Komisja śledcza ds. VAT to czysta polityka. Gospodarka i podatnicy nic z tego nie będą mieli
Zespół badający nieprawidłowości w instytucjach publicznych w zakresie podatku VAT ma przede wszystkim wykryć mechanizmy, które pozawalały na omijanie prawa. Część ekspertów przekonuje, że komisja nie rozszyfruje tego, a takimi problemami powinny zajmować się profesjonale podmioty, jak prokuratura i służby specjalne.
One dysponują odpowiednimi narzędziami oraz możliwościami. Natomiast posłowie będą tylko bazować na wypowiedziach i oświadczeniach wzywanych osób. Analitycy na rynku spierają się o to, co właściwie wyniknie z działań sejmowych dla gospodarki i podatników, a przecież o to powinien toczyć się ten bój. Jednocześnie pojawiają się opinie, że obrady przerodzą się w polityczne przedstawienie.
W lipcu pracę rozpoczęła komisja śledcza ds. VAT. W jej składzie znajduje się dziewięcioro posłów, pięcioro z PiS-u oraz czworo z opozycji. Według założeń, powołany zespół ma zbadać prawidłowość i legalność działań, a także występowanie zaniedbań i zaniechań w okresie od grudnia 2007 r. do listopada 2015 r. Na cenzurowanym znajdą się organy i instytucje publiczne. Sprawa dotyczy zapewnienia odpowiednich dochodów Skarbu Państwa z tytułu daniny od towarów i usług oraz podatku akcyzowego.
- Komisja śledcza bada delikt władzy, która odpowiadała w latach 2007-2015 za podatek od towarów i usług oraz podatek akcyzowy. Budżet państwa stracił w tym czasie ok. 300 mld złotych dochodów z tych podatków, co było największą w historii Polski grabieżą środków publicznych. Ktoś tworzył przepisy, które wywołały wskazane straty. Komisja musi odpowiedzieć na pytanie, czy działania te wynikały z niekompetencji, czy też były świadomą destrukcją tych podatków. Musi również sprawdzić stopień zawinienia osób, które odpowiadały wówczas za VAT i akcyzę. Być może wspierano działania mające na celu wyłudzenia - mówi prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.
Natomiast Jerzy Martini, doradca podatkowy i członek prezydium Rady Podatkowej PKPP Lewiatan, bardzo negatywnie ocenia ograniczenie działania komisji śledczej tylko do lat rządów koalicji PO-PSL. Jeśli posłowie rozwikłają zagadki, to będzie ciążyło podejrzenie o rozgrywce politycznej i podważy wiarygodność ustaleń. Zrobi się z tego przedwyborcza szopka. Według eksperta, jest to zła decyzja, której nie rozumie, ponieważ PiS-owi raczej nie można za dużo zarzucić w tej sprawie. Oszustwa stały się bowiem możliwe w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej. To powinna być naturalna cezura czasowa w tej kwestii.
- Trzeba też zauważyć, że prace rozpoczęto z pewną tezą, że za tzw. lukę vatowską odpowiada poprzednia koalicja, co może częściowo jest prawdą. Jednak z przestępstwami podatkowymi walczyła cała Europa. My nie byliśmy jakąś odosobnioną wyspą, która jako jedyna miała problemy. Tak wyglądała sytuacja w całej unijnej strefie. Oskarżane jest Ministerstwo Finansów, a przecież ustawy trochę przeleżały w parlamencie. Warto poczytać sprawozdania z komisji sejmowych, kto był przeciwko wprowadzeniu takich mechanizmów. Myślę, że niektórzy mogliby się poważnie zdziwić, gdyby pewne nazwiska tam wyczytali, więc tego typu kwestie wymagałyby również wyjaśnienia - zaznacza doradca podatkowy Radosław Piekarz.
