Kolejny dowód na kryzys w gospodarce. "Przyszedł szybciej niż się wielu spodziewało"

Jak zauważył dr Michał Możdżeń, ekonomista i adiunkt w Katedrze Administracji Publicznej UEK, udział płac w PKB spadł w 2022 roku do poziomów z 2014/15 roku, niwecząc tym samym wszystkie korzyści uzyskane przez pracowników od 2016 r. Zyski z inflacji wciąż są przechwytywane przede wszystkim przez firmy. - Spadek udziału płac w PKB to tylko kolejny dowód, że ten kryzys przyszedł szybciej niż się wielu spodziewało - zauważa w rozmowie z Biznes Interią Marek Zuber, ekonomista z Akademii WSB.

- Patrząc na to inaczej, dezagregacja wskaźnika inflacji wskazuje, że pracownicy zupełnie przegrali walkę o podział wartości dodanej, podczas gdy firmy są w coraz większym stopniu (!) odpowiedzialne za wzrost cen. To jest przygnębiające - napisał na Twitterze Możdżeń.

Nawet rosnące ceny eksporterów nic nie dają

Sporo mówi się o tym, że polski eksport traci obecnie konkurencyjność, ze względu na wzrost efektywnego realnego kursu walutowego. I rzeczywiście nasza dotychczasowa przewaga konkurencyjna, czyli ceny produkcji przemysłowej rosną szybciej niż u głównego partnera handlowego, czyli Niemiec. - Ale już chyba domyślacie się, że nie zawdzięczamy tego skutecznej bojowości polskich robotników. I macie rację. Dekompozycja wzrostu cen w produkcji przemysłowej pokazuje, że w ostatnim kwartale 85 proc. korzyści ze wzrostu cen trafiło do przedsiębiorstw - dodał.

Reklama

To oznacza, że mimo najwyraźniej  bardzo dobrej sytuacji dla eksporterów, pozwalającej im dynamicznie podwyższać ceny sprzedaży, polscy robotnicy w fabrykach nie widzą z tego prawie żadnych korzyści, co odbija się na udziale płac w wartości dodanej też w tym sektorze.

Siła nabywcza spada od wielu miesięcy

- Faktycznie, to sporo mówi o sile nabywczej, ale wystarczy właściwie porównać dane o realnym wynagrodzeniu, które spada od maja 2022 roku, to najdłuższy taki okres od początku gospodarki rynkowej w Polsce, i to jeszcze nie koniec. Te spadki w ujęciu do PKB mogłyby zostać zrównoważone przez mocne wzrosty w zatrudnieniu, ale tego nie doświadczamy - zauważa w rozmowie z Biznes Interią Marek Zuber, ekonomista z Akademii WSB i analityk rynków finansowych.

Jego zdaniem dane dotyczące płac w Polsce pozostają wypaczone, gdyż prosta sprawozdawczość GUS dotyczy tylko największych spółek zatrudniających około 45 proc. Polaków. - Pozostałe 55 proc. pracuje w małych firmach, na samozatrudnieniu. Lepszym narzędziem są rzadziej publikowane statystyki wynagrodzeń w gospodarce narodowej obejmujące około 66 proc. siły roboczej. Pełne  dane GUS publikuje raz na dwa lata z rocznym poślizgiem, przez co w momencie publikacji są już danymi historycznymi - dodaje Marek Zuber.

- Gdyby przyjrzeć się realnym wynagrodzeniom w małych firmach, to mógłbym się założyć, że ich spadek jest już dwucyfrowy. I widać, że mamy już prawdziwy kryzys, który ujawnia się w spadających danych sprzedaży w sklepach, w tym że Polacy częściej je odwiedzają (wypatrując promocji), że wybierają tańsze produkty niż kiedyś. Po prostu zbiednieli, jeśli chodzi o możliwości zakupowe. Spadek udziału płac w PKB to tylko kolejny dowód, że ten kryzys przyszedł szybciej niż się wielu spodziewało - podsumowuje Marek Zuber.

Krzysztof Maciejewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zarobki | PKB | kryzys | podwyżki płac | zarobki w Polsce | badanie nastrojów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »