Komisja Europejska notyfikowała zapisy ustawy o rynku mocy

Komisja Europejska notyfikowała ustawę o rynku mocy. Jak powiedział PAP minister energii Krzysztof Tchórzewski, z sukcesem przekonaliśmy KE, że mechanizm w polskiej ustawie jest w pełni rynkowy, a rynek mocy jest konieczny do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Według ministra proces notyfikacji ustawy o rynku mocy był jak dotychczas najtrudniejszym notyfikacyjnym zarówno w wymiarze merytorycznym, jak i organizacyjnym. - Pokazaliśmy, że jest to mechanizm, który spełnia bardzo surowe kryteria w zakresie reguł pomocy publicznej.

Musieliśmy wykazać, że rynek mocy będzie nie tylko realizował podstawowy cel w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale także pozwoli na skuteczne zarządzanie zmianą w polskiej energetyce w kierunku nowoczesnych rozwiązań technologicznych, takich jak DSR, magazyny energii, ale także rozwój kogeneracji i innych stabilnych, niskoemisyjnych zdolności wytwórczych - powiedział Tchórzewski.

Reklama

Jak zauważył minister, w przypadku Polski, inaczej niż w innych krajach, niewystarczające byłoby stworzenie mechanizmu rezerwy strategicznej. - W trakcie notyfikacji przekonaliśmy KE, że w Polsce spodziewamy się w najbliższych latach strukturalnych problemów z zaspokojeniem zapotrzebowania na energię elektryczną w odpowiednim standardzie jakościowym i że do rozwiązania tego problemu nieodzowne jest wprowadzenie mechanizmu rynku mocy, który obejmuje swoim zasięgiem cały rynek - podkreślił Tchórzewski.

Jak zaznaczył, mechanizm mocowy będzie w pełni rynkowy, co oznacza, że kontrakty na dostawę mocy zawierane będą w wyniku przeprowadzenia aukcji na moc i otrzyma go ten dostawca mocy, który zaoferuje najniższą cenę za odpowiednią ilość mocy.

- Przy czym nie oznacza to, że mechanizm wspiera wyłącznie stare jednostki węglowe. W praktyce może okazać się, że dużo lepsze ceny oferowane są przez jednostki najnowocześniejsze, a przy tym najsprawniejsze, posiadające najniższe koszty i jednostkowe emisje" - podkreślił. Istotą rynku mocy nie jest także przejmowanie na państwo całego ryzyka, jakie wiąże się z prowadzeniem działalności gospodarczej polegającej na wytwarzaniu energii elektrycznej, a jedynie minimalizowanie tego ryzyka do poziomu, który pozwala na podejmowanie racjonalnych decyzji inwestycyjnych - zaznaczył.

Jak dodał Tchórzewski, rynek mocy gwarantuje realizację polskich ambicji rozwojowych, które nierozerwalnie łączą się ze wzrostem zużycia energii elektrycznej na mieszkańca. "Jeżeli w życiu codziennych chcemy się czuć jak mieszkańcy Europy Zachodniej, to oznacza wzrost zużycia energii elektrycznej o 30-40 proc. w ciągu najbliższych kilkunastu lat, a na pewno o 25 proc. do 2030 r.

I rynek mocy to gwarantuje" - podkreślił. Jak mówił, dzięki temu będzie się opłacało budować elektrownie konwencjonalne - nie tylko węglowe, ale i gazowe. "Bo dziś i jednych i drugich z punktu widzenia rynku obydwu typów budować się nie opłaca" - zaznaczył.

Tchórzewski przypomniał, że w negocjacjach z KE rząd stał na stanowisku, że udział węgla w produkcji energii elektrycznej spadnie do roku 2050 do poziomu 50 proc. "Uznaliśmy, że to granica możliwa ekonomicznie. Dziś węgiel to 70 proc., a biorąc pod uwagę również produkcję ciepła to ponad 80 proc. Zatem cel na 2050 r. to zadanie ambitne, ale uznaliśmy że jest możliwe do wykonania, biorąc pod uwagę również energetykę jądrową" - powiedział.

Jak podkreślił, właśnie dzięki perspektywie wprowadzenia rynku mocy można było zrezygnować z planów budowy nowego źródła węglowego w elektrowni Dolna Odra i zdecydować się tam na źródło gazowe.

Rynek mocy wprowadza wsparcie w postaci dodatkowego wynagrodzenia - płatności mocowych - dla źródeł wytwórczych za to, że przez określony w kontrakcie czas, w razie potrzeby, np. niedoboru energii, będą dysponować odpowiednią mocą, czyli będą mogły dostarczyć potrzebną energię.

Oferty na wysokość oczekiwanego wynagrodzenia za moc będą wyłaniane w specjalnych aukcjach, które zaczną się w grudniu 2018 r. Wyjątkowo odbędą się wtedy trzy aukcje - na moc w latach 2021, 2022, 2023. Od 2019 r. będzie odbywać się jedna aukcja rocznie - na rezerwację mocy pięć lat w przód.