Eksperci nie wiedzą, jak komisja będzie pracować i co dokładnie ustali. Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego przekonuje, że potrzebna jest wnikliwa analiza przyczyn i rozmiarów wycieku podatku VAT. Takie podejście jest bowiem niezbędnym warunkiem uszczelnienia systemu i zapobiegania nieprawidłowościom. Jednak należy to uczynić z czysto racjonalnych i ekonomicznych względów, a nie w celu załatwienia politycznych interesów. Najważniejsze jest wykrywanie mechanizmów, którym posługują się oszuści. Mniejsze wpływy z podatków do budżetu oznaczają bowiem ograniczoną pulę na dobra publiczne, np. ochronę zdrowia, edukację, kulturę, budowanie dróg czy funkcjonowanie policji i bezpieczeństwa narodowego. Zatem wskutek oszustw podatkowych tracimy wszyscy. To, co już zostało utracone w wyniku omijania prawa, przeważnie jest trudne do odzyskania, a proces odzyskiwania - bardzo skompilowany i kosztowny.
- Podkreślę kwestię czysto społeczną. Nagle do elity biznesowej dostała się pokaźna grupa mafiosów. Te miliardy zostaną gdzieś wyprane, zainwestowane i przybędzie nowych przedsiębiorców o proweniencji przestępczej. To pogorszy standardy etyczne polskiego biznesu, co przełoży się na całą gospodarkę - dodaje Jerzy Martini.
Według prof. Modzelewskiego, większość pieniędzy z oszustw została już wytransferowana z Polski. Ci, którzy byli i są beneficjentami patologii w obu podatkach, będą bronić swoich interesów. Zdaniem eksperta, śledczy zmierzą się z potężnym przeciwnikiem, który jest w stanie obiektywnie zablokować wiele informacji. Dysponuje gigantycznymi środkami, a część z tej puli będzie najprawdopodobniej użyta na lobbing przeciwko działaniom komisji. Prawdopodobnie rozpocznie się przedstawianie posłów w negatywnym świetle.
- Członkowie komisji, nie odmawiając im pozytywnych cech, bez dostępu do narzędzi operacyjnych, nie będą w stanie odszyfrować, co się faktycznie wydarzyło. Oni są wyłącznie zdani na wypowiedzi i oświadczenia wzywanych osób. Trudno założyć, że ci, którzy mogliby być winni, przyznają się i powiedzą, że np. zaniechali działań, bo zyskali korzyść finansową. Tu mam wątpliwość. Według mnie, to jest bardziej materiał na śledztwo w pełnym zakresie, prowadzone przez specjalistów. W naszym państwie nie brakuje przecież instytucji właściwych do rozwiązywania takich sytuacji - stwierdza Jerzy Martini.
W tej sprawie należałoby uruchomić organy śledcze, co także podkreśla Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. W opinii eksperta, prokuratura i służby specjalne mają wykrywać wszystkie porozumienia na linii świat kryminalny - politycy. To byłoby bardziej sensowne rozwiązanie, niż komisja. Ona powinna mieć na celu wyłapanie słabych punktów w procedurach prawnych, które są obecnie. To pozwoliłoby uniknąć podobnych problemów w przyszłości. Jednak ekspert wątpi, aby posłowie byli w stanie przedstawić rozwiązania, które warto wprowadzić w życie. To już zadanie dla resortu finansów, współpracującego ze specjalistami od podatków.
- Z działań tej komisji może wyniknąć bardzo dużo dobrego dla polskiej gospodarki i podatnika. Posłowie zaprezentują opinii publicznej patologiczny mechanizm funkcjonowania naszego państwa. To być może odstraszy wszystkich tych, którzy będą niedostatecznie kompetentni do pełnienia funkcji publicznych lub chcieliby w złej wierze tolerować czy wspierać oszustów podatkowych. Ich działanie jest też uderzeniem w uczciwych podatników. Na tych ostatnich zostały przerzucone ciężary fiskalne, od których uchylili się specjaliści od "optymalizacji podatkowej". W realnym wariancie komisja przedstawi istotną część mechanizmu działania tzw. liberalnej demokracji, czyli państwa, w którym wszystko można kupić, nawet niepłacenie podatków - prognozuje prof. Witold Modzelewski.
