacji nie może być dłuższy dla wiatraków lądowych niż 48 miesięcy od zawarcia umowy przyłączeniowej (pod rygorem możliwości wypowiedzenia umowy).
- Przepisy dają operatorom prawo wypowiedzenia umów przyłączeniowych, które nie zostaną dostosowane do wymogów ustawy, ale nie nakładają obowiązku ich wypowiedzenia, jak też nie zakazują ich dalszego wykonywania. Dlatego upływ terminów przewidzianych w powołanych artykułach (191 i 192 - red.) nie musi automatycznie przełożyć się na rozwiązanie problemu zablokowanych mocy przyłączeniowych - ocenia Kamil Jankielewicz, radca prawny w kancelarii Allen & Overy, A. Pędzich.
Czy ów kłopot wyeliminują aukcje - sito redukujące projekty OZE bez szans na realizację z punktu widzenia biznesowego? Na razie jednak nowi inwestorzy zainteresowani jak najszybszym rozpoczęciem inwestycji w OZE, mają - podkreśla IJ - związane ręce, ze względu na brak możliwości pozyskania przyłączeń: mogą kupić istniejące projekty, ale i drogo, i są one często wadliwe, i każda ich zmiana oznaczać może utratę umowy przyłączeniowej. A handel warunkami przyłączenia - w przypadku farm wiatrowych na ok. 1,4 tys. MW - to kontrowersyjny biznes.
- Możliwość przenoszenia warunków przyłączenia jest na gruncie przepisów prawa wysoce wątpliwa. Należy uznać, że zależy ona od uprzedniego zawarcia umowy przyłączeniowej. Wówczas prawa i obowiązki z umowy mogą być przenoszone na zasadach określonych w Kodeksie cywilnym. Będzie to zazwyczaj wymagało zgody operatora na takie przeniesienie - wyjaśnia Jankielewicz.
Niektórzy eksperci sądzą, że wiele przepisów ustawy o OZE, zmierzających do rozwiązania problemu przyłączeń, może pozostać martwych. Lekiem byłaby weryfikacja wydanych warunków przyłączenia i umów przyłączeniowych oraz wypowiedzenie tychże, gdy wydane wiele lat temu warunki przyłączenia i zawarte umowy nie są realizowane. Radykalna propozycja. Ale jeśli i ustawa o OZE nie odsieje projektów blokujących sieci - zapewne konieczna.
Ireneusz Chojnacki
Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"