Komornik zlicytował mieszkanie, choć pan Mariusz spłacił dług. "Czytałem kilka razy, bo nie wierzyłem"
Choć pan Mariusz z Łodzi spłacił dług, który wynosił 116 tys. zł, to komornik zlicytował należącą do niego połowę mieszkania po rodzicach. Jak to możliwe? Komornik sądowy zdecydował się na podjęcie takich kroków z uwagi na to, że mężczyzna nie uregulował kosztów komorniczych. Opisująca tę sprawę "Interwencja" zauważa, że do licytacji udziałów pana Mariusza doszło w czasie, gdy miał on jeszcze prawnie zapewnioną możliwość zapłaty należności.
"Interwencja" opisuje historię pana Mariusza, który wobec nieterminowego uiszczania należności należności musiał oddać 116 tys. zł firmie windykacyjnej. W ten sposób miał uniknąć licytacji należącej do niego połowy mieszkania po rodzicach. Choć dzięki zaciągniętej pożyczce mężczyzna spłacił cały dług u wierzyciela, to komornik i tak zlicytował jego mieszkanie.
Mężczyzna przyznał w rozmowie z "Interwencją", że zależało mu na uregulowaniu wszelkich należności, dlatego pod koniec kwietnia 2023 r. uregulował dług w wysokości 116 tys. zł. Nie mógł jednak wówczas opłacić kosztów komorniczych. - Komornik powiedział mi, że musi wszystko wyliczyć, jak dostanie wniosek od wierzyciela. Wyliczyć dokładnie 10 proc., wtedy dostanę zawiadomienie o sumie należności kosztów komorniczych - relacjonuje pan Mariusz.
Takie zawiadomienie otrzymał, jednak pismo zostało do niego wysłane na cztery dni przed wyznaczoną na 16 maja 2023 r. licytacją. - Wysłał w piątek, a do licytacji doszło we wtorek, nie było możliwości po prostu odnieść się, a ja miałam nakaz zapłaty w ciągu siedmiu dni od odebrania pisma - powiedział pan Mariusz. Wyjaśnił, że pismo odebrał po 16 maja. - Mieszkanie zostało zlicytowane. Czytałem to kilka razy, bo nie wierzyłem - dodał. Udziały w mieszkaniu pana Mariusza, które zostały zlicytowane za 91 tys. zł, wyceniane są na niemal 200 tys. zł.
Powołując się na przepisy ustawy o kosztach komorniczych, "Interwencja" zauważa, że dłużnik miał siedem dni na wniesienie opłaty. Termin ten biegł od dnia doręczenia postanowienia, a więc mijał dopiero 2 czerwca. Andrzej Ritmann z Izby Komorniczej w Łodzi stwierdził, że komornik musiał dochodzić opłaty egzekucyjnej, która wynosi 10 proc. wartości egzekwowanego świadczenia. - Myślę, że gdzieś na połowie szkoły podstawowej można obliczyć 10 procent od kwoty, to nie jest zbyt skomplikowane - dodał.
Z kolei adwokat Mateusz Gawlas zwrócił uwagę na to, jak ważne w tej sprawie są terminy. - Nawet gdyby pan Mariusz odebrał tę korespondencję od komornika, to postanowienie z 10 maja w dniu jego wydania, to ten termin upłynąłby mu 17 maja, a my mamy do czynienia z licytacją, która miała miejsce 16 maja - wyjaśnił mecenas.
Pan Mariusz zaskarżył licytację oraz złożył skargę na czynności komornika. Sąd Okręgowy w Łodzi nie zajmuje się jednak ich rozpatrywaniem m.in. z uwagi na nieuiszczenie przez mężczyznę opłat sądowych, chociaż on twierdzi, że je wniósł.
Sędzia, z którą rozmawiał pan Mariusz, przyznała, że "jedyne co w tej sprawie mogło się źle zadziać, to dopuszczenie do licytacji z tej nieruchomości, bo to nie zostało skontrolowane". Dodała, że komornik, szczególnie w sytuacji, gdy dłużnik uiścił należność główną, mógłby poczekać i sprawdzić, czy opłata egzekucyjna również zostanie uregulowana. Wskazała m.in. na możliwość przeprowadzenia egzekucji w innym terminie.
Monika Ciukas z Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie przekazała, że śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień bądź niedopełnienia obowiązków przez komornika sądowego zostało umorzone. - Aktualnie do prokuratury wpłynęło zażalenie pana pokrzywdzonego, które będzie rozpoznawane przez prokuratora - dodała.