Jak podkreśla prof. Elżbieta Mączyńska, istotne jest uwzględnianie ryzyka związanego z upublicznianiem schematów działań oszustów. Może to bowiem zachęcać do łamania prawa. Nie powinny być zatem ujawniane szczegóły dotyczące mechanizmów. Jednak potrzebna jest informacja o tego typu sprawach i ich skali. Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego wskazuje przy tym, że nieuczciwi podatnicy mogą szukać kolejnych, zupełnie nowych okazji do popełniania oszustw i prawdopodobnie je znajdą. Po zlikwidowaniu jednej dziury w systemie podatkowym może pojawić się następna. Takich sytuacji będzie tym mniej, im bardziej klarowny stanie się system podatkowy, stąd znaczenie prac nad jego racjonalizacją. Najgroźniejsze dla skarbu państwa są oszustwa vatowskie w skali międzynarodowej, w tym związane z fikcyjnym eksportem. Ich wykrywaniu sprzyjają m.in. technologie cyfrowe. Jednak niezbędna jest współpraca ponadnarodowa, przede wszystkim w Unii Europejskiej. W ocenie eksperta, wspólnota ciągle czyni zbyt mało, żeby przeciwdziałać oszustwom.
- Raporty Komisji Europejskiej przedstawiają schematy fraudu vatowskiego, bo taka nazwa funkcjonuje w oficjalnych dokumentach. Nie sądzę, żeby szersze upublicznienie pewnych danych przez posłów mogło zachęcić oszustów do działania. Nagle nikt nie wpadnie na pomysł, że też się tym zajmie, bo można na tym zarobić. Zostały wprowadzone nowe przepisy, które bardzo utrudniają tzw. karuzele vatowskie. Dziś prawie nikt się tym już nie zajmuje, bo nie stanowi to aż tak wielkiego problemu. Natomiast resort finansów widzi, że podatek VAT ucieka innym źródłem, dlatego dojdzie do wprowadzenia kas fiskalnych online - informuje Radosław Piekarz.
Zgodnie z opinią Piotra Kuczyńskiego, z funkcjonowania komisji śledczej nic nie wyniknie dla gospodarki kraju i podatników. Gdyby posłowie skupili się na obecnej sytuacji to takie podejście miałoby znaczenie dla każdego Polaka. W tym przypadku analizowane są działania z przeszłości. Ekspert przewiduje, że politycy będą starali się wykazać coś, co zwiększy szanse wyborcze danego ugrupowania. To jest absolutnie normalne, tak było i będzie. Jedna strona przyjmie raport, który udowodni winę koalicji PO-PSL, a druga - przyjmie oddzielny dokument. Zazwyczaj tego typu zespoły nie prowadzą do poważnych rozstrzygnięć. Głosowanie nad sprawozdaniami z prac czasami ociera się o śmieszność.
- Z całym szacunkiem dla posłów, ale moim zdaniem, nic nie wyjaśnią i nie zaproponują. Nie wierzę, żeby jakakolwiek sejmowa komisja śledcza była w stanie cokolwiek ustalić. Tym bardziej, że VAT jest technicznym podatkiem. Kwestie, które trzeba wyjaśnić, są bardzo skomplikowane, nawet dla osób zajmujących się tą tematyką na co dzień. Posłowie mają inne obowiązki, dlatego nie sądzę, żeby mogli określić np. przyczyny powstania luki vatowskiej czy dlaczego tak wolno na nią reagowano. Nie jest wykluczone, że zostanie wykreowany jakiś nowy szeryf, który medialnie zabłyśnie. To jest tylko przedstawienie polityczne, które nie będzie miało żadnego wpływu na rzeczywistość - podsumowuje doradca podatkowy Radosław Piekarz.