Aukcje mają wygrywać najtańsze oferty przy maksymalnym uwzględnieniu wymaganej przez KE neutralności technologicznej. Na podobnych zasadach trzeba będzie rozpatrywać oferty krajowych elektrowni, ale i - w określonej wysokości - zagranicznych źródeł, a także usługi DSR, czyli ograniczanie zużycia energii i pobieranej mocy na żądanie.

Ustawa przewiduje, że im większa inwestycja w źródło wytwórcze, tym dłuższy kontrakt mocowy może ono otrzymać. Dłuższymi kontraktami premiowane będą też jednostki o niskiej emisji CO2 oraz dostarczające odpowiednio dużo ciepła do komunalnych systemów grzewczych.

Na płatności mocowe złożą się wszyscy odbiorcy w postaci kolejnej pozycji na rachunkach za energię. Konsumenci odczują te płatności od 2021 r. Według szacunków rynek mocy miałby kosztować ok. 4 mld zł rocznie, ale dokładny koszt będzie znany dopiero po rozstrzygnięciu aukcji. Według wcześniejszych szacunków Ministerstwa Energii przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci poniżej 10 zł miesięcznie w zamian za gwarancję nieprzerwanych dostaw energii.

.........................

Komentarz ekspercki dla Interi.pl: prof. Konrad Świrski, Politechnika Warszawa, Prezes Zarządu Transition Technologies S.A Jak przyjęcie ustawy o rynku mocy wpłynie na rynek energii w odniesieniu do cen i końcowych odbiorców? Obecnie wpływ na ceny energii dla końcowych odbiorców można dokładnie ustalić wg informacji Rządowego Centrum Legislacyjnego (RCL). "Z Oceny Skutków Regulacji wynika, że łączne koszty rynku mocy w ciągu 10 lat od wejścia w życie zmian wyniosą prawie 26,9 mld zł, z czego dla odbiorców przemysłowych 2,1 mld zł, dla sektora mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw oraz dużych przedsiębiorstw niebędących odbiorcami przemysłowymi prawie 15 mld zł, a dla gospodarstw domowych prawie 7 mld zł"). Dla gospodarstw indywidulanych te 7 mld PLN to wartość specjalnej opłaty za rynek mocy, która finalnie pojawi się na rachunkach odbiorcy końcowego. Obecnie jest około 14,5 miliona odbiorców indywidualnych, którzy płacą za energię około 15 mld złotych rocznie. Wynik działania rynku mocy - dodatkowe 7 mld w ciągu 10 lat - to kilkadziesiąt złotych dodatkowo rocznie. Kwoty te, będą dodawane do rachunków za energię elektryczną w podobny sposób jak naliczana jest tzw. opłata przejściowa (rekompensaty za rozwiązanie zawartych w latach 90-tych Kontrakty Długoterminowe, uwzględniając różne stawki dla odbiorców zużywających mniej lub więcej energii w ciągu danego miesiąca. Prognozuje się, że dla małych odbiorców (zużywających poniżej 1200 kW rocznie) nastąpi wzrost kosztów o klika złotych miesięcznie. Z kolei dla mieszkańców domu jednorodzinnych wzrost ten będzie się plasować na poziomie 5-8 złotych miesięcznie. W istocie odbiorca końcowy nie zobaczy raptownego wzrostu cen (tak jak dziś nie widzi opłaty przejściowej i kolejnych obciążeń). Warto jednak zauważyć niepokojącą zmianę całego systemu rachunków końcowych za energię elektryczną. W efekcie czego, coraz większy udział stanowią podatki oraz opłaty specjalne, np. dodatki wspomagające energetykę odnawialną, rynki mocy, czy inne obciążenia. W krajach zachodniej Europy (Niemcy, Dania) zaczynają one powoli przewyższać same wartości składnika za zużytą energię. Cały model rynku zaczyna być niejasny i prowadzi do zaciemnienia obrazu rzeczywistych kosztów (wzmiankowane Niemcy to kraj o bardzo niskiej cenie energii na rynku hurtowym - co jest pośrednim efektem Energiewede i sponsorowania energii odnawialnej ale jednocześnie ponad dwa razy większym koszcie energii dla odbiorców indywidualnych (porównując do Polski), bo klient indywidualny otrzymuje dodatkowy zestaw specjalnych opłat). Prognozując ironicznie można spodziewać się że w kolejnych latach możemy właściwie nie płacić za samą energię (w opłacie na rachunku), ale niestety nie będzie to równoważne odkładaniu pieniędzy w naszych kieszeniach - wręcz przeciwnie - zapłacimy nawet znacznie więcej ale w specjalnym modelu konstrukcji naszych rachunków (podatki, parapodatki, opłaty i opłaty specjalne). Zawsze będzie bowiem prawdziwe stwierdzenie, że za wszystko zawsze zapłacą zwykli obywatele.
PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek mocy | górnictwo | rynek energii | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »